W sobotę przed północą mieliśmy kolejny zamach terrorystyczny w Wielkiej Brytanii. Tym razem samochód z trzema terrorystami wjechał w grupę pieszych na London Bridge, a potem ci sami zamachowcy napadli na ludzi w Borough Market.
Dźgali swoje ofiary długimi nożami. Zginęło siedem osób, a 48 zostało rannych Ze słów naocznych świadków obu wypadków wyłania się przerażający obraz krwawej masakry. Bezbronni ludzie zarzynani byli jak kurczaki. Nie mieli czym się bronić. Mężczyzna uciekając z restauracji, próbował rzucać w napastników stołami. Niestety były przyśrubowane do podłogi. Do obrony pozostały jedynie krzesła. W atakach trzech policjantów odniosło poważne obrażenia. Trzech zamachowców zostało zastrzelonych.
To już trzeci atak terrorystyczny w Wielkiej Brytanii na przestrzeni krótkiego czasu. Jeden przeprowadzono także w Londynie, późniejszy miał miejsce w Manchesterze. W ustach niektórych polityków znów pojawił się nieznośny eufemizm „incydenty”, a nie zamachy terrorystyczne. Ciekawe, ile jeszcze podobnych incydentów będzie musiała przeżyć Europa, aby się w końcu obudzić się z letargu poprawności politycznej. Co jeszcze musi się stać, aby przywódcy państw Zachodniej Europy przestali podkładać pod topór muzułmańskich oprawców głowy swoich obywateli. Trzeba sobie zdać jasno sprawę, że Europa jest w stanie wojny, a w takich chwilach chowa się głęboko język poprawności politycznej i nazywa rzeczy po imieniu. Trzeba się w końcu otrząsnąć i społeczność muzułmańską zmusić do odcięcia się od radykalizmu muzułmańskiego. A w wypadku odnowy, deportować takich osobników na swoje macierzyste ziemie.
Ciekawe, kiedy do głów polityków Europy Zachodniej dotrze w końcu, że toczy się wojna wyznaniowa. Muzułmanie rozpoczęli świętą wojnę i chcą śmierci niewiernych.
Odpowiedzią na to nie mogą być milczące marsze, malowanki na chodnikach czy tatuowanie pszczoły. Takie działania nie przynoszą żadnego efektu i wywołują jedynie pusty śmiech u zamachowców. Oni mordując Europejczyków, głęboko wierzą w posłannictwo męczeńskiej śmierci i pójście po niej do nieba na łono Allacha.
Żadnego efektu nie przyniosą kolejne zapewnienia, że służby są w pogotowiu i działają sprawnie. To nie rozwiąże sytuacji, a jedynie przyczyni się do gaszenia kolejnych skutków zamachów, które będą wybuchały systematycznie, aż w końcu sparaliżują strachem społeczeństwa. Jeszcze trochę, a ludzie będą się bali wychodzić z domów, nie mówiąc już o uczestnictwie masowych imprezach. Już teraz społeczeństwo jest tak ogarnięte strachem, na granicy paniki, że jakieś niekontrolowane dźwięki, odpowiednie hasło rzucone przez kogoś, a lawina paniki ruszy. Ludzie zaczną w popłochu uciekać, tratując się wzajemnie.
Wczoraj do takiego zdarzenia doszło w Turynie podczas meczu ligowego. Ktoś rzucił petardę i to dało asumpt do wybuchu paniki. Ludzie tratowali się wzajemnie. Jest dużo rannych. A muzułmańskim terrorystom w to graj. Chcą tak zastraszyć ogłupiałą Europę, że wkrótce sama w panice podepcze się na śmierć. A oni cierpliwie będą wdrażali swój plan zawładnięcia Europą.
U muzułmanów rozpoczął się Ramadan. W tym czasie zawsze wzrasta zagrożenie terrorystyczne. Wyznawcy Allacha chcą składać swojemu prorokowi swoje życie w ofierze. Ciągle zmieniają metody walki. Obecnie odstąpili, z wyjątkiem Manchesteru, od zamachów bombowych i przerzucili się na ataki samotnych wilków. Takie zamachy o wiele trudniej wytropić. I jest prawie niemożliwe ich udaremnienie w zarodku. Długi i ostry nóż okazał się bardziej skuteczny niż broń palna. Ostrze potrafi nawet przebić kamizelkę kuloodporną. Specjaliści mówią, że taki rodzaj zamachów jest niemożliwy do wykrycia.
Tylko patrzeć, jak kolejne ofiary będą dźgane na śmierć przez obłąkańczych muzułmańskich fanatyków. A przywódcy Unii Europejskiej będą słali kondolencje i dalej bajdurzyli o potrzebie tolerancji. Przewodniczący KE Jean- Claude Juncker przesłał na ręce pani premier brytyjskiej Theresy May słowa wsparcia „Razem będziemy nadal bronić wartości, które czynią nas pokojowymi, demokratycznymi, otwartymi i tolerancyjnymi społeczeństwami” - czytamy. Można jeszcze dodać, że nadal będziemy za swą otwartość i tolerancyjność umierać, kładąc posłusznie głowę pod nóż rzeźnicki.
My Polacy powinniśmy się modlić, aby rządzący potrafili się oprzeć skutecznie fali samobójczej głupoty płynącej z poprawnej Europy Zachodniej.
Iwona Galińska