5000+ POPIERAM
Byłem kiedyś na seminarium zorganizowanym przez ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, podczas którego mówił o pogarszającej się jakości klasy politycznej w Polsce. Wymienił trzy główne przyczyny takiego stanu rzeczy: niski społeczny prestiż zawodu polityka, całkowity brak prywatności oraz niskie wynagrodzenia.
W Polsce mieliśmy, a w zasadzie mamy, amerykański model wynagradzania polityków (no może poza dyplomacją - do honoru reprezentowania USA zagranicą na ogół ambasador dopłaca). Problem w tym, że amerykańska polityka składa się w 90% z milionerów, którzy nie chcą być miliarderami i rządowe wynagrodzenia są dla nich mało istotnym dodatkiem ("na waciki"). W Polsce tak nie jest - niestety nie mamy - poza pojedynczymi przypadkami - w polityce zbyt wielu milionerów, którzy nie chcą być miliarderami.
I to jest problem. Obecna sytuacja, w dłuższej perspektywie, zagraża bezpieczeństwu państwa. Do polityki bowiem, mówiąc delikatnie, nie idą najlepsi synowie i córki tej ziemi.
Polska polityka stała się łakomym kąskiem dla wiejskich nauczycieli - ich wynagrodzenie wzrasta 3-4 razy po dostaniu się do Sejmu. Znany jest przypadek parlamentarzysty tej kadencji, który kilka tygodni po zaprzysiężeniu biegał po Wiejskiej i wszystkich zawiadamiał, że "wczoraj pił Ballantines’a".
Z kolei wynagrodzenie fachowców i ekspertów - gdyby wybrali drogę polityki – spadłoby 3-4 razy i tylko nieliczni decydują się na takie wyrzeczenia.
Szczególnie drastycznie niskie w Polsce były wynagrodzenia wiceministrów. 6 500 miesięcznie za kilkanaście godzin pracy i odpowiedzialność często za dziesiątki miliardów, brak odprawy, to wynagrodzenie zupełnie nieadekwatne.
Jest to tym bardziej rażące, że większość tych ludzi, gdyby odeszła, bez problemu dostałaby na rynku 3-4 razy więcej niż na stanowisku wiceministra.
Wynagrodzenia polityków, w odniesieniu do odpowiedzialności, powinny referować do wynagrodzeń w sektorze prywatnym. Tylko to zapewni Państwu odpowiednio wysoko wykwalifikowane kadry.
Należy odpersonalizować ten temat. Chodzi o adekwatne i konkurencyjne wynagrodzenia dla tego i następnych rządów. Nie mam specjalnych powodów, żeby popierać ten rząd. ZPP nie jest beneficjentem dobrej zmiany.
Beneficjenci jakoś są zawsze ci sami. Ale tutaj chodzi o dobro Państwa, a nie o to czy Zitek dostanie 5 tysięcy więcej. Dlatego uważam, że wszyscy odpowiedzialni ludzie powinni popierać ten projekt rządu.
Inaczej grozi nam klasa polityczna, uważająca, że "Powstanie Warszawskie wybuchło w 1989 roku" i która o "Katyniu uczyła się z przedwojennych książek". Czy takiej klasy politycznej chcemy?
Źródło: WEIŹródło: prawy.pl