161 osób zginęło a 1440 odniosło obrażenia w nieudanej próbie obalenia rządu w Turcji. Premier tego kraju Binali Yildirim zapowiada, że po tych wydarzeniach władze rozważają wprowadzenie kary śmierci.
- Łącznie aresztowano 2839 osób. Wśród nich są wysocy rangą wojskowi, oficerowie – mówił. - Kara śmierci jest obecnie w Turcji zakazana. Dzisiaj Rada Konstytucyjna spotka się w celu omówienia wraz z przedstawicielami partii politycznych, czy wprowadzenie tej formy kary jest uzasadnione - dodał.
W nocy z piątku na sobotę grupa zamachowców usiłowała dokonać w Turcji puczu i przejąć władzę. Na budynek parlamentu oraz pałac prezydencki w Ankarze spadły bomby. Za zamach Ankara obwinia mieszkającego w USA opozycjonistę Fethullaha Gulena. - Gulen jest przywódcą terrorystycznej organizacji – oświadczył szef tureckiego rządu dodając, iż kraj, który „ukrywa terrorystę, nie jest przyjacielem Turcji i prowadzi przeciwko niej ukrytą wojnę”. - Organizator spisku musi ponieść karę – konkludował.
W trudnej sytuacji, nie po raz zresztą pierwszy, znalazło się NATO, jako że Turcja posiada drugą co do wielkości armię w sojuszu. Nic zatem dziwnego, że w komentarzach sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zachowuje daleko posuniętą wstrzemięźliwość.
Nie sposób nie podejrzewać, że rząd w Ankarze rozprawiając się z puczystami, może rozprawić się także z wszelką inną opozycją.
Źródło: ITAR-TASS, CNN, NATO
Fot. Twitter