Polskie sądownictwo tkwi w systemie totalitarnym

0
0
0
/

pawlowicz_sejmZ poseł prof. Krystyną Pawłowicz rozmawia Anna Wiejak. „Ja całe życie broniłam sędziów. Uważam, że jest to nadzwyczajna kasta ludzi” – ta wypowiedź jednej z uczestniczek sobotniego kongresu sędziów (sędzi Kamińskiej) nie pozostawia złudzeń. Sędziowie czują się osobną, wyższą grupą społeczną. - Ona jeszcze powiedziała, że sędziowie są solą tej ziemi i fundamentem, filarem demokracji. Skąd wzięło się takie podejście? - Z uprzywilejowanej pozycji prawnej, organizacyjnej, ustrojowej. Sędziowie to bardzo wyraźnie podkreślali i to w tych przemówieniach się przewijało. Uważają, że są oni trzecią z władz, równorzędną, bo ciągle wskazują na art. 10 Konstytucji, który mówi, że władze są niezależne, równorzędne i oni wywodzą z tego pomysł o swojej niezależności od nikogo, od żadnej władzy, również od Sejmu, natomiast nie widzą, że przed art. 10, na który się ciągle powołują, jest art. 4, który mówi, że władza zwierzchnia w Rzeczpospolitej należy do narodu. Naród sprawuje tę władzę bezpośrednio, lub poprzez swoich reprezentantów czyli posłów, albo w radach różnych przedstawicieli. Kolejność przepisów Konstytucji ma sens, żeby pokazać, które są główne, który jest ważniejszy, a który jest mu podporządkowany, więc art. 10, który jest po art. 4 przedstawia pewną koncepcję władz, które wzajemnie mają się kontrolować, ale z żadnego przepisu Konstytucji nie wynika, że jest to władza zwierzchnia. Art. 4 wyraźnie mówi, że władzę zwierzchnią sprawuje naród przez swoich przedstawicieli, czyli Sejm, i Sejm zostaje upoważniony w każdym prawie, w kolejnym przepisie Konstytucji do określenia w drodze ustawy poszczególnych fragmentów funkcjonowania państwa, w tym również władzy wykonawczej. W rozdziale Sądy i Trybunały co kilka przepisów jest wskazanie, że Sejm określi organizację i funkcjonowanie sądów. W części dotyczącej Trybunału Stanu, ustawa określi organizację i funkcjonowanie Trybunału Stanu. W kolejnym przepisie, w części dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego, art 197 mówi, że ustawa, czyli Sejm, określi organizację i funkcjonowanie i tryb postępowania przed Trybunałem itd. Natomiast sędziowie tego nie widzą, a wynika to z tego, że oni zostali przeprowadzeni jak naród wybrany przez Mojżesza przez okres PRL. Pan prof. Strzembosz obronił ich przed jakimikolwiek działaniami, które miałyby po prostu uzdrowić tę kastę, bo oni się z chęcią nazywają kastą. Prof. Strzembosz uważał, że oni się sami oczyszczą, tymczasem oni się nie oczyścili, nie poddali żadnym regulacjom przeprowadzającym z systemu totalitarnego do demokratycznego. Zachowali wszystkie te swoje przywileje. Zachowali taką mentalność władców, bo władzą w PRL był albo milicjant na ulicy, albo sąd. To była władza prawdziwa. I właściwie byli postrachem, a nie jakąkolwiek władzą ustrojową, która chroniła prawa i wolności obywateli. Zresztą na kongresie o tym mówiono – wszyscy sędziowie musieli należeć do PZPR, czyli należeli do partii opresyjnej, totalitarnej. Nikt za to nigdy nie przepraszał, nikt się nie wstydził, nikt nie rozliczył. Co więcej w 1997 r., kiedy uchwalono nową Konstytucję oni przeszli z tą swoją mentalnością, ze swoimi mentorami, patronami w postaci różnych sędziów ubeckich, którzy brylują między sędziami, sędziów w stanie spoczynku, którzy pobierają ogromne pieniądze. Oni w żaden sposób nie zostali przystosowani do mentalności demokratycznego państwa, w którym władza sądownicza pełni funkcję służebną. Przecież to nie jest nasz zwierzchnik, nadzorca decydujący o naszym życiu i śmierci a tak ci sędziowie na tym kongresie się wypowiadali, z takim spojrzeniem. Oni nie przeszli żadnych reform, żadnej reedukacji, która zmieniła by im patronów i mentorów. Stąd też pan sędzia Tuleja, którego oboje rodzice byli oficerami UB, tutaj bryluje, czy pan sędzia Łączewski, który spiskuje jawnie przeciwko władzy. Oni się czują bezkarni, nie są społecznie przed nikim odpowiedzialni. Przepisy chronią ich jako władzę, która jest w stu procentach niezależna, jako że nikt nie ma do nich żadnego dostępu. Nie można sędziego odwołać. Nie można ukarać, także oni są zupełnie samowystarczalni, żyją w swoim świecie i to trzeba przerwać. Nie może tak być, bo polski wymiar sprawiedliwości wyrodził się. Nie można uogólniać tego, ale się wyrodził i trzeba to wszystko dostosować do pewnych ram cywilizowanych, żeby skończyć z sytuacją, że wymiar sprawiedliwości jest jedną z najgorzej społecznie ocenianych władz. Jest znienawidzoną władzą.

Nic dziwnego – występowała wielokrotnie przeciwko obywatelowi, czego mieliśmy bardzo głośne przykłady, chociażby w postaci zabierania przez sądy dzieci rodzicom z powodu biedy i wiele innych...

- Są sędziowie, którzy uczciwie pracują, nie nadają jednak głównego tonu. Do mediów natomiast przebijają się skrajne sytuacje odbierania dzieci, korupcji, dziwnych wyroków na gangsterów, przedłużania spraw, tak że przedawniają się sprawy, oszczędzania różnych polityków ze strony lewackiej, nieudzielania ochrony prawnej osobom, wobec których kwitnie przemysł pogardy i starają się przed sądem chronić swoje dobra osobiste, swoje dobre imię.

A czy to upolitycznienie, bo na tym kongresie wyszło wyraźne upolitycznienie kasty sędziowskiej, jak oni sami siebie nazwali, nie zabrakło tam polityków Nowoczesnej, a sam kongres zmienił się w agitkę polityczną. Czy tak upolityczniona władza sądownicza ma w ogóle rację bytu i czy nie należałoby jej po prostu wymienić?

- Ale co znaczy „wymienić”? Nie da się. Można reformować. Nie można zapakować wszystkich do pociągu i po prostu wywieźć.

A nie można wysłać na przymusową emeryturę?

- Jak pani wyśle 10 tys. ludzi, to kto będzie sprawy prowadził? Trzeba wprowadzać program długofalowy, przy czym jest to bardzo złożona sprawa, bo trzeba rozpocząć od sposobu nauczania na wydziałach prawa. Trzeba potem przyjrzeć się sposobowi prowadzenia aplikacji, zobaczyć, kto prowadzi, w jakim kierunku. Ta pokomunistyczna mentalność sędziowska pokutuje. Tylu frontów nie da się otworzyć. Polskę dopiero jakieś 10 miesięcy temu udało się odzyskać i na razie trzeba po prostu przyklejać plastry na rany, które oni bez przerwy wytwarzają i reagować na szkodnictwo.

Sędzia powinien mieć kadencję. Sędzią się bywa, a nie jest na całe życie.

Czy ten wczorajszy kongres sędziów można ocenić jako wypowiedzenie wojny państwu polskiemu przez kastę sędziów?

- Tak dosłownie nie można. To jest taki pełzający opór. Środowiska prawnicze w tym niektórzy sędziowie byli związani politycznie i towarzysko z partiami lewicowymi, lewackimi, więc oni teraz, po przegranych wyborach, czują się sami zagrożeni, bo państwo prowadzi sprawnie postępowania. Boją się odpowiedzialności karnej. Również sędziowie. To nie jest wojna, tylko kolejny przejaw oporu tych środowisk.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną