Resort zdrowia nie kontroluje opieki zdrowotnej
Ministerstwo zdrowia nie monitoruje na bieżąco realizacji przyjętego w 2010 „Narodowego programu zdrowia psychicznego 2010-2015”. Bartosz Arłukowicz podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia poświęconej sprawie obserwowanej od kilku lat „epidemii” chorób psychicznych, nie był w stanie podać aktualnych danych dotyczących sytuacji obecnej i ograniczył się do poinformowania o stanie z... 2011 roku.
Odczytowi suchego refereatu nie towarzyszyły żadne wnioski, za wyjątkiem mocno wątpliwej konstatacji, iż „wzrost liczby chorób psychicznych jest konsekwencją wzrostu kwalifikacji lekarzy psychiatrów” [!!!]. Tymczasem problemy psychiatrii od wielu lat pozostają nierozwiązane, co w sposób bezpośredni odbija się na pacjentach i ich bezpieczeństwie.
- Każdy dyrektor szpitala wielospecjalistycznego powie, że ostatnim oddziałem, jaki chciałby u siebie założyć jest oddział psychiatryczny, nie ze względu na to, że tam są szczególni pacjenci, ale ze względu na to, że psychiatria jest fatalnie finansowana – stwierdził prof. dr hab. Marek Jarema, dodając, iż szczególnie katastrofalna jest sytuacja psychiatrii dzieci i młodzieży. I chociaż – usiłował silić się na optymizm prof. dr hab. Tomasz Wolańczyk – dostępność opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży powoli się poprawia, to i tak jest niedostateczna.
- W województwie podlaskim przez wiele lat nie było żadnego oddziału psychiatrycznego w ogóle. Władze województwa podlaskiego rozpoczęły budowę oddziału psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży, tylko budują go we wsi Baciki powiat Siemiatycze, do której nie ma żadnego dojazdu komunikacją publiczną – nie krył rozczarowania prof. dr hab. Wolańczyk. - To będzie przechowalnia dla młodzieży, gdyż w tej sytuacji nie będzie współpracy z rodzicami – stwierdził. Podkreślał, że w powiatowych centrach pomocy rodzinie w ogóle nie funkcjonują asystenci, co skutkuje tym, że dzieci z problemami wynikającymi z niemożności rodziców do poradzenia sobie z wychowaniem trafiają do szpitali psychiatrycznych.
Tymczasem rośnie ilość dzieci, która w sposób aspołeczny, agresywny przeżywa okres dojrzewania. - Liczba samobójstw u dzieci i młodzieży wzrosła w 2013, ale niewiele. W Polsce próby samobójcze, jeżeli nie zakończą się śmiercią, nie są raportowane, ponieważ nie ma na nie kodu – tłumaczył prof. dr hab. Wolańczyk. - Jeżeli pacjent trafia na oddział pediatryczny jest raportowany jako zatrucie, jeśli trafia na oddział psychiatryczny jest raportowany jako epizod depresyjny, albo reakcja adaptacyjna – wyjaśniał. Zwrócił przy tym uwagę na fakt, iż coraz częściej stany depresyjne u dzieci i młodzieży objawiają się agresją lub autoagresją, natomiast placówki o charakterze wychowawczym nie są kompletnie przygotowane do opieki nad takimi pensjonariuszami.
Julia Nowicka
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE.
Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl