Unia Europejska zapłaci eurokratom 75 tys. funtów za nicnierobienie przez ponad dwa lata – to efekt m.in. porozumienia między UE a Wielką Brytanią.
Komisja budżetowa Parlamentu Europejskiego przegłosowała niewiarygodne wprost prawo, zgodnie z którym każdy pracownik unijnej instytucji, który zostanie zwolniony i zastąpiony bardziej kompetentną osobą, będzie otrzymywał 16 200 funtów miesięcznie przez ponad dwa lata.
Rozwiązania te przeszły mimo ostrego sprzeciwu Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP). Sprzeciwiał im się m.in. eurodeputowany Jonathan Arnott, zasiadający w unijnej komisji budżetowej. - Dla tej osoby, która otrzyma tą szokującą sumę pieniędzy [75 tys. funtów] i będzie poproszona o nicnierobienie, stanięcie twarzą w twarz z przeciętnymi, ciężko pracującymi Brytyjczykami, którzy tyrają, aby móc żyć, będzie zapewne trudne – zauważył, dodając, iż opłacanie tych osób lepiej niż jest opłacany sam premier świadczy o tym, że w UE nie szanuje się pieniędzy podatników, ciężko przez nich przecież zarobionych.
UE zaoferowała płacenie jednemu ze swoich biurokratów ponad 75 tys. funtów rocznie za nicnierobienie przez dwa i pół roku. Ta sensacyjna informacja ujrzała światło dzienne po tym, jak komisja budżetowa PE zaaprobowała rozwiązanie polegające na przyznaniu miesięcznej pensji w wysokości 16 200 funtów osobom zastępowanym przez bardziej kompetentny personel.
Nazwisko hojnie obdarowanego eurokraty nie zostało niestety podane do wiadomości publicznej. Wiadomo tylko, że ma on zaprzestać wykonywania swoich dotychczasowych obowiązków z początkiem przyszłego miesiąca.
Eurodeputowany UKIP Stuart Agnew, który w poniedziałek w nocy wystąpił przeciwko temu rozwiązaniu zapytał: „Jak długo temu człowiekowi będzie się płaciło za nicnierobienie? Zdaje się on naprawdę szczęśliwcem”.
Jednocześnie wymusił on w komisji głosowanie nad tym nowym sposobem wynagrodzeń i... za jego przyjęciem głosowało 24 deputowanych, przeciwko – 5, ośmiu wstrzymało się od głosu.
UKIP zamierza zaskarżyć decyzję ze względu na brak transparentności w tworzeniu prawa i domaga się informacji, jak wiele osób zostanie nim w przyszłości objętych.
Źródło: Daily Mail, UKIP