Stworzył karabin maszynowy. Przed śmiercią zdążył wyrazić żal...
Michaił Kałasznikow, twórca legendarnego karabinu AK-47 do końca życia nie mógł pozbyć się wyrzutów sumienia, iż stworzył narzędzie, które zabiło tyle milionów ludzi. Przed śmiercią pojednał się z Panem Bogiem.
Kałasznikow, który zmarł w grudniu ubiegłego roku w wieku 94 lat, kilka miesięcy przed śmiercią, w kwietniu, napisał do przełożonego rosyjskiej cerkwi prawosławnej patriarchy Cyryla nacechowany emocjonalnie list, w którym zawarł cały żal z powodu swojego dzieła.
„Ból duszy, jaki odczuwam jest nie do zniesienia. Cały czas zadaję sobie pytanie, na które nie znajduję odpowiedzi: jeżeli mój karabin odbierał ludziom życie, to czy może tak być, że... jestem winny śmierci tych ludzi, nawet jeżeli byli naszymi wrogami?”
Odpowiedzialny za kontakty z prasą sekretarz patriarchy Aleksander Wołkow poinformował w rozmowie z dziennikiem „Izwiestia”, że stojący na czele Kościoła prawosławnego patriarcha Cyryl osobiście udzielił odpowiedzi na list Michaiła Kałasznikowa. Stwierdził w nim, że „Cerkiew ma w tej kwestii jasno określone stanowisko: kiedy broń służy dla obrony Ojczyzny, Kościół wspiera zarówno twórców broni, jak i żołnierzy, którzy się nią posługują”. - Zaprojektował ten karabin, aby bronić swojego kraju, nie zaś aby korzystali z niego terroryści z Arabii Saudyjskiej – oświadczył rzecznik moskiewskiego patriarchatu.
Cały problem jednak w tym, że wbrew oświadczeniom przedstawicieli rosjskiej Cerkwi, Michaił Kałasznikow rozpoczął prace nad AK-47 już w 1944 roku, kiedy ważyły się losy wojny, a Związek Sowiecki podbijał terytoria kolejnych państw, oficjalnie nazywając swoją agresję wyzwoleniem. O nawróceniu i skrusze Michaiła Kałasznikowa nie mówi się w mediach zbyt wiele. Zapewne dlatego, żeby przypadkiem inni nie zdecydowali się pójść w jego ślady.
Anna Wiejak
Źródło: prawy.pl