W ogrodach Sejmu
W Roku Sienkiewiczowskim spotykamy się w różnych miejscach, m. in. w kinie sejmowym, w ogrodach. 16 lipca 2016, zainaugurowano tam cykl ekranizacji twórczości pisarza, słynną produkcją Quo vadis, z niezapomnianą rolą Bajora (Neron) i Pieczki (św. Piotr). 23 lipca 2016 byliśmy świadkami czegoś specjalnego, seans kinowy podzielony na dwie części wsparła muzyka instrumentarium ustawionego z boku. Dzięki temu mogliśmy wczuć się w klimat starego kina, które wychwytuje i wyraża emocje bohaterów.
Pierwszym filmem była Komedia z pomyłek, z 1967 roku, brawurowy western utrzymany w klimacie lat 60, ze słodką bohaterką (Cembrzyńska) i gorzkim bohaterem (Maklakiewicz) - może jest to pewne uogólnienie, ale na tej grze postaci oparty był główny wątek filmu. Komedia rozbawiła nas do łez, aż trudno było uwierzyć, że to poczucie humoru cechuje literaturę tak poważnego autora. Muzyka w ogrodzie uwypuklała pocieszną walkę dwóch właścicieli sklepów, prowadzoną w poetyce zderzenia męsko-damskich zachowań, obfitującą w nagłe zwroty akcji i zmierzającą do zaskakującego finału...
Jednakże łzy mogły popłynąć dopiero przy drugim filmie, z 1923 roku, z gatunku kina niemego. To Bartek Zwycięzca, opowieść na podstawie znanej noweli Henryka Sienkiewicza, która zmusiła nas do refleksji. Chciałabym się zatrzymać i pochylić nad kilkoma aspektami tego kina i samej treści. Byliśmy świadkami wojennego dramatu Polaków, uwikłanych w walkę w imię cudzych spraw, rozdarcia tożsamości - bohater nie wie, czy jest Niemcem, czy Polakiem, przychodzi mu ścierać się z "Francuzami", pośród których odnajduje skazanych rodaków, jego świadomość rozwija się podczas projekcji, chociaż w finale przegrywa i udaje się w tułaczkę. Odznaczony pruskim Krzyżem, zostaje przez "Prusaków" (w 1870 już Niemców) wyrzucony z ojcowizny, co stanowi prawdziwe zakończenie narażania polskiego życia dla cudzych interesów.
Łzy wywołuje gra obrazu i dźwięku, jako że kino nieme nie dysponuje tradycyjnymi dialogami, a tablicami z jedną lub większą liczbą sentencji. W tym filmie owe tablice współistnieją z portretami w półcieniach, czego wymowę wydobywa muzyka współcześnie zaprezentowana, grą w ogrodzie. Muzyka ta jest podzielona, by rzec, oddana każdemu z głównych bohaterów odrębnie, i tak, gitara jest dla mężczyzny, tytułowego Bartka, a flet dla kobiety, jego żony, Magdy. Gitara brzmi wśród wojska, flet zawodzi w chałupie. Instrumentami skarży się postać kobieca na nielitościwego wierzyciela, który bezwzględnie ściąga z niej zaległy dług.
Perkusja wybija sceny batalistyczne, tworzy napięcie w kluczowych momentach filmu. Ten kameralny koncert wspomagający projekcję w ogrodzie, utworzył niezwykły nastrój, w którym młodzież mogła odebrać sens lektury. I tu słowo dla młodzieży - mogła, ale niewiele odebrała, bo to kino jest otwarte nocą, publiczność skrada się do niego kocim ruchem, a na widowni znajduje się garstka osób. Czy jest to dobrze, czy do poprawy - nie umiem stwierdzić. Kameralny charakter pokazu gwarantuje jego dobry odbiór, a jednak, żal trochę młodzieży, która mogłaby skorzystać na takiej projekcji.
Oswojenie ze ścieżkami parlamentarnymi niejeden talent mogłoby ujawnić, dlatego pozostaje mieć nadzieję, że nie tyle może tylko nauczyciele, co przede wszystkim uczniowie odnajdą drogę do tego kina. Klimat podziemny zagwarantowany, współgra z podobnym charakterem cennej wystawy o świętości Polski (Sacrum Poloniae) na Zamku Królewskim. Wystawa zresztą znajduje się blisko dawnej Izby Poselskiej, co wiąże oba miejsca w prostym skojarzeniu.
Aleksandra Pietkiewicz
Źródło: prawy.pl