Wybory 2011 - Polonia wybiera i... kandyduje
/
Zbliżające się wybory parlamentarne wzbudzają spore zainteresowanie wśród Polonii. Po raz pierwszy na listach wyborczych są nazwiska kandydatów przedstawianych jako jej przedstawiciele.
Zainteresowanie tymi kandydatami nakręcane jest przede wszystkim aktywnością samych pretendentów do bycia reprezentantami, głosem ogółu, wybrańcami tłumu czy jak to zwał. Motywację chętnych do zaszczytnej funkcji, niewątpliwie często podyktowaną dobrą wolą z domieszką naiwności, ale i niestety w kilku przypadkach inną, nieznaną, a szczelnie przykrytą frazesami i amatorsko-populistycznymi ogólnikami pozostawmy jednak sumieniom kandydatów. Spójrzmy na fakty.
Wśród kandydatów do sejmu 2011 nazwiska przedstawicieli Polonii znajdują się jedynie na liście Polskiego Stronnictwa Ludowego w okręgu nr 19, Warszawa I, to jest tym, w którym Polonia będzie głosować. Na 40 nazwisk na tej liście, jak dumnie głoszą media polonijne, jest kilkunastu przedstawicieli diaspory. Z przyczyn nieznanych, jedynie dwoje z nich na liście opublikowanej przez Państwową Komisję Wyborczą podaje swoje prawdziwe miejsce zamieszkania (Toronto i Lwów). Nie jest łatwo doszukać się z jakiego powodu Polonia Amerykańska miałaby głosować na kandydata zamieszkałego we wsi Bilcza, a Polacy ze Szwecji na panią inżynier chemik z Warszawy.
Krajowi politycy, co zauważamy przy każdych wyborach, bardzo interesują się sprawami Polonii. Niestety jedynie w tym okresie. PiS wspomina wprawdzie, że należałoby wprowadzić 5 okręgów senackich dla Polonii i egzekwować możliwość nauki języka ojczystego za granicą, ale na liście tej partii brak jest kandydatów polonijnych – jest co prawda na wysokim miejscu osoba – specjalista od Polonii – ale specjalista bardziej z ambicji i partyjnego nadania niż dla popartego uznaniem zainteresowanych środowisk autorytetu.
PO wspominając o zacieśnianiu współpracy z Polonią majaczy coś na temat dokumentu wydanego przez MSZ pt. „Raport o sytuacji Polonii i Polaków za granicą”. Opracowanie to upstrzone danymi wziętymi z księżyca, bardziej życzeniowe niż oddające stan faktyczny, a w części redagowanej przez starannie wyselekcjonowane organizacje polonijne tendencyjny, kłamliwy i lizusowski ma mieć kontynuację w opracowywanym obecnie „Atlasie obecności Polonii i Polaków na świecie”. Żaden to program dla Polonii.
PSL poszedł na całość. Dał polonusom miejsca na swej liście. Z jakiego powodu? Czy z tego, że 1/3 Polaków mieszka poza krajem? Czy, że tak byłoby uczciwiej, bo to też część narodu? A może dlatego, że specyficzne dla tej tak dużej grupy problemy powinny się znaleźć w obszarze debat parlamentarnych na co dzień, a nie tylko w okresie przedwyborczym? Znów spójrzmy na fakty.
PSL balansuje na granicy progu wyborczego 5%. Głosy oddane przez polonijnych wyborców liczą się w Okręgu Wyborczym nr 19 – Warszawa I i oczywiście mają swe odbicie w ogólnym wyniku partii. W wyborach poprzednich, w roku 2007, Polskie Stronnictwo Ludowe otrzymało w okręgu wyborczym warszawskim 26.678 głosów, co stanowiło 2,33%. Okręg Wyborczy nr 19 – Warszawa I podzielony jest na dwie części – Warszawa miasto i głosy zagraniczne. Jak wypadło PSL wśród wyborców zagranicznych? Tu wynik był jeszcze gorszy – na 146.754 oddane głosy PSL uzyskało jedynie 1.752 to jest 1,19%. Okręg jak wynika z doświadczenia niespecjalnie dla PSL dobry. Szanse na posła z tego okręgu praktycznie żadne. Pomysł wystawienia kandydatów polonijnych sprytny i, w porównaniu z innymi partiami, odważny przy małym ryzyku, że wyprą oni własnych, krajowych kandydatów. Inna sprawa, czy skuteczny. Może jednak podnieść w jakimś stopniu ogólny wynik partii w obecnych wyborach. Widać, że dla PSL to sprawa ważna. Najważniejsza.
Polonijny poseł, czy nawet kilku – to byłoby dla Polaków poza granicami naprawdę coś. Poseł to przedstawiciel środowiska. Logiczne wydaje się, że to środowiska powinny swych przedstawicieli proponować. Zgodnie z ordynacją wyborczą mogły to robić zarejestrowane uprzednio komitety wyborcze. Zrobił tylko jeden, najsprytniejszy. Trudno jednak oprzeć się odczuciu, że wstępne konsultacje odbywały się jedynie z kandydatami, a nie ze środowiskami. Wina chyba środowisk. Powraca stara prawda – dopóki Polonia nie stworzy własnej społeczności obywatelskiej, dopóty wszystko to lipa.
Michał Bieniasz
Prezes Kongresu Polaków w Szwecji
michal@bieniasz.se
Źródło: prawy.pl