Wszystko wskazuje na to, że minister Anna Zalewska nie zdecyduje się na usunięcie ze szkolnych podręczników lewackiej propagandy ideologicznej, którą są naszpikowane, a przynajmniej tak można było wywnioskować z dyskusji podczas posiedzenia sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, podczas którego szefowa resortu oświaty przedstawiła główne założenia projektowanych zmian w systemie oświaty, w tym propozycji rozwiązań strukturalnych i programowych.
Anna Zalewska zapowiedziała zintensyfikowanie kształcenia ogólnego. Zapowiedziała także stworzenie nowoczesnej szkoły, w której będzie szerokopasmowy internet i cyfrowa tablica, aby „zaktywizować uczniów”. - Mamy zgromadzone e-zasoby i trzeba zwyczajnie z nich korzystać – oświadczyła.
Problem w tym, że ani elektroniczne gadżety, ani obecny system weryfikacji wiedzy ucznia z pomocą testów nie nauczą młodego pokolenia twórczego myślenia, a bez tego nawet obszerna wiedza nie pozwoli na osiąganie prawdziwych sukcesów, czyli takich mierzonych kryteriami obiektywnymi. Natomiast wszechobecne zideologizowanie wszystkich dziedzin w kierunku lewicowym prowadzi jedynie do chaosu i destrukcji, których konsekwencje ujawniają się z chwilą, kiedy młody człowiek rozpoczyna studia. Efekty takiego nauczania mamy jak na dłoni w postaci obniżania pozycji najlepszych polskich uczelni w światowych rankingach, za co odpowiedzialność ponosi idąca na studia niedouczona młodzież.
Jeżeli wiedza i system wartości nie zastąpią ideologii, to o jakimkolwiek postępie będziemy mogli zapomnieć.
Z wypowiedzi minister Zalewskiej jasno wynikało, że reforma wychodzi naprzeciw tylko i wyłącznie żądaniom rodziców pozostawienia sześciolatków w przedszkolach oraz likwidacji gimnazjów, bez większych zmian w podstawie programowej, która ma zostać zmodyfikowana jedynie dla trzech roczników. I chociaż podczas posiedzenia komisji minister Zalewska przedłożyła jedynie szkic planowanych zmian, na szczegóły każąc czekać jeszcze dwa tygodnie, aż będzie się można zapoznać z całością ustaw, niemniej widać wyraźnie, że utrzymany zostanie trend wpisywania polskiej szkoły w system edukacji globalnej, przed czym ostrzegają co światlejsi eksperci, w tym dr Aldona Ciborowska. Edukacja ta ma na celu wykształcenie nie człowieka wolnego i świadomego, ale niewolnika, niepotrafiącego myśleć samodzielnie i dostrzegać związków przyczynowo-skutkowych.
Jednym z istotniejszych nowych rozwiązań zaprezentowanych podczas posiedzenia sejmowej komisji jest zreformowanie nauczania języków obcych – dziecko nie będzie już za każdym razem uczyło się od początku, ale przechodząc ze szkoły podstawowej do średniej, kontynuowało naukę.
Odbudować, ale jak?
- Trzeba kształcenie zwyczajnie odbudować – przekonywała w poniedziałek Anna Zalewska. Niestety szczegółów, w jaki sposób zamierza to zrobić, nie podała. Minister Zalewska podkreślała, że dopiero obecny rząd zaczął mówić o wychowaniu, że wychowujemy na matematyce. Tyle, że nawet w zadaniach z matematyki trafiają się elementy gender-edukacji, co zakrawa na swoiste kuriozum. W podręcznikach do poszczególnych przedmiotów znaleźć można okultyzm, czy zdobycze cywilizacji śmierci. Wystarczy przyjrzeć się dostępnym on-line e-podręcznikom. Czy ich zawartość zostanie pod tym kątem zmieniona? O tym minister Zalewska jakoś mówić nie chce.
Nie chce też zdradzać, jak dokładnie będzie wyglądał system oceniania i egzaminowania oraz czy zrezygnuje z testów chociażby z języka polskiego, zabijających w młodych ludziach całą inwencję twórczą i powodujących, że nie uczą się oni dla poznania obiektywnej prawdy, ale pod z góry ustalony klucz. Tu również znajdziemy wiele elementów okultyzmu i ideologii gender.
Dzisiejsze posiedzenie sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży przyniosło zatem więcej pytań niż odpowiedzi i zamiast uspokoić, jedynie podniosło temperaturę dyskusji. Dyskusji opartej jedynie na zapewnieniach minister Zalewskiej, jako że dokumenty w postaci ustaw do tej pory nie zostały ujawnione czy poddane konsultacjom.
O zmianę zawartości podręczników szkolnych usilnie wnosiła Fundacja Edukacja Przez Media. Jej ekspert dokonał analizy zawartości podręczników i wskazał konieczne zmiany. Problem w tym, że do tej pory, a minęło już kilka miesięcy, do Fundacji nie dotarł żaden sygnał z resortu edukacji, czy wnioski te zostały uwzględnione w reformie.