Co prawda stracimy, ale się postawimy – mały ruch graniczny z Rosją
Pomimo ustania pierwotnych przyczyn tj. szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży, mały ruch graniczny z Rosją nie został wznowiony. Minister Błaszczak, szef MSWiA twierdzi, jakoby wchodziły tu w grę względy bezpieczeństwa. Na granicy z Ukrainą wszystko wróciło do poprzedniego stanu, jak widać stamtąd nic nam nie grozi.
Apel marszałka woj. pomorskiego o unormowanie sytuacji nie trafił na podatny grunt. Marszałek woj. warmińsko-mazurskiego jest całą sprawą zaskoczony i mówi wręcz o katastrofie, w którą dla obu województw przerodziła się zaistniała sytuacja. Rosjanie przyjeżdżający do Polski zostawiali u nas konkretne pieniądze, a wobec ich braku ucierpi z pewnością lokalny handel.
W Gdańsku bywam często, więc wiem jaka jest tam sytuacja. Język rosyjski można usłyszeć na każdym kroku, głównie w galeriach handlowych czy w okolicach atrakcji turystycznych. Nie wydaje mi się, aby zwyczajni Rosjanie stwarzali jakiekolwiek zagrożenie, wręcz przeciwnie. Zastanawia mnie również, o jakim niebezpieczeństwie perorują przedstawiciele rządu. O nagłym ataku ze strony Rosji? Do tego mały ruch graniczny nie jest im potrzebny, jeśli będą chcieli to zaatakują. Może chodzi o szpiegów przemykających w tłumie rosyjskich turystów, by siać ferment na tyłach wroga, jakim jest Polska? W kraju przez kilkadziesiąt lat zdominowanym przez komunę, przesiąkniętym do gruntu sowiecką agenturą, wydaje się to śmieszne. U nas typy podejrzanej proweniencji, powiązane z rozmaitymi ośrodkami wpływu, zajmują, a przynajmniej zajmowały do niedawna najwyższe stołki. O czym tu mówimy, bądźmy dorośli.
Tłumaczenie ministra Błaszczaka wydaje mi się zabawne. Powiedział m.in.: „kiedy wstrzymaliśmy mały ruch graniczny na granicy z Ukrainą, to strona ukraińska nie wstrzymała tego ruchu, w sensie takim, że nie wydała takiej samej deklaracji. Strona rosyjska tak”. Aha, czyli są obrażeni, bo Rosja też zablokowała? I co teraz? Co prawda my na tym stracimy, ale się postawimy? Pokażemy, kto tu rządzi? Być może dobrobyt województwa, będącego dotychczasową ostoją Platformy, nie obchodzi rządzących, ale mnie tak, bo tu żyję i wolałbym, aby bez względu na dominującą w kraju opcję polityczną żyło mi się dobrze. Niestety, straszliwe zagrożenie ze strony „imperium zła”, jakim dla mainstreamu stała się ostatnio Rosja, wymusiło na naszych włodarzach podjęcie decyzji trudnych, lecz „najwłaściwszych”. W końcu, „kiedy mamy do wyboru sprawę dotyczącą bezpieczeństwa i korzyści gospodarczych, to jednak wybieramy bezpieczeństwo” - jak mówi minister Błaszczak. Ukraiński neobanderyzm i genetyczna nienawiść do Polaków, to dla nich błahostka. Kolonizacja naszej Ojczyzny przez miliony Ukraińców również. Na razie tu tylko pracują, jednak przy obecnej linii władz, osiądą na dobre i zaczną nam dyktować warunki. Polski niż demograficzny może im to ułatwić. Gdy zabraknie ludzi w wieku produkcyjnym, wtedy się powie: „skoro już tu są to niech zostaną” i w ten oto sposób zyskamy w naszym kraju pierwszą mniejszość narodową z prawdziwego zdarzenia. To z pewnością prostsze niż przemyślana i skuteczna polityka prorodzinna.
Wracając jednak do kwestii małego ruchu granicznego z Rosją, sparafrazuję słowa ministra Błaszczaka: „kiedy mamy do wyboru sprawę dotyczącą machinacji politycznych i korzyści gospodarczych, to jednak wybieramy politykę”. I tak to przeważnie w Polsce wygląda.
Źródło: prawy.pl