Kto nie myśli o przodkach nie myśli też o potomkach

0
0
0
/

Stosunek do przodków i śmierci można uznać za papierek lakmusowy stanu społeczeństwa. Fakt zaniechania kultu przodków to dobitny dowód nieumiejętności radzenia sobie przezeń z faktem śmierci. Jedno i drugie jest objawem dekadencji.

 

W Dzień Zaduszny warto spojrzeć na fakt masowego uczestnictwa Polaków w uroczystościach religijnych odbywających się dziś jak i w dniu Wszystkich Świętych z nieco socjologizującej perspektywy. Co mówi nam o nas jako o społeczeństwie to, że tłumnie odwiedzamy w tych dniach groby bliskich ale także osób znajomych bądź tych których uważamy za zasłużonych? Namysł o tyle potrzebny, że słyszalny jest już szmer kpiny. Głosy o „bezrefleksyjnym zwyczaju” określanym czasem szyderczo „grobbingiem” – bo i takiego terminu dorobił się już internetowy dyskurs – pojawiały się ostatnio częściej nawet niż w poprzednich latach. Co poniektórzy mają ochotę na kolejną rundę dekonstrukcji.


Fakt kultu przodków jest uniwersalny i stary jak samo człowieczeństwo. Niektórzy przyjmują jako najstarsze ceremonialne pochówki szkielety odkryte w Iraku na stanowisku archeologicznym datowanym na 60-80 tys. lat przed naszą erą. Osią pierwszych cywilizacji jest wręcz koncentracja uwagi na życiu pozagrobowym i tym jak egzystujący na ziemi mogą je zabezpieczać dla tych którzy odeszli. Egipcjanie kierowali  niewiarygodne zasoby na budowę faraońskich piramid, do dziś zapierających dech w piersiach. Dawni Rzymianie choć zasadniczo nie wierzyli za bardzo w perspektywę osobowego życia pozagrobowego, starannie czcili pamięć o przodkach. Długość parady niosącej przy okazji różnych uroczystości specjalne maski reprezentujące antenatów odzwierciedlała społeczną pozycję człowieka. Monumentalne europejskie kościoły i katedry od wieków upstrzone są licznymi tablicami memorialnymi tych którzy mogli sobie na to pozwolić. Mimo masowości strat w trakcie wojen światowych, armie starannie dbały o ewidencjonowanie i pochówek swoich poległych, a ich cmentarze bywały i bywają sceną ważnych gestów politycznych.


Dziś, poza wszystkim innym, w naszym kraju odwiedzenie tych którzy odeszli jest jednocześnie spotkaniem żywych. Według statystyk dzień Wszystkich Świętych jest najbardziej rodzinnym obok Świąt Bożego Narodzenia punktem w kalendarzu Polaków. Inaczej jednak niż grudniowe święto, dzień Wszystkich Świętych wygania ich z domów. Gromadzi ich masowo w miejscach publicznych co jest ewenementem dla naszego jakże „sprywatyzowanego”, wycofanego w domowe opłotki społeczeństwa. Gromadzi wszystkich bez względu na stopień ich religijnej gorliwości, poglądy polityczne, status materialny czy poziom kulturalny.


Nieprzypadkowo także sceną obchodów dużej części naszych świąt narodowych sensu stricte są także nekropolie. To naturalny efekt naszej trudnej historii (innej nie mamy!). Nasi zmarli i polegli mogą być dla nas najlepszymi przewodnikami po historii ale i nauczycielami że lekceważenie jej lekcji w tej części Europy zwykle niesie bardzo tragiczne konsekwencje.


W innych częściach Europy bywa inaczej. 90 procent nieboszczyków w Sztokholmie poddawana jest kremacji. 45 procent urn nie jest odbierana przez kogokolwiek. Ogromnej większości pochówków nie towarzyszy żadna, religijna czy świecka ceremonia. Nie omieszkano natomiast w szwedzkich miastach zadbać o to aby krematoria nie pracowały „na darmo”. Obsługują one miejscową lub nawet miejską sieć ciepłowniczą.


Towarzyszy temu zupełny rozkład więzi społecznych żywych. Więcej niż połowa zawartych małżeństw się rozpada. Dwie trzecie gospodarstw domowych jest tworzona tylko przez jednego z rodziców. Nie jest rzadkością posiadanie dzieci z więcej niż dwóch legalnych związków. Przy czym znacznie popularniejszą od tradycyjnego małżeństwa jego formą są związki partnerskie, które można zawiązać i rozwiązać w ciągu jednego dnia z czego nader chętnie Szwedzi korzystają. Odpowiedzialność rodziców za własne potomstwo jest zrelatywizowana nawet przez system prawny, w praktyce to państwo bierze na siebie odpowiedzialność za nie. Rocznie prawie 10 tys. dzieci jest odbieranych rodzicom.


Oczywiście Szwecja jest szczególnie jaskrawym przykładem tendencji zauważalnych w liberalnych społeczeństwach zachodnich, wyraźnie ilustrującym wszakże logiczne związki między poszczególnymi postawami i zachowaniami społecznymi.


Utrata głębokiej perspektywy egzystencjalnej związanej z kultem przodków towarzyszy więc, a pewnie w jakimś stopniu i powoduje osłabienie więzi międzyludzkich oraz poczucia odpowiedzialności za innych tudzież gotowości do wyrzeczeń na ich rzecz. Pozbawione takich trwałych spojeń społeczeństwo atomizuje się. Alienacja jednostki znajduje ujście w rozbuchaniu postaw hedonistycznych w gruncie rzeczy pobudzanych, kontrolowanych i zestandaryzowanych przez mechanizmy korporacyjnego kapitalizmu – popularne hasło „samorealizacji” najczęściej wyraża się w odruchach stadnych stymulowanych przez przemysł produkcji „potrzeb”. Eskalacja konsumpcji jest także próbą ucieczki przed wielką nieobecną postnowoczesnej cywilizacji – śmiercią, która przeraża rzesze współczesnych ludzi zachodu.


Oczywiście te tendencje kulturowe mają dojmujące efekty, czasem wręcz wymierne w postaci krachu systemów emerytalnych a za nimi systemów finansowych państw, zagrożenia tak dla gospodarek jak i militarnych możliwości państw stających przed widmem kurczenia się bazy populacyjnej. Bowiem kto nie myśli o przodkach, nie myśli także o potomkach.


Tylko społeczeństwo czujące konieczność uczczenia pamięci przodków w geście swego rodzaju odpłaty, jest w stanie reprezentować postawę troski o pokolenia przyszłe, mocną wolę pomnożenia mu i przekazania tego wszystkiego co właśnie od przodków otrzymało, tak w wymiarze materialnym jak i kulturalnym. Więcej nawet – bez postrzegania siebie jako ogniwa w łańcuchu pokoleń zaczepionym w przeszłości, trudno liczyć na prokreacyjne nastawienie i nie można lekceważyć roli tego moralnego czynnika dla kształtowania się tendencji demograficznej. Tymczasem obecna katastrofalna sytuacja na tej egzystencjalnej płaszczyźnie, w dłuższej perspektywie niesie wręcz zagrożenie dla cywilizacji europejskiej jaką znamy, mimo że bez względu na obecnych kryzys Europejczycy i tak żyją na znacznie wyższym poziomie materialnym niż reszta świata. Znaczna część przyczyn leży więc gdzie indziej.


Z pewnością rację mają ci którzy uznają uczestnictwo wielu Polaków w uroczystościach Wszystkich Świętych za nawykowe. Ale czy nawyk nie reprezentuje właśnie podświadomej, a więc najbardziej trwałej i nieczułej na akcydentalne bodźce, bazy ludzkich zachowań? Cieszmy się więc, że po prostu zwykliśmy pamiętać i czcić przodków. Dobrze to wróży naszym dzieciom.


Karol Kaźmierczak

fot. sxc.hu

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną