Władze Ukrainy nadal wstrzymują prace poszukiwawcze IPN na swoim terytorium oraz legalizację polskich upamiętnień na dawnych Kresach. Jako warunek sine qua non dla ewentualnego wyrażenia zgody podają... odbudowanie przez Polaków pomnika UPA w Hruszowicach [sic!].
O skandalicznym stanowisku ukraińskich władz poinformował dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek, który w poniedziałek usiłował rozmawiać ze stroną ukraińską na temat współpracy w obszarze historycznych upamiętnień. Ukraińcy byli jednak niewzruszeni – albo zdemontowany przez polskich narodowców pomnik UPA zostanie odbudowany, albo strona polska może zapomnieć o jakichkolwiek pracach na terytorium Ukrainy.
Co więcej, strona ukraińska domaga się, aby wszystkie wzniesione bezprawnie upamiętnienia (w zdecydowanej większości poświęcone rezunom spod znaku OUN-UPA) zostały zalegalizowane.
Pomniki te, podobnie zresztą jak i ten w Hruszowicach, wzniesiono – co przyznał resort kultury – z naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa. Stronie ukraińskiej nie przeszkadza to jednak w formułowaniu takich roszczeń.
- Taki stan rzeczy to efekt służalczej postawy establishmentu III RP wobec Ukrainy – skomentował całą sprawę znany działacz kresowy ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że „PiS obiecywał zmianę na lepsze, ale jest jeszcze gorzej niż za rządów poprzedniej władzy”. - Vide: "grzechy zaniechania" ze strony ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego i ambasadora RP w Kijowie Jana Piekło oraz finansowanego z kieszeni polskiego podatnika Polsko-Ukraińskie Forum Partnerstwa, które - jak określił jego przewodniczący Jan Malicki - składa się wyłącznie z "miłośników Ukrainy" – zaznaczył ks. Isakowicz-Zaleski.
- Jakby tego było mało, szef MSZ rozpoczął wojenkę z kancelarią Prezydenta RP. Ukraińscy oligarchowie i banderowcy mogą więc grać na nosie Polakom, ile tylko chcą. Dlatego też 80% ofiar bandytów z OUN-UPA nadal nie ma swoich grobów i chrześcijańskich pochówków - konkludował.
- Na koniec pytanie: Co się stało z Amerykaninem Robertem Greyem vel Grygiełko, którego Waszczykowski uczynił wiceministrem polskiego MSZ, umożliwiając mu w ten sposób dostęp do wielu tajemnic państwowych? Ów urzędnik, taka szybko odwołany po wybuchu skandalu, wypełnia nadal jakieś ważne zadania w Polsce czy też wrócił do swoich w USA? - pytał. - Nawiasem mówiąc, taka sytuacja z nominacją obywatela obcego państwa w żadnym wypadku nie byłaby możliwa np. we Francji czy Niemczech, które też są członkami NATO – skonstatował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.