Groźne CETA i TTIP

0
0
0
/

janowski_pawelŻarłacze finansowi ostrzą zęby. Krew kapie na umowy. A umowy negocjowane są tajne łamane przez super tajne. Za kilka dni, 18 października, podczas szczytu Rady UE państwa członkowskie podejmą decyzję, czy umowy zostaną podpisane. Jeżeli coś jest tak skrzętnie ukrywane, jeżeli tylu spryciarzy robi wszystko, żeby do opinii publicznej nie dostały się żadne ważne informacje w tym temacie, to coś musi być na rzeczy. Rekiny wyczuwają krew z odległości kilkudziesięciu kilometrów. Korporacje też. Bo to, że cyrk brukselski pod pozorem walki o prawa kobiet w Polsce znowu udaje, że się martwi i odwraca uwagę od tak ważnej dla przyszłości państw narodowych kwestii, to mnie już nie dziwi. Na to ich wynajęli i tak ich wytresowali, że inaczej być nie może. Ale teraz przejdźmy do rzeczy, czyli do umów CETA i TTIP. Dotyczą one zasad handlu i usług między Kanadą, Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. Po podpisaniu umów w sposób oczywisty stroną w sporach z państwami narodowymi staną się wielkie korporacje. A co to znaczy? Profesor Krystyna Pawłowicz z Prawa i Sprawiedliwości przekonuje, że obie umowy nie są korzystne dla Polski i podkreśla, że „rugują one demokratyczne mechanizmy na rzecz hybrydowego systemu władzy korporacji”. Na mocy forsowanych zapisów mogłoby dojść do sytuacji, w której „państwa miałyby płacić korporacjom olbrzymie kary”. Nie tylko mogłoby dojść do takiej sytuacji, ale powiem wyraźnie, że dojdzie do nich na pewno. Obie umowy wprowadzają tzw. ISDS-y, czyli system prywatnych arbitrów, które będą rozpatrywały skargi przeciwko suwerennym państwom. Decyzjami tych arbitrów państwa, które przegrałyby procesy będą musiały płacić korporacjom olbrzymie kary. Nie tylko procedury przepychania tych umów są wadliwe, ale ich treść jest jeszcze groźniejsza. I teraz wyobraźmy sobie, że taki angielski Andrzeju, niczym nasz szef Trybunału, bardzo niezależny, nieomylny oczywiście, ponadto niepodległy i niepodatny na korupcję, a więc idealny arbiter dostaje sprawę do rozstrzygnięcia. I co się dzieje? A co się dzieje w Polsce z tematem Trybunału Konstytucyjnego? Cyrk objazdowy nie zwalnia, walka o kruczki, interpretacje, racje i nieracje, walka nieustanna i niegasnąca. A to tylko prowincjonalny Andrzeju. A co się stanie, gdy taki międzynarodowy Andrzeju weźmie się do roboty. On będzie międzynarodowo niezależny, oczywiście. Będzie uczciwy, oczywiście. O czym Panama Papers bardzo jasno mówią. On będzie wcieleniem i emanacją bezstronności. Oczywiście. Nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że w bliskiej perspektywie międzynarodowe korporacje zniszczą słabych polskich przedsiębiorców i dobiją polskich rolników. Ktoś ma wątpliwości? A jak przebiegała tzw. prywatyzacja w Polsce? Podobno Leszek profesor to nadzorował i pan Marek Lewandowski. Oczywiście niezależnie i uczciwie. Prywatyzacja miała być dla dobra narodu. I była, tylko którego? No, ale przecież była uczciwa, bardzo. Ja tak myślę, i jak ktoś myśli, że było inaczej, to lepiej niech przestanie. Niech nie myśli, lepiej nie. Jak się to skończyło? Też wiemy. Jak nie wiemy, to spójrzmy za okno. Gospodarka polska istnieje teoretycznie. Podobnie jak państwo, które wstaje z kolan. I właśnie to nasze państwo, nasze instytucje tak przetrącone, tak zwichnięte, miałyby stanąć naprzeciwko świetnie zorganizowanych, bajecznie bogatych spryciarzy i ich pomagierów, specjalistów od kruczków prawnych. Niezły widok. Gołota w pierwszej minucie zaliczył deski, a państwo polskie jak długo chwiałoby się na nogach? Pani profesor dodała, że „Obie umowy rugują demokratyczne mechanizmy władzy suwerennego państwa na rzecz niekontrolowanego, hybrydowego systemu władzy korporacji i ponadnarodowych prawników”. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów umowy CETA jest mechanizm ICS (Investment Court System) - system sądów ds. inwestycji. Dzięki niemu koncerny będą mogły domagać się ogromnych odszkodowań od rządów państw. Ktoś ma wątpliwości, to może przypomnę sprawę Eureko. Spór naszego państwa z Eureko trwał wiele lat. Holenderska firma pozwała polski rząd za wycofanie się z prywatyzacji PZU. Arbitraż w ramach bilateralnej umowy Polski z Holandią przyznał rację holenderskiemu inwestorowi. Polska próbowała podważyć werdykt, zwracając uwagę, że jeden z arbitrów - Stephen Schwebel, był powiązany z firmą prawniczą pozywającą polski rząd w innej sprawie. Nic to nie dało. Gdy skarga została odrzucona, Polska zawarła z Eureko ugodę. Rząd zgodził się zapłacić Holendrom w 2003 aż 9 miliardów złotych odszkodowania. Kieszonkowe prawda? Dziewięć miliardów powtarzam. ICS to taka nowa, lepsza, a nawet „lepszejsza” wersja mechanizmu ISDS, czyli inwestor-przeciw-państwu. ICS ma być w stosunku do ISDS bardziej przejrzysty, pojawi się też ścieżka odwoławcza. Ścieżka dokąd? Do międzynarodowego Andrzeja. Jednak naczelna zasada pozostaje bez zmian - koncern, który poczuje się pokrzywdzony, będzie mógł pozywać państwo z pominięciem ścieżki sądowej danego kraju. Dobre nieprawdaż? Bo o to poczucie najbardziej się martwię. Cóż to jest? Może jakiś wróżbita nam powie? To może kolejny przykład, jak podał m.in. red. Michał Michalak na portalu Interia: Vattenfall wygrał prawie 2 mld dolarów do Niemców w 2009 r., jako odszkodowanie za dodatkowe obostrzenia przy budowie elektrowni węglowej na terenie Hamburga. Pod presją opinii publicznej opóźniło się wydanie stosownych pozwoleń dla Vattenfall, na dodatek zażądano od inwestora ochrony rzeki Łaby. Rozochocone Vattenfall złożyło w 2012 r. kolejny pozew przeciwko Niemcom za rezygnację (do 2022 r.) z energii atomowej po katastrofie nuklearnej w japońskiej Fukushimie. Vattenfall domaga się prawie 5 mld euro za wygaszenie ich dwóch elektrowni atomowych. Ładnie? Bardzo ładnie, a przy tym jak uczciwie i niezależnie, oczywiście w trosce o obywateli. Przypadkowo jednak w trosce o tych kilku obywateli, którzy są właścicielami Vatetenfall. Przypomnę, że okiwali Niemców, których państwo nie istnieje teoretycznie. O co to, to nie. A przykładów jest wiele więcej. Za kilka dni dowiemy, czy wpadniemy w szpony międzynarodowych żarłaczy kołnierzykowych. Już za kilka dni. Dr Paweł Janowski Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności” Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną