Czarnoskórzy snajperzy zabili przed paroma dniami w Dallas pięciu policjantów, raniąc kolejnych siedmiu oraz dwóch postronnych cywilów. Atak ten był odpowiedzią na zastrzelenie dwóch afro-amerykanów przez policję w Luizjanie i Minnesocie.
Wywołało to falę protestów związanych z domniemanym upatrzeniem sobie murzynów, jako ofiar rzekomej nieuzasadnionej brutalności policji. W trakcie manifestacji zorganizowanej w Dallas grupa strzelców przeprowadziła zorganizowaną akcję odwetową. Celem byli głównie policjanci, ale według słów jednego ze sprawców, chciał on po prostu „zabijać białych ludzi”. Rzadko zdarzają się tak zorganizowane zamachy, motywowane jedynie nienawiścią rasową. Częściej kryją się za tym inne cele, polityczne bądź ideologiczne, jednak nie w tym przypadku.
Wśród ofiar interwencji amerykańskiej policji przedstawiciele społeczności murzyńskiej są grupą najliczniejszą. Zdaniem wielu osób zainteresowanych tematem jest to liczba nieproporcjonalnie duża. Pomimo faktu, że czarnoskórzy stanowią około 13% społeczeństwa, popełniają również nieproporcjonalnie dużo przestępstw. Niemalże 50% osadzonych w tamtejszych zakładach karnych stanowią murzyni. Brutalność policji względem tej akurat mniejszości jest mocno zastanawiająca. Czy cały system jest przegniły i rasistowski, czy może w istocie to czarni są bardziej skłonni do przemocy, bardziej niebezpieczni? Nad tym nikt z mainstreamowego ścieku jednak się nie zastanawia. Nie byłoby to bowiem politycznie poprawne. Dlatego, że afirmacja czarnych oraz teorie o powszechnej równości wszystkich ludzi są na dzień dzisiejszy w jej świetle kwestią bezdyskusyjną. Dziwne tylko, że jak świat światem, to właśnie czarni mają największy problem ze wszystkimi, a wszyscy z nimi. Jakoś dziwnym trafem nie dotyczy to np. Azjatów, czy białych mniejszości w krajach azjatyckich i afrykańskich. Ciekawe dlaczego?
Cała amerykańska polityka względem czarnoskórych obywateli opiera się na akcji afirmatywnej mającej dopomóc im wybić się na poziom ludzi białych, będąc w swej istocie formą tzw. „pozytywnej dyskryminacji”. Uprzywilejowanie czarnych w procesie rekrutacji na studia i w innych sytuacjach, w których o sukcesie bądź porażce powinny decydować rzeczywiste zdolności, otworzyło przed nimi drogę do lewacko pojętej równości. Równość ta polega niestety w większości przypadków na równaniu w dół i nie ma wiele wspólnego z budowaniem państwa sprawiedliwości społecznej. Wszystko to wygląda raczej na próbę ucywilizowania na siłę społeczności, której immanentne cechy stawiają ją zawsze w opozycji do grup społecznych bardziej cywilizowanych. Przyglądając się statystykom przestępczości w USA, gołym okiem dostrzegamy prawidłowość polegającą na procentowej nadreprezentacji afro-amerykanów we wszelkich niemalże rodzajach czynów zabronionych. Stany zamieszkiwane przez najwyższą procentowo liczbę afro-amerykanów są zarazem stanami o najwyższych wskaźnikach przestępczości, tak samo jak dzielnice miast zdominowane przez murzynów są przeważnie bardziej niebezpieczne.
Rozpieszczanie mniejszości oraz ułatwianie im życia właściwe jest dla linii ideologicznej dominującej obecnie w tzw. świecie zachodnim. Brakuje przy tym refleksji oraz rzetelnych badań, które potwierdziłyby skuteczność, czy racjonalność tego rodzaju zabiegów. Poprawność polityczna zamyka usta wszystkim, dla których podstawą jest prawda oraz dążenie do niej. Obserwując doniesienia medialne z USA można za to stwierdzić, tak na chłopski rozum, że elementem wspólnym większości awantur, rozruchów i niepokojów społecznych jest rasizm, dziwnym trafem skierowany zawsze przeciwko czarnym. Prezydent USA, będący może w 1/10 murzynem, ubolewa nad postawą tamtejszej policji, nie bacząc na to, że ich praca w społeczeństwie tak zróżnicowanym etnicznie jak amerykańskie do łatwych nie należy. Pamiętajmy również o tym, że prawo do posiadania broni, będące koronną wolnością obywateli USA, naraża policjantów na dużo większe niebezpieczeństwo niż np. w Polsce, gdzie typowy, potencjalny agresor może użyć co najwyżej noża lub młotka.
Problem rasizmu w USA istnieje bezdyskusyjnie. Gołym okiem widać jednak, że wśród afro-amerykanów postawy rasistowskie są równie częste, jeśli nie częstsze niż wśród przedstawicieli innych ras. Wdrażana od kilkudziesięciu lat na terenie USA polityka równości czy wręcz afirmacji, doprowadziła do tego, że murzyni z mniejszości niewątpliwie najbardziej poszkodowanej, stali się społecznością najgłośniejszą i najbardziej roszczeniową. Czarnoskórzy działacze rozpowszechniający mit o rzekomym rasizmie białych i zniewoleniu, w sytuacji rzeczywistego uprzywilejowania, grają na najprymitywniejszych ludzkich instynktach. Nienawiść czarnych do białych podsycana jest przez rozmaite organizacje broniące praw afro-amerykanów, a tak naprawdę stanowiące źródło utrzymania oraz trampolinę do kariery dla ich aktywistów. Media jak ognia unikają tematów drażliwych z „rasowego” punktu widzenia. W informacjach o ujętych sprawcach przestępstw unika się określenia ich rasy, by zwyczajni ludzie nie zauważyli prawidłowości jaka się za tym kryje. Wiele osób słyszało zapewne o „grze w nokauty” uprawianej przez czarnoskórych młodych mężczyzn w USA, a polegającej na biciu przypadkowych przechodniów płci obojga, jednak jedynie o białym kolorze skóry. Nagrania z tego typu zabaw są powszechnie dostępne w internecie, jednak w głównych mediach panuje nad tym problemem zupełna cisza. Niestety żyjemy w świecie zdominowanym przez fałsz, będący kurtyną, za którą kryje się piekło życia w strachu i zakłamaniu. Piekło zgotowane nam przez wielkich tego świata, dla których jesteśmy tylko głupią tłuszczą niedorosłą do samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji. Obłędna ideologia egalitaryzmu zbiera krwawe żniwo niezależnie od tego pod jakim kątem chcemy wszystkich równać. Komuna już równała i co z tego wyszło wszyscy chyba wiedzą.
Czarnoskórzy mieszkańcy USA nie mają lekko. Zrzucili z siebie jakiś czas temu jarzmo niewolnictwa, ale pomimo cieplarnianych warunków, jakie zapewnia im rząd federalny, nadal nie mogą dorównać białym. Nie jest to jednak skutkiem prześladowania, lecz raczej braku potencjału koniecznego do rozwoju w bardzo konkurencyjnym społeczeństwie amerykańskim. Dzisiaj uwaga amerykańskiej opinii publicznej skierowana jest na tamtejszych policjantów, najwyraźniej za nic sobie mających dziejową konieczność wspierania afro-amerykanów w ich żmudnej drodze do powstania z kolan. Przyjęcie pozycji wyprostowanej, właściwej dla gatunku homo sapiens nastręcza czarnym sporo trudności. Metaforycznie oczywiście, ponieważ z noszeniem głowy wysoko w sensie dosłownym problemów nie mają. Problem z mniejszościami etnicznymi, religijnymi czy jakimikolwiek innymi polega głównie na tym, że są obecne w życiu społeczeństw. Polska, jako państwo jednolite narodowo ma pod tym względem szczęście. Dlatego nie zepsujmy tego.