Zakazana Msza. W Radiu Maryja nie, w Polskim Radiu też nie. A więc gdzie?
Szukała, szukała i znalazła Gazeta Wyborcza aferę... „Komunikacja publiczna nie jest miejscem na puszczanie tego rodzaju religijnych treści” - pisze do lubelskiego wydania GW pan Rafał. Jacy czytelnicy, taka tolerancja...
Tak wiele trąbi się o tolerancji. Trzeba ponoć akceptować gejów czy lesbijki. Trzeba tolerować różne dewiacje, bo to nieludzkie naśmiewać się z czyichś – nazwijmy to – upodobań. Ale jakby trochę odwrócić sytuację, i zapytać o granicę tolerancji tych, którzy do niej tak bardzo zachęcają, rozbieżności byłoby sporo.
„W Lublinie w Boże Narodzenie pasażerowie autobusu linii nr 10 musieli słuchać radiowej transmisji Mszy Świętej. Kierowca był nieugięty i mimo interwencji jednego z podróżnych radia nie wyłączył” - zaczyna swój wywód Gazeta Wyborcza (edycja lubelska).
„Gdy wysiadał z dziesiątki na przystanku przy ul. 3 Maja, pasażerowie wciąż mogli słuchać głosu księdza. - Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego publiczny tabor komunikacyjny wykorzystywany jest samowolnie przez kierowcę do jego prywatnych celów religijnych?” - tłumaczy swoją skargę pan Rafał, cytowany przez gazetę.
Jest też, a jakże, poproszona o udzielenie komentarza przedstawiciela Fundacji, która w ubiegłym roku zainicjowała antyklerykalną akcję bilboardową. - Na pewno tego rodzaju zachowanie kierowcy można uznać za próbę łamania sumienia i dyskryminację pasażera. Zwłaszcza, że prosił o wyłączenie radia. Nieuszanowanie jego prośby jest jednocześnie nieuszanowaniem jego światopoglądu. W przestrzeni publicznej, jaką jest miejski autobus, nie powinno dochodzić do promowania jednej religii – tłumaczy cytowana przez GW Dorota Wójcik.
Msza Święta w Boże Narodzenie to zbytnia przesada? Naprawdę, w tym autobusie nie znalazł się nikt, komu by ona nie przeszkadzała? Prędzej mandat powinna dostać osoba, która w czasie jazdy rozmawiała z kierowcą tego autobusu, próbując nakłonić go do zmiany „repertuaru”...
Michał Polak
Źródło: prawy.pl