Bezwstydne gadulstwo
Wysyp gadania, sterty słów z gatunku, który pewien filozof określił agresywną nicością. Do białej gorączki rozgrzewały dwie sprawy. Pierwsza wręcz skrajnie dramatyczna: ekshumacje. Druga pozytywna: niemal jednomyślny wybór Polski do prestiżowej Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Pierwszą chciałoby się pominąć milczeniem, bo brak już w słowniku określeń, ażeby nazwać serwowane nam w tej sprawie szaleństwo kłamstw, przeinaczeń, przemalowywania czarnego na białe, odwracania kota ogonem. Do opamiętania wezwała nawet wielomówna poseł Pomaska, proponując wręcz pokutę: „Opamiętajcie się, miejcie jakieś granice”. Tyle że…wezwanie skierowała do tych, którzy domagają się prawdy o wydarzeniach, jakie miały miejsce po tragedii smoleńskiej. Nie grzebcie już w tym - gdzieś w tle powtarzało echo - przecież, durne pisiory, myśmy doskonale i ostatecznie wszystko wyjaśnili.
Inny poseł potraktował sprawę z bliskim łajdactwu cynizmem, sugerując, iż było lepsze wyjście: ciała ofiar umieścić w jednej mogile. I choć potem tłumaczył, przestraszony reakcją różnych osób publicznych oraz wszechwchodzącego Internetu (a negatywna reakcja to mniej głosów w sondażach i wyborach – wszak zawsze o to im chodzi), że miał na myśli jedno miejsce pochówku po to, by rodziny mogły się tam zbierać i modlić – swąd bezduszności pozostał. Poleciały porównania do dołów śmierci w Katyniu i niemieckich obozach koncentracyjnych itp. Któryś internauta pomysł na tę formę pochówku określił "Dołami Neumanna". Inny krewki internauta nie wytrzymał: „Do wspólnego grobu niech se wsadzi żonę i córkę, nikt nie broni. Za takie dictum w mordę i tyle”. Przyznam, że przez moment, kiedy fala oburzenia rosła i rosła, robiło mi się żal nieszczęśnika, który bez namysłu chlapnął coś ozorem. Przez moment. Bo potem przyszło mi do głowy, iż polityk winien ważyć słowa, choćby nie wiem jak bardzo był pewien, że każde, jakie spłynie z jego ust, jest godne wyrycia w kamieniu. Mam nadzieję, że arogancja, bliska kuzynka pychy, jest jednak uleczalna…
O tym, co nagadała była minister zdrowia nie warto wspominać. Opisała to Iwona Galińska w felietonie „Kłamczucha”, przedstawiając postać tej „dobrej pani”, tak wrażliwej na dramaty, że niemal lała łzy, składając raport ze swych uczuć przez rosyjskimi oficjelami. Uchwyciłam na filmiku, prezentującym owe spotkania, pełen politowania wzrok Putina.
Rozjuszona opozycja wręcz upajała się gadaniną o mściwym PiS, który grzebie w grobach wyłącznie dla politycznych celów. Wywołało to wreszcie reakcję zazwyczaj zrównoważonej pani Kochanowskiej, której mąż zginął w Smoleńsku. Skierowała do opozycji dramatyczny apel osoby od lat dotykanej nieprawościami związanymi z badaniem tragedii: ZAMILCZCIE! ZAMILCZCIE!
Ale nie po to jest się w opozycji, aby przestać gadać. Z dnia na dzień, gdy zaczęli już gonić w piętkę ze sprawą ekshumacji, pojawił się nowy powód skoczenia rządzącym do gardła. Polska weszła na wyższy stopień międzynarodowego podium, otrzymując miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Do tego prawie jednogłośnie. Nie! To nie do zniesienia ażeby rządzący bezczelnie triumfowali, a ten nijaki Waszczykowski uśmiechał się szeroko do kamer! Zresztą co to za sukces? Jakaś tam Rada, badziewie bez właściwości. Po paru godzinach (wygrałam nawet zakład, że wkrótce tak będzie) usłyszeliśmy: Nie rząd PiS, nie jakiś ministerek – a My: Sikorski i Schetyna wprowadziliśmy Polskę na salony ONZ. Oni tylko po nas kontynuowali. Ta Rada to nasza zasługa! Cóż rzec? Musieli się rzeczywiście mocno „starać”, jeśli przez 8 lat zero wyniku. Koło nosa przeszły aż cztery okazje, bo do Rady wybiera się co 2 lata. Została biedaczkom tylko zazdrość…
Zuzanna Śliwa
Źródło: prawy.pl