Na co dzień spotykamy się z różnego rodzaju oszustwami. Staliśmy się czujni i dbamy o to, aby nikt nas nie oszukał. Najgłośniejsze oszustwo naszych czasów to sławetna metoda na wnuczka. Wciąż zostaje tajemnicą, dlaczego ludzie dają się naciągnąć na tak prymitywne chwyty. Zapewne dlatego, że zostają uruchomione niekontrolowane emocje.
Starsza osoba odbiera telefon od rzekomo wysłannika rodziny i adresat dostaje wiadomość o wielkim niebezpieczeństwie grożącym wnuczkowi. Można temu zaradzić, wpłacenie dużej sumy pieniędzy. Kochająca babcia czy dziadek wysupłują potrzebną kwotę i zasilają konto oszusta.
Do naszych drzwi często pukają osobnicy oferujący nam propozycję nie do odrzucenia, albo jesteśmy bombardowani takimi ofertami przez telefon. Zwykle uodporniliśmy się na te rewelacje. Ale czasami największego sceptyka dopadnie „zbawienna” oferta.
Ostatnio w swojej naiwności dałam się skusić na badania fizykomedyczne. Pogoda nas nie rozpieszcza. Za oknami deszcz , wiatr i niskie temperatury. Wszystko to sprzyja bólom stawowym. Do tej pory kategorycznie odmawiałam podobnym ofertom. Aż w końcu ból kolana i perspektywa wielomiesięcznego czekania na rehabilitację pokonała mnie.
Poszłam na badanie, które prowadził Instytut Badań Fizykomedycznych w Puszczykowie pod Poznaniem. Szpital znany, że w zakresie rehabilitacji potrafi zdziałać cuda.
W wyznaczonym hotelu zgromadzono grupę osób bardzo sceptycznie podchodzącą do tego rodzaju badań. – To na pewno jakieś oszustwo – dowodził pod drzwiami mężczyzna – Wygarnę im, co o nich myślę i wyjdę – deklarował. Takich uwag było więcej. W konsekwencji wszyscy polegli, dając się odurzyć wspaniałej socjotechnice. Prowadząca spotkanie dwoiła się i troiła, aby przekonać zebranych. Był to doskonały pokaz profesjonalnego marketingu. Oferta została podbudowana tytułami profesorskimi, promującymi metodę rehabilitacji metodą zamkniętego pola magnetycznego. Zaprezentowano nam na filmikach dorobek naukowy trójki profesorów i dotychczasowe osiągnięcia tej metody niemal na całym świecie. Miała ona leczyć ból, przywracać energię, poprawiać krążenie itp. Itd.
Prowadząca całość podbudowała własnym przykładem. Opowiedziała historię trójki swoich chorych dzieci, z których najstarsze dawno by już nie żyło, gdyby nie magnetyczne pole. Sama kipiała odzyskanym zdrowiem i energią.
Zaznaczono, że z tych udogodnień nie mogą korzystać kobiety w ciąży, ludzie z wszczepionym rozrusznikiem serca i chorzy w trakcie chemioterapii. Dla pozostałych metoda jest całkowicie bezpieczna.
Zebranych posadzono na krzesłach wyścielonych odpowiednimi matami, a w bolące miejsca przystawiono okrągłe przyssawki. I tak przez godzinę kazano czekać na efekty. I rzeczywiście po godzinie wstaliśmy z krzeseł jak nowonarodzeni. Żadnych bolesności, doskonałe samopoczucie. Poinformowano nas, że taki efekt utrzyma się przez dwa dni, a potem, gdy się nie będzie stosowało leczenia, ból powróci. Po miesiącu kuracji ból miał zniknąć na stałe.
Perfekcyjne działanie na emocjach ludzkich. Bez konsultacji lekarskiej trzymać pacjentów na magnetycznych matach z magnetycznymi przyssawkami, aby osiągnąć natychmiastowy efekt. Który udręczony bólem człowiek, bez możliwości szybkiego dostania się do lekarza specjalisty nie będzie chciał mieć u siebie przyrządów, które przywrócą mu komfort życia.
Szybko przywrócono nas do rzeczywistości, te „cuda” – mata i przyssawki mają nas kosztować 3.800 zł. Oczywiście przekonywano, jakie spotkało nas dobrodziejstwo. Zdrowie za 3.800 złotych. Na ten zakup trzeba się było zdecydować natychmiast, bez możliwości konsultacji z żadną osobą. Kilkoro uczestników dało się skusić na rzekomo ozdrowieńczą metodę. Na szczęście w mojej głowie zabłysło czerwone światełko. Coś tu nie gra. Dlaczego decyzja ma być natychmiastowa, przecież koszt tego zakupu jest niebagatelny. Dlaczego nie wolno się z nikim skonsultować przed podjęciem decyzji?
Chociaż czułam się świetnie, kolano nie bolało, wyszłam z tego pokazu zniesmaczona, czując jakieś oszustwo. A po kilku godzinach ból wrócił ze zdwojoną siłą, do tego wszystkiego doszedł jeszcze atak arytmii. Znajomy kardiolog powiedział, że takich metod nie wolno stosować bez konsultacji z lekarzem. Początkowa rehabilitacja nie może trwać godzinę. Nie wiadomo, ile przyniosła szkody zdesperowanym ludziom. A wielu z nich cierpiało na poważne choroby i lekkomyślne stosowanie magnetycznego pola mogło przyczynić się do zaostrzenia chorobowych objawów.
Dlatego przestrzegam. Nie dajcie się skusić na żadne ozdrowieńcze metody, firmowane nawet przez autorytety profesorskie. Tytuł naukowy nie przeszkadza bezwzględnie wyciągać z ludzi kasę.
Iwona Galińska