Stanisław Michalkiewicz: Pochwała apartheidu

0
0
0
/

Apartheid nie ma u nas dobrej reputacji. Jakby powiedział dzielnicowy - „cieszy się złą opinią”. Ale – podobnie jak wiele rzeczy i zjawisk potępionych przez mądrych, roztropnych i przyzwoitych, również apartheid ma swoje dobre strony.

 

Oznacza on bowiem oddzielny rozwój. A cóż właściwie w tym złego, żeby się rozwijać, tyle – że oddzielnie? Kiedyś rosyjski cesarz, chcąc okazać swą wyższość, napisał do Napoleona III list, używając zamiast tradycyjnej między monarchami formuły: „Mój Bracie” - intytulacji „Mój Przyjacielu”. Francuski cesarz zrobił dobrą minę i oświadczył, że czuje się szczególnie pochlebiony tą intytulacją, „bo na braci jesteśmy skazani, podczas gdy przyjaciół możemy sobie dobierać”. Otóż to!


Wprawdzie postępactwo dostrzega ideał stosunków społecznych w zapędzeniu wszystkich ludzi do wspólnej obory, ale ludzie normalni wcale przecież nie muszą postępactwu tak we wszystkim ulegać. Sprzyja temu właśnie apartheid, który w pewnych okolicznościach może nawet doprowadzić do naturalnej eliminacji postępactwa.
 

Oto burzę w szklance wody wywołała deklaracja pani Katarzyny Bratkowskiej, że akurat 24 grudnia dokona aborcji. Z jednej strony doniesiono na nią do prokuratury, a z drugiej – krakowski jezuita, ojciec Kramer zadeklarował gotowość wystąpienia z zakonu, jeśli tylko pani Bratkowska odda mu swoje dziecko do adopcji.


Patrząc na fotografię pani Bratkowskiej mam poważne wątpliwości, czy rzeczywiście jest ona w ciąży, chociaż popularne porzekadło głosi, że nie ma brzydkich kobiet, a najwyżej – za mało wina. Bardzo tedy możliwe, że postanowiła tylko przelicytować inne panie, co to przechwalają się, że były w dzieciństwie molestowane, zwłaszcza przez duchownych. Im wyższy rangą duchowny molestował, tym wyższa pozycja w towarzystwie. Molestowanie – owszem, to mocna rzecz, ale co ciąża, to ciąża.


Za komuny było inaczej i w wytwornych towarzystwach przechwalano się rzadkimi chorobami, co w warszawskiej „Kulturze” opisał kiedyś felietonista Hamilton. Wówczas furorę robił pan, któremu od kilkunastu lat robiło się coś w głowie. Dzisiaj trudno byłoby znaleźć kogoś, komu w głowie nic się nie robi, więc modne jest molestowanie, ale kto wie, czy pani Bratkowska nie zapoczątkuje nowej mody?
 

I w tym właśnie tkwi potencjalna zaleta apartheidu. Powiadają, że przysłowia są mądrością narodów, a popularne przysłowie głosi, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Zgodnie z tym przysłowiem jest wielce prawdopodobne, że dziecko pani Bratkowskiej byłoby do niej podobne, niekoniecznie fizycznie, chociaż właściwie dlaczegóż by nie – ale przede wszystkim – mentalnie.


Inne przysłowie powiada, że gdzie drwa robią, tam wióry lecą, więc jeśli postępactwo pozostaje w zaostrzającym się konflikcie ze wstecznictwem, to apartheid wydaje się nie tylko środkiem ratunkowym, ale również – skuteczną bronią.


Bo popatrzmy: jeśli postępactwo będzie masowo mordowało własne dzieci w ramach tzw. aborcji, to jest szansa, że w ciągu jednego, a najwyżej dwóch pokoleń zostanie absolutnie zdominowane przez wsteczników, którzy swoich dzieci mordować nie będą. Nie jest to wcale możliwość tylko teoretyczna; demograficzna ofensywa muzułmanów w Europie i Stanach Zjednoczonych jest najlepszą ilustracją skuteczności apartheidu jako oręża. Właśnie apartheidu – bo muzułmanie wprawdzie żyją w środowisku prawnym wytworzonym tam przez postępactwo, ale nie korzystają z legalności aborcji, podobnie jak nie korzystają z przywilejów dla sodomitów, pozostawiając i jedno i drugie zdegenerowanym poganom.


Nietrudno się domyślić, że po stu latach postępactwo zupełnie zaniknie, co, nawiasem mówiąc, przewidział Janusz Szpotański, opisując, co zrobi Ali z feministkami: „Ali nie znosił zaś tych bab. Wnet by ją ubrał w gellabiję, spuściłby suce lanie kijem, po czym umieścił ją w haremie pod czujną eunucha strażą.”


Jak widzimy, apartheid otwiera przez nami nęcące perspektywy, tylko trzeba pamiętać o jednym: o bezwzględnym zablokowaniu postępactwu dostępu do naszych, wsteczniczych pieniędzy. Niech się mordują między sobą za własne, a nie za nasze. Krótko mówiąc – niech postępactwo żyje w socjalizmie, a wstecznictwo – w normalności.
 

Stanisław Michalkiewicz


© Wszystkie prawa do tekstu zastrzeżone. Jeśli koniecznie chcesz skopiować tekst do swojego serwisu skontaktuj się z redakcją.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną