
1100 chórzystów i 22 000 osób z pięciu kontynentów świata. Koncert „Singing Europe”, podczas diecezjalnego ŚDM we Wrocławiu, jasno wskazywał obecnie między nami różnice i równie jasno podpowiadał, jak budować dobre relacje na podobieństwach.
Na platformie stadionu było to widać szczególnie. Grupa z Kanady, z dziewczyną o indiańskich rysach i z indiańskim pióropuszem doskonale bawiła się w ciuchcię. Żywiołowi Meksykanie nie ustawali w zaintonowanym przez siebie rytmie tańca. Ktoś wśród nich przyczepił sobie Matkę Bożą z Guadelupy do koszulki, ktoś inny miał chorągiew z Jej wizerunkiem. Grupa Japończyków usiadła w kole, uśmiechając się do siebie serdecznie, a dwóch zakonników z rozwianymi na wietrze przydługimi włosami (Hiszpanów lub Włochów) energicznie przemierzało plac. Kilka chłopaków z Hiszpanii kopało do siebie piłkę, ktoś obok grał (a dokładniej: usiłował grać) w rugby.
- Są szczególnie nastawieni na kontakt – odkrywałam, przeciskając się pośród kolejnych osób i grup, i robiąc zdjęcia. Na myśl przychodziły mi podobne spotkania, w których uczestniczyłam – z Benedyktem XVI w Krakowie czy młodzieżowe imprezy diecezjalne. Na wszystkich panowała serdeczna atmosfera. Jednak tu, w przestrzeni z ogromną barierą językową – i w której kultury różnią się między sobą maksymalnie (na Dolny Śląsk przybyło w tych dniach przedstawiciele 40 krajów z pięciu kontynentów – od Słowian po Australię), szczególnie ważna była atmosfera otwartości i znajdowania tego, co nas łączy - poprzez gest.
Dobrze i bezpiecznie
„It’s OK” – ten gest, robiąc zdjęcia, wymieniałam z młodzieżą chyba kilkadziesiąt razy. Poprzez zwyczajny uśmiech i współpracę – budowaliśmy dobrą atmosferę. Przekonanie, że w społeczności składającej się z przedstawicieli bardzo różnych od siebie kultur, czujemy się dobrze i bezpiecznie.
- Podczas spotkania rozumiałam coraz bardziej nie tylko to, jak bardzo się od siebie różnimy, ale także – jak bardzo jako ludzie - jesteśmy do siebie podobni – mówi Mariola Bratkowska, uczestniczka.
Grupa osób z Senegalu zgromadziła przy sobie sporą widownię, bawiąc się w tradycyjnych afrykańskich rytmach. Z zaciekawieniem przyglądałam się, jak wymyślne poruszanie się przy muzyce stawało się rodzajem radosnego pojedynku pomiędzy dwoma osobami. Afrykańczycy byli w tym wybitni, jednak kilka osób z Europy im nie ustępowało.
- Ten taniec stał się zarówno formą dobrej zabawy, jak też sposobem na odkrywanie, jak na poziomie społecznym, psychicznym i kulturowym możemy się za jego pomocą porozumiewać – Adam Piechta obserwuje wydarzenie z wyraźną fascynacją. – Jak – podobnie jak jest to w wypracowanych figurach tańca klasycznego, a szczególnie tanga – przy rytmach bębnów można doświadczyć napięć i rozwiązań w relacji.
Spotkanie
Radosne spotkania wśród grup na płycie wrocławskiego stadionu wieńczy to, do czego miasto przygotowywało się co najmniej od lutego. „Singing Europe” – czyli występ s. Cristiny Sccuci z Włoch i największa prezentacja chórów z całej Europy. „True Colors” z repertuaru Cyndi Lauper, „No One” Alicię Keys, „Happy” Pharrella Williamsa to kilka z utworów, przy których młodzi bawili się żywiołowo podczas pierwszej części koncertu. Wykonująca je s. Scucci zyskała popularność, występując w telewizyjnym show „The Voice of Italy".
Drugą część wieczoru wypełnił śpiew tysiąca stu chórzystów, którzy specjalnie na to wydarzenie przyjechali z całej Europy. Z tysięcy gardeł popłynęły dźwięki najsłynniejszych europejskich piosenek: „Kalinki”, „Kukułeczki”, „Ederlezi”, i „O sole mio”. Śpiewającym akompaniowała orkiestra, prowadzona przez Agnieszkę Franków-Żelazny, dyrektor artystyczną Chóru Narodowego Forum Muzyki.
- Koncert „Singing Europe” został zaplanowany na niepowtarzalną dotąd na terenie Wrocławia skalę. W przedsięwzięciu wzięło udział niespotykane tu do tej pory gro osób, które dając świadectwo, że wielokulturowe spotkanie młodych i starszych służy budowaniu żywego i radosnego doświadczenia – mówią organizatorzy, podkreślając, ze to wspólna impreza ŚDM i programu Europejska Stolica Kultury Wrocław 2016 r.
Wartość i relacja
Hiszpanie, Francuzi, Boliwijczycy, Koreańczycy, Tańwańczycy, Filipińczycy, Nowokaledończycy, Ghańczycy. W epoce multikulturowości szczególnie interesujący jest wymiar wiary. Młodzi z całego świata, którzy różnią się od siebie kolorem skóry, mentalnością, tradycją i kulturą – spotykają na wspólne płaszczyźnie, wyznaczanej zarówno przez popularne melodie pop-kultury i wspólne zwyczaje (jak prowadzenie równoległego życia w wirtualnej przestrzeni smartfonów), jak też wymiar wiary.
- Jesus saves You. Jesus loves You – wiwatuje Adriano. W melodii jego głosu słuchać, że to nie pusty okrzyk, mający wzbudzić emocje, ale coś dużo, dużo głębszego. Wartość, którą jest wiara w Chrystusa i relacja z Chrystusem.
W mojej wyobraźni przewijają się obrazy sprzed koncertu: dziesiątki młodzieży siedzącej na trawnikach przed stadionem. Dziewczyna w beżowym T-shircie, z zeszytem z Matką Boską Częstochowską przed oczami, zatopiona – jak przypuszczam – w medytacji. Trzech chłopaków skupionych, w charakterystycznej dla młodych pozycji modlitwy. Kolejna dziewczyna i ubrany na biało zakonnik, rozmawiający – niczym na pieszych pielgrzymkach na Jasną Górę – podczas Sakramentu Pojednania. Różaniec dyskretne wystający z czyjejś torby…
Łączy nas iskra Boża – która jest w każdym człowieku. I łączy nas odpowiedź na Jego zaproszenie. To, że zdecydowaliśmy się na życie z Nim, na odwzajemnienie Jego relacji.

Fot. Lidia Maj