Powyborcza niepewność w Niemczech
Zdecydowana wygrana CDU/CSU pod wodzą Angeli Merkel, przy klęsce koalicyjnego partnera FDP sprawiły, że powyborcze scenariusze w Berlinie są wielką niewiadomą.
Według ostatnich prognoz, które – znając niemiecką precyzję – nie powinny już różnić się znacząco od wyników oficjalnych, bezapelacyjnym zwycięzcą walki o Bundestag została koalicja CDU/CSU. Zdobyła ona 41,5 proc. głosów, co przekłada się na 311 miejsc w 630 osobowym parlamencie. Do bezwzględnej większości chadekom zabrakło, więc 5 mandatów.
Na drugim miejscu uplasowali się socjaldemokraci z 25,7 proc. głosów. W nowym rozdaniu SPD mieć będzie 192 posłów.
Trzecią siłą w Niemczech będzie lewica, której ważnym elementem składowym są wschodnioniemieccy postkomuniści. W Bundestagu, przy ich wyniku na poziomie 8,6 proc., zasiadać będzie 64 osoba reprezentacja Die Linke.
Pięcioprocentowy próg wyborczy przekroczyli jeszcze Zieloni i z rezultatem 8,4 proc. głosów mieć będą o jednego posła mniej od lewicy.
Największym przegranym zakończonych wyborów jest FDP, które uzyskało 4,8 proc. głosów. Dotychczasowy partner koalicyjny CDU/CSU, zniknie z polityki ogólnoniemieckiej i będzie musiał zadowolić się swoją reprezentacją na poziomie landów.
Niewiele mniej od liberałów w wyborach o Bundestagu otrzymali konserwatywni eurosceptycy z Alternatywy dla Niemiec. Tej powołanej w kwietniu tego roku partii zabrakło bardzo niewiele, by w tak krótkim czasie przekroczyć nieosiągalny dla wielu pięcioprocentowy próg wyborczy.
Warto jeszcze odnotować, analizując niedzielne wyniki, że słabo wypadła inna nowa formacja na niemieckiej scenie politycznej – Piraci. Jeszcze rok temu plasowali się „nad kreską”, ale rywalizację o udział w ogólno niemieckiej polityce zakończyli na poziomie 2,2 proc.
W stosunku do wyborów z 2009 roku CDU.CSU zyskała 7,7 proc. głosów. Ten przyrost nastąpił głównie kosztem koalicyjnego FDP i sięgnął 1,7 mln głosów. Trzy razy mniej przeszło do chadeków z trzech partii lewicowych (SPD, Die Linke, Zieloni). Jedyny odpływ na poziomie 230 tysięcy nastąpił w kierunku Alternatywy dla Niemiec.
Socjaldemokraci poprawili wynik o 2,7 proc., zyskując od lewicy, Zielonych i FDP. Co interesujące strata SPD miała miejsce także, jak w przypadku CDU/CSU, na rzecz eurosceptyków z AfD.
Odpływ głosów od liberałów nastąpił w każdym kierunku, co jest konsekwencją centrowego usytuowania tej partii w Niemczech. Jednak zdecydowana większość „ubytków” powędrowała do partii centroprawicowych (CDU/CSU oraz AfD).
Niewielkie przepływy miały miejsce między Die Linke i Zielonymi. Największym zaskoczeniem zaś może być fakt, że aż 230 tysięcy dotychczasowych wyborców Grune przerzuciło swoje głosy na konserwatywnych eurosceptyków.
W podziale na zachodnie i wschodnie Niemcy chadecy lepiej wypadli w tych pierwszych. Różnica wyniosła, co prawda 6 pkt. proc., ale była i tak mniejsza niż w przypadku SPD. Socjaldemokraci na terenach byłej NRD musieli zadowolić się trzecią pozycją. Zostali wyprzedzeni przez postkomunistów, którzy otrzymali ponad 21 proc. głosów.
Równie słabo we wschodnich Niemczech wypadli Zieloni oraz FDP. Za to lepszy niż na zachodzie wynik osiągnęła, co można uznać za kolejną niespodzianką – AfD (5,8 proc.).
Gdyby o przyszłości Niemiec mieli decydować wyłącznie mieszkańcy starych landów, przez kolejne pięć lat w Berlinie rządziłaby koalicja CDU/CSU i FDP. Główną siłą opozycyjną pozostawałaby SPD. W parlamencie liczyliby się jeszcze Zieloni, a na marginesie pozostawałaby skrajna lewica (Die Linke).
Niedzielny wynik CDU/CSU to powrót do poziomu poparcia udzielonego tej koalicji dwie dekady temu, kiedy odbywał się proces wchłaniania byłej NRD przez RFN. Z kolei SPD lata świetności ma już – jak się wydaje – za sobą. Od 2005 roku od socjaldemokratów odszedł, co trzeci wyborca, co pozwoliło wzmocnić się konkurencji na lewicy – czyli Zielonym i Die Linke.
Z wielkiego sukcesu liberałów cztery lata temu (14,6 proc.) członkom i sympatykom tej partii pozostaną jedynie wspomnienia. FDP – wielokrotny partner koalicyjny chadeków i socjaldemokratów – zdaje się odchodzić w przeszłość. Nie-lewicowych wyborców niemal w całości zagospodarowała koalicja CDU/CSU. Siła tej ostatniej i kolejne lata u władzy w Berlinie są także efektem podziałów na niemieckiej centrolewicy.
Pomimo nieznacznej przewagi w mandatach SPD, Die Linke i Grune jest mało prawdopodobne, aby powstała koalicja przeciwko chadekom. Wiele wskazuje na to, że ponownie może dojść do utworzenia rządu z udziałem CDU/CSU i SPD. A to, patrząc w przyszłość, może doprowadzić do większego przemeblowania niemieckiej sceny politycznej. Bowiem na prawo od nowego rozdania rosnąć w siłę powinni konserwatywni eurosceptycy z AfD. Na lewo zaś lewica z pod znaku Die Linke i Zieloni, których rozrost może odbyć się kosztem uwikłanej w rządzenie SPD.
Najważniejsze dla Europy, ze względu na absolutną dominację Niemiec, wybory za nami. Te do Parlamentu Europejskiego w maju przyszłego roku, będą tylko tłem odbytej właśnie elekcji u naszego zachodniego sąsiada. Niezależnie od nowej konfiguracji rządowo-parlamentarnej w Berlinie, budowa IV Rzeszy – ubranej w unijną konstrukcję – pozostaje niezagrożona.
Marcin Palade
fot. bundestag.de
Źródło: prawy.pl