Przez wiele lat zwykli patrioci, ludzie niepełniący żadnych funkcji publicznych kultywowali pamięć o Żołnierzach Wyklętych. Z reguły w ostatnich wyborach to właśnie owi zwykli patrioci głosowali na PiS. Gdy jednak PiS przejął władzę, społeczne uroczystości ku czci Żołnierzy Wyklętych zamieniono na państwowe, pojawiła się segregacja, płotki, zastępy funkcjonariuszy strzegących oficjeli przez zwykłymi patriotami i ogromne przestrzenie między zwykłymi patriotami a oficjelami. W publikowanych informacjach o publicznych uroczystościach nie było wspomniane, że uroczystości te przeznaczone tylko dla oficjeli, i że nie będą na nie wpuszczani zwykli patrioci. Rano w Dniu Żołnierzy Wyklętych na terenie Muzeum Wojska Polskiego odbywały się uroczystości, po których miał być przemarsz grup rekonstrukcyjnych. Na teren muzeum wpuszczano tylko media, zwykli patrioci mogli zza płotu i muru, usłyszeć jak świętują rządzący. W budynku byłego aresztu śledczego na Rakowieckiej odbywał się festyn historyczny. Informacje głosiły, że będzie on dostępny dla zwykłych patriotów od 10.00 do 16.00. Rano przez prawie godzinę festyn był niedostępny z racji porannych oficjalnych uroczystości, o 14.30 ostatecznie zamknięto dostęp na festyn bo o 16.00 kwiaty składał prezydent. Oficjalna uroczystość przyciągnęła grupkę osób, które z odległości kilkudziesięciu metrów, za płotków i szpaleru funkcjonariuszy służb obserwowały oficjeli. Niewiele osób obserwowało oficjalne uroczystości na Placu Piłsudskiego (czego nie można się dziwić bo identyczna sytuacja miała miejsce w zeszłym roku). Plac był otoczony barierkami, przed Grobem Nieznanego Żołnierza była trybuna honorowa, między nią a płotkami było kilkaset metrów wolnej pustej przestrzeni. Za płotkami stali zwykli patrioci, w tym i działacze partii Wolność z flagami partii Korwin. Wyglądało to tak jakby elity z PiS brzydziły się zwykłych patriotów, tak jak ci byli by zadżumieni.   Jan Bodakowski