Wygaszenie gimnazjów. Nareszcie
Czekaliśmy, czekaliśmy i w końcu się doczekaliśmy. Kłopot dla nauczycieli, ale ulga dla dzieci. Jeszcze dwa latka i nieboszczka gimnazjum odejdzie z tego świata.
Chybiony pomysł premiera Buzka w końcu wylądował w koszu. Nareszcie. Jeszcze kilka innych jego pomysłów czeka w kolejce do niszczarki. Krok po kroku Polska jest naprawiana i odbudowywana. Oby tak dalej.
Ale lekko rządowi nie będzie. Trochę szumu się podniesie. Przeciw likwidacji gimnazjów jest 72 procent samorządów zrzeszonych w Związku Miast Polskich. Założenia Ministerstwa Edukacji Narodowej krytykuje też Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, które zrzesza ok. 5 tysięcy dyrektorów, liderów i urzędników oświatowych. Spore protesty wzbudza przede wszystkim fakt, że w wyniku reformy wielu pedagogów pozostanie bez pracy. Według wyliczeń Związku Nauczycielstwa Polskiego na bruku może wylądować nawet 37 tysięcy nauczycieli gimnazjów i 7-8 tysięcy nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej. Takie, według Związku Nauczycielstwa Polskiego, mogą być konsekwencje reformy edukacji wprowadzonej przez PiS.
Pan Sławomir Broniarz, jako dzielny i niezależny działacz, najbardziej niezależny od komunistów oczywiście, w rozmowie z Radiem Zet powiedział: „Będziemy mieli do czynienia z operacją na żywym organizmie. Operatorem przy tym stole będzie niestety nauczyciel, czasami rodzic, czasami samorządowiec. Natomiast pani minister stoi z boku uśmiechnięta i zadowolona i mówi, że zreformowała edukację”. Inteligentnie nie wymienił dzieci. Wie przecież, że to dla dobra dzieci całe to zamieszanie. Ale, po co wspominać o takich szczegółach, nieprawdaż?
Według Związku Nauczycielstwa Polskiego zwolnienia grożą również pracownikom administracyjnym. Jak zaznacza Związek, po reformie niepotrzebne stanie się ponad dwa tysiące budynków po gimnazjach (także tych niedawno wybudowanych). Co racja, to racja. Nie, żebym serca nie miał, ale to są oczywiste konsekwencje. Bolesne, ale oczywiste. Zarys reformy przygotowanej przez PiS został oficjalnie ogłoszony został pod koniec czerwca. Plan przewiduje powrót 8-letniej szkoły podstawowej (z czteroletnią nauką na „poziomie podstawowym” i dalszą na „poziomie gimnazjalnym”). Dalej czteroletnie liceum ogólnokształcące, pięcioletnie technikum lub dwustopniowa szkołą branżowa do wyboru.
Jak będzie wyglądać reforma w praktyce? W związku z nowym systemem, dzieci z obecnej klasy V nie pójdą już po VI klasie do pierwszej gimnazjum, a rozpoczną naukę w VII klasie szkoły podstawowej. Pierwszy rocznik uczniów objęty nową podstawą programową rozpocznie naukę w zreformowanych szkołach podstawowych w roku szkolnym 2017-18.
„Z naszym programem naprawy oświaty szliśmy do wyborów. Mówiliśmy o zmianach, które są konieczne. Domagają się ich przede wszystkim rodzice. O zmianach mówią również nauczyciele. Każda z tych grup ma na myśli inne elementy reformowania. (…) Edukacja powinna być przejrzysta. Liceum ogólnokształcące jest dowodem nieudanej reformy gimnazjów” — powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” minister edukacji narodowej Anna Zalewska. Minister pytana o przyczyny szybkich reform oświaty, odpowiedziała: „Uczniowie I kasy liceum realizują w dalszym ciągu program gimnazjum. Potem przez 1,5 roku w liceum odbywa się kurs przygotowawczy do matury. Egzamin ten obecnie jest po prostu infantylny. Opiera się na fragmentaryczności, w związku z tym absolwenci nie są przygotowani do studiowania (…) Na 37 zapytanych rektorów 26 alarmuje, że musi wrócić kształcenie ogólne, którego nie ma w liceum”. Anna Zalewska mówiła także o edukacji przedszkolnej.
Przy okazji sześciolatki odzyskały wolność. Drożdżówki odzyskały wolność, nawet pani Joanna Kluzik-Rostkowska odzyskała wolność. Ona akurat wolność od obowiązków ministerialnych. Już może świętować pierwszą rocznicę odzyskania wolności. Niech lata na wolności i niech już nie wraca z tej wolności. Poprzednia władza rozkazała 6-latkom maszerować do szkoły i rodzice po prostu nie mieli wyboru. W tym roku wolność, dzięki odroczeniu, uzyskała 91 tys. dzieci. Brawo rodzice. Choć trzeba przyznać, że musieli bardzo się postarać, żeby otrzymać opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej o tym, że ich 6-latek nie pójdzie do szkoły. Dzięki Bogu dali radę i nie odpuścili.
Minister Zalewska zapewniła, że na likwidacji gimnazjów nie ucierpią nauczyciele. Czas pokaże czy nie ucierpią. Część na pewno zostanie zwolniona. Ale nie zapominajmy dla kogo jest stworzona szkoła – dla dzieci. Ich dobro jest najważniejsze. A poronione pomysły z lata dziewięćdziesiątych trzeba kasować.
„Gimnazja będą wygaszane powoli. Tak „zakotwiczymy” nauczycieli przez okres przejściowy, że będą oni mieli pierwszeństwo w zatrudnieniu. Gimnazjum będzie funkcjonowało jeszcze przez dwa lata przejściowe (…) Gimnazjum nie będzie już 2019 roku, będą funkcjonowały już wtedy szkoły powszechne” — wyjaśniła minister Zalewska.
Przy tym wszystkim trzeba podkreślić, że najważniejszym elementem tej nowej układanki będzie nowa podstawa programowa. Ważnym jest, aby nie pokpić tego obszaru reformy, ponieważ platformerski rząd zniszczył w tej materii wszystko. Wiele jeszcze zmian stoi przed polską edukacją i to nie tylko szkolną, ale także uniwersytecką. Bo problem uniwersytetów to temat na inny artykuł. Problem poważny. Trzeba coś zrobić z tymi fabryczkami dyplomików, dla niepoznaki nazywanych tytułami licencjackimi, magisterskimi i doktorskimi. To one są następne w kolejności do przeorania. Czas przyjrzeć się tym wynaturzeniom i je zniwelować. I warto to zrobić jak najszybciej, dla dobra polskich dzieci i młodzieży. Dla dobra naszej ojczyzny.
Dr Paweł Janowski
Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności”
Felieton ukazał w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”
Źródło: prawy.pl