Przez ostanie kilka lat Marian Kowalski był bardzo dobrze odbierany i wśród narodowców i wśród wolnościowców. Tłumy oklaskiwały Mariana i na demonstracjach ONR, Ruchu Narodowego i na wiecach partii KORWiN. W ostatnich tygodniach Marian Kowalski za sprawą wrogich wypowiedzi pod adresem katolicyzmu, swoich i pastora Chojeckiego, z którym współpracuje, stracił szybko sympatię.
Doceniałem i nadal doceniam Mariana Kowalskiego za to, że nawoływał młodych patriotów z różnych opcji politycznych do współpracy lokalnej, jest krytyczny wobec Unii Europejskiej, wykazuje zdrowy antykomunizm. Nie dało się ukryć, że był politykiem charyzmatycznym i doskonałym mówcą.
Miałem przyjemność za pośrednictwem mejla przeprowadzić wywiad na temat poglądów politycznych z Marianem Kowalskim przed wyborami prezydenckimi. Marian Kowalski nie uciekał od prezentowania swoich poglądów, między innymi nie tak ortodoksyjnych w kwestii aborcji (niektóre działaczki Ruchu Narodowego rozpowszechniały nawet plotkę, że wywiad złośliwie sfałszowałem). Byłem zniesmaczony krytycznymi opiniami Mariana Kowalskiego wobec świętej siostry Faustyny, współpracą Mariana Kowalskiego z demonicznie antykatolickim pismem protestantów, czy wspólną fotką z portretem Józefa Piłsudskiego (niezwykle zabawny był złośliwy komentarz, że Marian Kowalski pozuje z nieznanym zdjęciem Romana Dmowskiego).
Nagły upadek idola polskiej prawicy pokazuje kilka ciekawych zjawisk. Jedno z nich jest bardzo pozytywne, a mianowicie, że młodzi narodowcy nie postrzegają polityki przez pryzmat lidera (jak to robią sympatycy kilku największych partii w Polsce), ale przez pryzmat idei. Kiedy lider Marian Kowalski przestał być kompatybilny z ideami swoich zwolenników, to się zwolennicy z nim pożegnali.
Drugim zjawiskiem są oskarżenia, że Marian Kowalski zdradził. Moim zdaniem nie zdradził, i był przez lata konsekwentny swojemu poglądowi na świat. To byli sympatycy Marina Kowalskiego padli ofiarą własnej niewiedzy o poglądach swojego lidera, co jest regułą w polskiej polityce - jak większość zainteresowanych polityką byli leniwi i nie dokonali dwu działań niezbędnych w polityce: po pierwsze sami nie zastanowili się jaki katalog wartości jest dla nich ważny, a po drugie nie sprawdzili, czy katalog wartości lidera jest kompatybilny z ich katalogiem. Poszli głupio na żywioł i w trakcie, nagle, z zaskoczeniem i boleśnie, dowiedzieli się, że żyli złudzeniami do Mariana Kowalskiego. Miejmy nadzieję, że wyniosą z tego naukę i przemyślą to, jakie mają wartości, jakie mają cele polityczne i jakimi środkami chcą je osiągać.
Po trzecie należy stwierdzić, że pomysł Mariana Kowalskiego na budowanie antykatolickiej prawicy w Polsce był pomysłem oryginalnym, ale utopijnym. Polska to kraj katolicki, monokulturowy, naturalne jest to, że ruchy konserwatywne, prawicowe i narodowe, mogą się w Polsce odwoływać tylko do jednego ideowego fundamentu, tylko do jednej ideomatrycy, do katolicyzmu. Tworzenie prawicy w kontrze do katolicyzmu jest skazane na klęskę.
Rodzi się pytanie, co dalej może począć Marian Kowalski w polityce. Zyskał rozpoznawalność, ma talent polityczny. Zapewne dobrym pomysłem dla Mariana Kowalskiego byłoby zaangażowanie się w partii KORWiN. Przemysław Wipler jeden z polityków tej partii już go do tego zachęcał - odpowiadając na moje pytanie w wideo wywiadzie nie krył, że chce budować siłę polityczną nieodwołującą się do katolicyzmu (czemu się nie dziwię, znam środowisko wolnościowców od 25 lat, i jestem zaszokowany tym, jak przez ostanie dekady uległo ono gwałtownej laicyzacji, i dziś inaczej niż w latach 90. jest wykorzenione z katolicyzmu). Zapewne na takiej laickiej prawicy Marian Kowalski czuł by się dobrze.
Przykład Mariana Kowalskiego to też przykład ciekawego zjawiska aktywizacji politycznej protestantów. Już w trzech patriotycznych środowiskach można było zobaczyć aktywność polityczną protestantów. W partii KORWiN promowana jest córka pastora Miriam Shaded. Z Marianem związany jest pastor Chojecki. Ostatnio dowiedziałem się o wsparciu protestantów dla środowiska związanego z sympatykami JOW. Jako katolika martwi mnie taka aktywność protestantów, szczególnie gdy my katolicy jesteśmy niezorganizowani.
My katolicy musimy sobie też odpowiedzieć na pytanie o granice tolerancji, o to, jak powinniśmy się zachowywać wobec środowisk patriotycznych wrogich katolicyzmowi, czy to protestanckich czy neopogańskich. Na pytanie o to, co znaczy dla nas bycie katolikami, i jak ten nasz katolicyzm chcemy realizować w życiu społecznym.