Niemcy chcą wykorzystać Brexit do anschlussu państw Europy

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_annawiejakWicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel razem z osławionym Martinem Schulzem kują żelazo, póki gorące. Niemalże na kolanie wyskrobali „Plan 10 punktów”, który ich zdaniem stanowi antidotum na Brexit, w rzeczywistości zaś stworzy paneuropejską Rzeszę Niemiecką. Otóż niemieccy politycy postanowili skorzystać z okazji, by definitywnie rozprawić się z państwami narodowymi, zmieniając status państw UE z państw członkowskich na integralny element państwa unijnego. Wszystko rzecz jasna miałoby działać pod dyktando Berlina. Słowem kluczem w planie niemieckich polityków jest transnarodowość. Narodowe rządy państw członkowskich miałyby zostać zastąpione sterowaniem centralnym z Brukseli (czytaj: z Berlina). Schulz i Gabriel wmawiają, że to przez państwa narodowe (sic!) dzisiaj na naszym kontynencie jest tak niebezpiecznie. Postulują, że „trzeba zakończyć to skupianie się na małych, pojedynczych państwach.” Niemcy nie tylko, że nie ukrywają swoich aspiracji, ale idą na skróty, co de facto musi doprowadzić do rozpadu Unii Europejskiej. Żadne bowiem państwo nie ma najmniejszego zamiaru dać się „połknąć” przez Niemcy. Również Polska, która najprawdopodobniej pod rządami PO-PSL na taki układ by poszła, ze względu na to, że rządzi PiS niemieckim roszczeniom z pewnością się sprzeciwi. Gwoździem do trumny projektu UE będzie narzucana nadal przez Niemcy „wspólna polityka azylowa”, nie mówiąc już o żądaniach wysuwanych przez duet wspomnianych wyżej polityków co do „wspólnej, europejskiej polityki społecznej”, a także „jednego głosu Europy w sprawach międzynarodowych”. Obydwaj domagają się, aby „uwspólnotowić” europejską politykę zewnętrzną, co sprowadzi się do odebrania prerogatyw poszczególnym państwom członkowskim i przyznania ich berlińskiej marionetce, jaką jest Bruksela. W tekście programowym znalazł się także postulat „prawdziwego, europejskiego rządu”. Co więcej, te postulaty Niemcy najprawdopodobniej spróbują wprowadzić w życie, i to w trybie przyspieszonym. Na poniedziałek kanclerz Angela Merkel zaprosiła do Berlina polityków, aby dyskutować o przyszłości UE. Okazuje się, że w spotkaniu nie wezmą udziału przedstawiciele wszystkich państw członkowskich, chociaż rozmowy bezpośrednio ich będą dotyczyć, ale ponad ich głowami decyzję podejmą obok Angeli Merkel: stojący na czele Rady Europejskiej Donald Tusk, prezydent Francji Francois Hollande oraz premier Włoch Matteo Renzi. Państwa członkowskie zostaną postawione przed faktami dokonanymi. Pytanie, co zrobią Niemcy, jak napotkają zdecydowany opór? Wyślą wojska „dla obrony demokracji”?  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną