O pozdrowieniach z myszką
+Maryja! Rycerskim pozdrowieniem otwieram tekst, w którym chciałabym przyjrzeć się krótkim formom przywitania i pożegnania. Nie chodzi mi teraz o savoir-vivre, a raczej o to, jak w rozmaitych warunkach brzmią pozdrowienia.
Na pierwszy ogień idzie najprostsze: „cześć!”, które zaczerpnięte z mowy środowisk wojskowych, przefiltrowane w różnych organizacjach, przeniknęło do szkół i stało się uniwersalną formą przywitania i pożegnania. Niegdyś nie było możliwe między rodzicami a dziećmi. W warunkach więziennych łączy współwięźniów w solidarności, jest sygnałem obecności i gotowości do rozmowy, historycznie łączy się z okrzykiem: „cześć i chwała bohaterom!” lub „cześć poległym!” – nutą szacunku dla heroizmu.
Harcerskie „czuwaj!” jest już mniej używane w zwykłej mowie, bo oznacza wezwanie do czujności, nierzadko i do boju, a przynajmniej do sprostania wyzwaniom. Może być też apelem, by czegoś strzec: na przykład, wspólnych wartości.
Nieczęsto używamy zwrotów, które były kiedyś oczywistością, jak „bądź zdrów!” „Darzbóg!”– wyrażające autentyczną dobrą wolę i życzenia wszystkiego dobrego, wraz z modlitwą.
W kręgach narodowych, głównie za sprawą młodzieży, pozdrawiamy się zwrotem: „czołem!”- co w pełnym brzmieniu „czołem Wielkiej Polsce” – (słynne CWP) odsłania głębszy sens myśli narodowej i jednoczenia jej zwolenników; jest to także okrzyk studencki z okresu międzywojennego. Gdy jesteśmy w ferworze dyskusji czy wręcz walki, bywa to wyraz sympatii, współodczuwania i poparcia.
Wszystkie te formy łączy to, że są krótkie i celne, a jednak – zdławione, mogą uwierać nieprzyjemną ciszą czy wręcz, pragnieniem wydobycia ich na zewnątrz.
Odzywajmy się do siebie, poczynając od prostego:
Dzień dobry!
…choć jest to najbardziej oficjalna z form…
Źródło: prawy.pl