Owsiak - koło ratunkowe WARSZAWKI

0
0
0
/

Coś się kończy, coś się zaczyna. Tak w skrócie można by powiedzieć o obserwowanym właśnie na naszych oczach zwrocie w życiu pupila salonu Jerzego Owsiaka.

 

To, że dyrygent WOŚP zrobił oszałamiającą karierę w III RP, to – jakby powiedzieli jego liczni zwolennicy – dzieło przypadku. Zwolennicy spiskowej teorii dziejów, lub jak kto woli konwergencji systemów, mają w tej sprawie inne zdanie.


Twierdzą bowiem, że Owsiak – syn funkcjonariusza resortu spraw wewnętrznych i to z samej Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej, a z zawodu witrażysta, został skierowany do zadań specjalnych w Rozgłośni Harcerskiej. Według tego samego klucza, co absolwentka zootechniki, także z wysoko postawionym tatusiem w stajni generała Kiszczaka, Monika Olejnik, zainstalowana na Myśliwieckiej.


Co ciekawe harcerzowanie Owsiaka przypadło na okres, gdy wśród młodych Polaków, mających dosyć PRL-owskiej rzeczywistości, popularnością cieszyła się Pomarańczowa Alternatywa, a w mniejszym stopniu radykalne ruchy antykomunistyczne.


Wtedy też ekipa Jaruzelskiego, świadoma z tym związanych zagrożeń dla swojego panowania, postanowiła unowocześnić przekaz telewizyjno-radiowy. Miało to służyć odciągnięciu uwagi od spraw ważnych i skierowaniu na pola bezpieczne dla włodarzy Polski Ludowej.


Jerzy Owsiak dostał swoje „pięć minut” w eterze. Jako początkujący dziennikarz i happener Towarzystwa Przyjaciół Chińskich Ręczników. Potem „bawiąc” znalazł się w radiowej Trójce.


Rok 1993 roku okazał się dla Owsiaka przełomowy. Wraz ze znanym reżyserem Walerem Chełstowskim był współorganizatorem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Rozpoczęło się, trwające do dziś, przedsięwzięcie o charakterze charytatywnym, służące ochronie zdrowia. Stopniowo zyskiwało ono przychylność mediów.


Przyspieszenie tego procesu nastąpiło, po idącemu nie po myśli elitom III RP, mocnemu zwrotowi lidera społeczników w Polsce Marka Kotańskiego – ku katolicyzmowi. Salon potrzebował kogoś na podmienienie. Ale bardziej postępowego i wolnego od klerykalnych zabobonów. Padło na „chińskiego” Jerzego Owsiaka.


Jego „Rób ta, co chce ta” było wymarzoną formułą do „pracy” nad młodym pokoleniem w duchu tolerancji, obyczajowego relatywizmu, czy otwarcia na multikulturowość. Stąd olbrzymie wsparcie establishmentu dla „Jurka”. Od mediów po instytucje państwowe.


Operacja przyniosła spodziewane efekty, co – parafrazując słowa piosenki – widać, słychać i czuć. Po dwóch dekadach urabiania Owsiak to nie tylko ten, który ratuje życie Polakom. To także autorytet w wielu dziedzinach. Człowiek, który z roku na rok rości sobie coraz większe pretensje do uznania go „świeckim kapłanem” do spraw wszelkich. I ma na to pełną zgodę elit.


Przez kilka lat Owsiak, ten „wierzący, niepraktykujący”, jeździł sobie umiejętnie po okolicach wiary i kościoła. Zaimplantował specyficznie pojmowany synkretyzm religijny, który karze być na wielkie „tak” dla Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny, ale na zdecydowane „nie” dla tradycyjnych katolików broniących prawa do życia. Czego dowodzi choćby bezproblemowy i wspierany podprogowo udział tych pierwszych i będący na pograniczu zwierzęcej nienawiści stosunek wobec tych drugich na Przystanku Woodstock.


Rok temu orkiestrowy guru poszedł jeszcze dalej. Zaczął przebąkiwać o konieczności podjęcia dyskusji nad eutanazją. Jak się okazało, chyba nieco wyskoczył przed szereg, bo w charakterystyczny dla siebie sposób, godny Mistrza z Gdańsk, zaczął potem mówić, że „jest za, a nawet przeciw”.


Od kilkunastu dni Owsiak jest znowu na topie, choć do styczniowego jazgotu jest jeszcze trochę czasu. Nie o kolejną zbiórkę tu chodzi, ale o to, co było pewne, że pojawi się wcześniej, czy później. „Jurek”, w trudnym dla grupy trzymającej władzę, będzie użyty, jako „koło ratunkowe”.


Właśnie na naszych oczach dyrygent WOŚP rozpoczyna swój polityczny taniec. Odwdzięcza się „górze” za lata prosperity jego Fundacji, a w dużej mierze jego rodziny. Zaczyna kopać, syczeć, wyć i obrażać. Znacznie mocniej, niż to miało miejsce do tej pory. Wystarczy popatrzeć na język i mowę ciała z wideoblogów Owsiaka. Na jego nadzwyczajną aktywność w „niezależnych” mediach.


Katastrofa budżetowa, gigantyczne zadłużenie, gangsterski skok rządu na emerytury, czy bajkowe wychodzenie z kryzysu, Te i wiele innych rzeczy musi zostać przykrytych w planowanym scenariuszu wielkiej operacji bonzów z nad Wisły, z centralą w Waszyngtonie, Brukseli, Berlinie i Moskwie.


Zbliża się 11 Listopada. Przełomowy dzień w rozprawie z faszyzmem. Owsiak nałożył już mundur rewolucjonisty-lewaka. Już został zainstalowany na mównicy. Jego Orkiestra zaintonowała już Międzynarodówkę. Zaczyna się nowy etap w życiu witrażysty.


On pójdzie znacznie wyżej, niż się wielu wydaje. On to musi zrobić, bo byt bliskiej mu i pomocnej jego inicjatywom III RP jest zagrożony. „No passaran” Jurku prawda?


Wanda Grudzień

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną