Komandosi z Gazpromu wkroczą do Polski???!!!
- W 2010 r. w Rosji weszło w życie prawo, które umożliwia siłom ochroniarskim, złożonym głównie z byłych komandosów, a więc świetnie wyszkolonym i uzbrojonym, wkroczenie na dowolny teren w celu ochrony infrastruktury firmy, w której są zatrudnieni - pisze Anna Wiejak.
2 mld dolarów – tyle Unia Europejska przekaże Ukrainie na spłatę długu względem Gazpromu poinformował unijny komisarz ds. energetyki Guenther Oettinger. Nieco mniej, gdyż 1 mld dol., wyłożą na ten cel Stany Zjednoczone. Czyżby zarówno UE, jak i NATO zamierzały „wykupić”, a raczej wykpić się od interwencji w obronie Ukrainy, później zaś zapewne innych państw, które Rosja zechce zaatakować?
Zdecydowanie hojniejszy okazał się Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który ma zasilić budżet państwa ukraińskiego sumą bagatela 15 mld euro. Jest to jednak i tak niska kwota w porównaniu z 25 mld euro zaległości w opłatach za dostawy gazu.
W tym momencie rodzi się pytanie, dlaczego szeroko rozumiany Zachód decyduje się podjąć tak ryzykowny dla obecnego ładu krok? Wiadomo przecież, że pieniędzy tych Gazprom nie przeznaczy ani na szkolenie sportowców, ani na programy stypendialne dla najbiedniejszych, ale na dozbrajanie, na co zresztą ukierunkowana jest obecnie cała rosyjska gospodarka.
Niewielu zdaje sobie sprawę, że koncern Gazprom zaangażowany jest w produkcję broni. Ma udziały m.in. w produkującej myśliwce Irkut Corporation, z którą związał się w 2007 roku.
Istnieje jeszcze jedno niebezpieczeństwo, zupełnie pomijane przez analityków i całkowicie niedocenione, a mianowicie prywatna armia koncernu Gazprom, w której pracuje więcej najemników niż w rosyjskich siłach zbrojnych, chociaż dokładna ich liczba jest utrzymywana w ścisłej tajemnicy.
Tymczasem w 2010 r. w Rosji weszło w życie prawo, które umożliwia siłom „ochroniarskim”, złożonym głównie z byłych komandosów, a więc świetnie wyszkolonym i uzbrojonym, wkroczenie na dowolny teren w celu ochrony infrastruktury firmy, w której są zatrudnieni.
Oznacza to, że nagle na terytorium Polski mogą znaleźć się najemnicy Gazpromu, do którego de facto należą przebiegające przez nasz kraj rurociągi.
Gazprom posiada 48 proc. akcji w spółce Europol Gaz, w której 4 proc. udziałów należy do firmy Gas-Trading. Jeżeli przyjrzymy się strukturze właścicielskiej spółki, okaże się, iż za wszystkie sznurki pociąga Gazprom. 36,17 proc. udziałów należy do owianej tajemnicą firmy Bartimpex, którą po śmierci Aleksandra Gudzowatego, jego rodzina chce sprzedać przedsiębiorstwu Gas-Trading. Nieco mniej, gdyż 15,88 akcji posiada Gazprom Export, natomiast 2,27 proc. - niemiecki partner Gazpromu Wintershall.
W ocenie porucznik rezerwy Armii Stanów Zjednoczonych specjalizującej się w problematyce rosyjskiej ekspansji Cindy Hurst prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest duże:
- Te armie nie podlegają ani rosyjskiemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, ani Ministerstwu Obrony, co oznacza, że przekroczenie przez nie granic krajów ościennych, takich jak Polska, czy Litwa „w celu ochrony należącego do Gazpromu mienia” nie spowoduje przewidzianych prawem międzynarodowym konsekwencji dla państwa rosyjskiego. Gazpromowi zaś nikt nie będzie chciał wchodzić w drogę głównie ze względu na powiązania ekonomiczne.
W tym kontekście widać wyraźnie, że decyzję o pomocy w spłacie ukraińskiego długu należy oceniać w kategorii nieoficjalnego złamania dotychczasowych sojuszy i zapewne tak zostanie ona odczytana przez Kreml.
A Donald Tusk dalej będzie się cieszył, że jego polityka przynosi rezultaty... Ale jakie...?
Anna Wiejak
fot. pl.uzbrojenie.wikia.com
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl