Państwo Aktorstwo
Czy my Polacy mieliśmy w ogóle świadomość jak oni cierpią? Marian Opania, Wojciech Malajkat, Krzysztof Kowalewski, Daniel Olbrychski i Krystyna Janda… Doprawdy, aż żal patrzeć!
Jednak może warto przyjrzeć się całej sytuacji, poszukać przyczyn, dla których skowyt i płacz za wolnością aż roztapia sieć internetową.
Właściwie to trochę trudno zrozumieć, co autorzy apeli rozumieją pod pojęciem wolności, spróbujmy jednak znaleźć jakąś definicję tego, o czym mówią. Na przykład dla Krystyny Jandy jest to coś, co jej odebrano, Krzysztof Kowalewski w sumie… nic o wolności nie powiedział, może po prostu nie chciał o niej… bez niej. Chociaż jakiś czas temu i wcale nie jako pan Sułek, ale on jako on, wspominał coś o korkach na ulicach i że warto w nich stać, dla większej ofiary, z tego miały się wszak zrobić… drogi. Teraz pewnie się nie zrobią, no bo ktoś zabrał tę… no… wolność!
Marian Opania wymienił natomiast w swym spocie ‘rozum’ i ‘serce’, jednak przyznał, iż chodziło o jego własne organy, Wojciech Malajkat natomiast zachwycił się dźwiękiem tudzież zapisem, bo po prostu lubi słowo ‘wolność’. Na wydechu natomiast objawił nam Daniel Olbrychski, że kojarzy wolność z saturacją płucno – oskrzelową, bo jak twierdzi wolnością oddycha. Wojciech Pszoniak zaś w wolności odnalazł… przywiązanie. Wziął się i przywiązał do wartości europejskich, ale o jakie wartości mu chodziło, nie powiedział.
Szukamy…
Słuchając więc tych wszystkich apeli przed Marszem Wolności 6 maja, otrzymaliśmy od państwa aktorstwa epikę, lirykę i niestety… dramat o wolności w jednym.
W naturalny, to znaczy w rozumny sposób, człowiek zaczyna więc szukać… katów i oprawców, którzy tak uciemiężyli niewolnictwem naszych biednych aktorów.
Wiadomo, na początek popatrzymy w stronę Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło… jednak Grzegorz Schetyna objawił onegdaj, że owszem, platformersi byli antyPiSem, ale dzisiaj nie chcą się PiSem zajmować, zatem musimy szukać innego tropu.
Jeśli Marsz Wolności jest walką o wolność, to znaczy że wolności walczącym brak, bo nie walczy się przecież o coś, co się ma. Kto zabrał więc im tę wolność? Hm…
Z drugiej jednak strony od razu pojawia się pytanie, czy to w ogóle jest prawda, wszak brak wolności nie jest okolicznością, która pozwalałaby na tak intensywną obecność ów niewolników w mediach i na ulicach?
Ciągle coś się nie układa w tych puzzlach… Nic nie pasuje…
I wtem z pomocą przychodzi nam jednak pani Ewka Kopacz. Piszemy Ewka, bo jak ktoś do nas mówi ‘cześć’, to chyba już można?
To właśnie w jej apelu, choć trzeba nie lada wnikliwości, aby to dostrzec, przebija się enigmatyczna postać, która właśnie może jest owym uzurpatorem! Mamy go! To ‘Grylu’!!! Już nie będziemy przy nim siedzieć! Zastąpimy to siedzenie… marszem! Dla radości itd…
Tylko, co jeśli…
A co jeśli ‘Grylu’ potrzebuje nas bardziej niż zniewoleni uczestnicy zapowiadanego marszu? Albo my sami, bardziej niż udawanych walk o wolność, potrzebujemy spotkań rodzinnych, w prawdziwie i dosłownie wolnym czasie z ‘Grylem’ lub bez?
Zobaczmy na koniec, co w zamian oferują organizatorzy pochodu?
Otóż kulminacją marszu ma być koncert zespołu, którego zarówno historia, jak i już sama nazwa jest najlepszym podsumowaniem sensowności i prawdziwej celowości całego wydarzenia. ‘Wielka Pierś’ – i wszystko w temacie. Chyba, że to symbol zrealizowanego marzenia prawdziwie ‘wolnych’ mężczyzn? Albo może liryka zespołu jest emanacją rozumu i serca wspominanego przez Mariana Opanię?
Powiedzmy sobie jasno i już całkiem serio: Nikt, kto poważnie proponuje ludziom troskę o wolność, nie zaprosi jako gwiazdy wieczoru zespołu takiego jak ten. Chyba że chodzi nie o wolność, ale o dowolność, która jest jednym wielkim pomieszaniem.
A może kiedyś…
Cóż, może owa ‘walka’ o wolność 6 maja w Warszawie zabłyśnie sensacją. Może nawet dojdzie do misternie wyreżyserowanych aresztowań, nagranych przez dwieście telefonów komórkowych jednocześnie i załadowanych na you tube? Tylu aktorów na raz, powinno się udać!
Tylko żeby ktoś przez przypadek nie udostępnił ich na facebook’u 5-tego maja!!!
Teatr gra… A my – to znaczy – ‘Grylu’ i reszta – obchodzimy 6 maja wspaniały dzień prawdziwie wolnych autorytetów: Apostołów Filipa i Jakuba! Do tego zachęcamy wszystkich. A wszystkich to znaczy naprawdę każdego! To właśnie jest poszukiwanie wolności, która nie ma w sobie sprzeczności. Byłoby dobrze posłuchać uważnie, co Filip i Jakub mają do powiedzenia. I też można właśnie tego posłuchać razem…
Kasia Chrzan
Ps. Ważne pytanie: Właściwie dlaczego takiej kampanii nie zrobiono dla dnia 3 MAJA?