Granicząca z europejską częścią Turcji Bułgaria jest szczególnie narażona na nacisk nielegalnych przybyszów. A po ostatnich zamieszkach w ośrodku dla uchodźców w Charmanli świeżo wybrany na prezydenta Bułgarii gen. Rumen Radew domaga się szybkiej deportacji "problemowych" imigrantów.
Radew na konferencji prasowej po posiedzeniu Narodowej Rady Bułgarskiej Partii Socjalistycznej oświadczył że poruszył na nim kwestię zalewu Bułgarii przez imigrantów. Wezwał także do jak najszybszego podjęcia działań w celu ekstradycji wszystkich "problemowych" imigrantów. Według prezydenta-elekta, w tym celu wystarczy w tym zakresie stosowanie już obowiązującego prawa europejskiego i krajowego.
Radew zajął się kwestią imigracji w związku w niedawnym groźnym buncie imigrantów, głównie Afgańczyków, a ośrodka w bułgarskiej miejscowości Charmanli. Zaznaczał, że już dawno jest "zatrwożony" stopniem przepełnienia bułgarskich ośrodków dla imigrantów. Radew wstrzymał się jednak przed ostateczną oceną konkretnych przyczyn buntu, twierdzać, że trzeba więcej czasu aby odpowiednie służby zebrały konkretne informacje.
Ponad 2 tys. migrantów, przeważnie Afgańczyków, ale także Pakistańczyków i Irakijczyków zbuntowało się w czwartek w ośrodku w Charmanli w południowo-wschodniej Bułgarii. Powodem buntu był wprowadzony zakaz wychodzenia poza ogrodzenia ośrodka. Władze uniemożliwiły uchodźcom swobodny dostęp do miasta po demonstracjach miejscowej ludności, obawiającej się rozprzestrzenia zakaźnych chorób skórnych. Przez dłuższy czas władze ośrodka i Państwowej Agencji ds. Uchodźców zaprzeczały, jakoby w ośrodku stwierdzono świerzb i niebezpieczną pasożytniczą chorobę - leiszmaniozę. Jednak ostatnio władze przyznały, że odnotowano kilkadziesiąt przypadków świerzbu oraz pojedyncze zachorowania na leiszmaniozę i malarię.