Postulaty postępowej lewicy - na ile są zbieżne z satanizmem?

0
0
0
/

Jak wiele wspólnego ma program społeczny Kościoła Szatana ze wszystkimi rzekomo „postępowymi“ pomysłami lewicy i antyklerykałów? Okazuje się, że więcej, niż można się było spodziewać. I sataniści się wcale z tym nie kryją.

 

Dla każdego wierzącego katolika, który choć czasem sięga po Pismo Święte, oczywistym jest fakt istnienia złych duchów - demonów, czyli upadłych aniołów po wielkim buncie w Niebie. Niestety, jak to z naszym gatunkiem bywa, częstokroć pewne ruchy kultystów i sekciarskie bandy wynaturzają ogólny obraz przekazywanych faktów. W ten sposób narodził się jeszcze 2000 lat temu pierwszy ruch satanistyczny, choć oparty był więcej na kulcie staroegipskiego boga Setha. Stąd też i nazwa podobna: satanizm od setanizmu.

 

Mało który katolik zdaje sobie jednak sprawę z tego, jak niebezpieczne są te ruchy dzisiaj. Niebezpieczne i wyjątkowo wpływowe, zwłaszcza dla dzieci i młodzieży. Piosenkarze i artyści nie kryją już swoich satanistycznych upodobań, próbując wyśmiewać wszelkie oskarżenia o patologiczne zachowania krótkimi frazesami w stylu: „Jestem satanistą laveyańskim, my nie chcemy krzywdy drugiej osoby!“ Tymi zapewnieniami uspokajają rodziców młodych uczniów, którzy zapałali chęcią poznania tej mrocznej strony naszego świata.

 

Prawda odbiega od tego, co mówią o sobie ci celebryci, a skutki ich działań są katastrofalne dla młodych. Nie powinno się więc bagatelizować jakiegokolwiek typu fascynacji satanizmem w społeczeństwie, a wręcz powinno państwo z urzędu ścigać każdego, kto promuje ten system ideologiczno-okultystyczny. Ale właśnie, co rozumiemy pod pojęciem „satanizmu“? Pierwsze, nie tak daleko odbiegające od rzeczywistości skojarzenie, to młode dziewice składane w ofierze; krew; czarne świece; długie czarne włosy i muzyka w stylu black metal i dark ambient.

 

Gdyby jeszcze ten obraz był w stu procentach przystający do każdego szatanisty, to nie byłoby problemu ze zwalczaniem ich ruchów. Nie jest jednak tak łatwo „złapać byka za rogi“. W 1988 roku niejaki Antoni S. LaVey powołał rewizjonistyczny ruch wśród kultystów, którego celem było, jak sam pisał „wyjście kilka kroków dalej, poza proste wyjaśnienie ich zasad“. Właśnie w tym roku spisał najchętniej promowany przez laveyańskich satanistów pięciopunktowy plan społecznych zmian, swoisty program zsatanizowania społeczeństwa.

 

W owych programie, „Pentagonal Revisionism“, zawarł w skrócie kilka podstawowych zasad, które powinny zostać zmienione, tudzież odrzucone, aby człowiek - w rozumieniu satanistycznym: „animal“ - mógł w pełni żyć swoimi najniższymi instynktami, nieograniczony „judeochrześcijańską bzdurą o cierpiętniczości i wartości cierpienia“.

 

Nie wliczał jednak w to zwierząt, gdyż je uważał za „non-human animals“ i ostro krytykował nie tylko znęcanie się nad zwierzętami, ale i jedzenie ich bez potrzeby. Już tutaj nasuwa się dziwne skojarzenie z postulatami lewicujących postępowców, chcących wszak eutanazji dla każdego, kto cierpi, a bulwersujących się na uśpienie konia.

 

Zostawmy jednak to i skupmy się na samym programie. W pierwszym punkcie jaki zaproponował LaVey, było przedstawienie konceptu Rozwarstwienia. Uważał on, iż egalitaryzm jest mitem, a równość nie istnienie. Nie chodzi jednak o równość, którą możemy rozumieć w sposób prawicowy, gdzie każdy ma prawo do dążenia ku marzeniom, lecz o stosunek do ludzi słabych, chorych i niedołężnych.

 

Autor uważa, że silni powinni rządzić światem, a słabi winni im służyć, zniknąć z życia społecznego. „Czas zerwać wspieranie słabszych kosztem silniejszych“ pisał. Poza oczywistym, niemalże nazistowskim tonem, zdziwienie bierze tym bardziej, gdy spróbujemy wyobrazić sobie tak urządzone społeczeństwo - starsi ludzie, osoby chore, nieraz nie mogące sobie poradzić samemu mają zniknąć, zginąć na skutek selekcji naturalnej. I punkt ten odnosi się nie tylko do osób już narodzonych, ale i dzieci w łonach matek z wadami genetycznymi (brzmi znajomo?). Cofamy się więc o dobre dwa tysiące lat w rozwoju cywilizacji chrześcijańskiej.

 

Drugi punkt odnosi się do wszelkiej maści kościołów i religii. LaVey zachęca do tego, by opodatkować wszystkie kościoły. Podatki mają być nałożone nie z powodu wpływów do kasy państwa, ale po to, aby kościoły te upadły, gdyż uznawał je za „bezużyteczne i niekompetentne“. Co prawda kościoły i związki wyznaniowe płacą podatki, jednak kto w obecnej polityce najgłośniej krzyczy o tym, że Kościół (w domyśle: katolicki) nie jest opodatkowany, że należy nałożyć na niego duże podatki i - o ironio - zarazem te osoby nie kryją swojej ostrej niechęci do Kościoła i kleru? To ci sami ludzie, którzy wychodzą z transparentami „Kobieto - Kościół to twoje piekło!“ Podpowiem, by nie rzucać nazwiskami, iż żadne ugrupowanie prawicowe.

 

Kolejny, trzeci punkt, także dotyczy relacji państwo - Kościół. Widać bardzo wyraźnie protestanckie i oświeceniowe wpływy w rewizjonizmie laveyańskim. Trudno się dziwić, wszak tam właśnie Kościoły Szatana się rozwinęły, a dotarły do innych krajów drogą ekspansji. „Brak tolerancji dla przekonań religijnych zamienianych na prawo“, chęć powrotu do Lex Talonis i promowanie państwa zdecydowanie laickiego, odrzucającego społeczną naukę Kościoła, a wręcz karającego kler za wyrażanie poglądów mających wpływ na politykę.

 

Czyż nawet wśród wielu katolików nie budzi odrazy to, że jakiś ksiądz z ambony głosi, że gdy dane ugrupowanie promuje aborcję, rozwiązłość, seksualizację dzieci i pederastię, to nie jest ono godne głosu katolika? Wierzących katolików takie kazania nie dziwią, wręcz radują się, gdy ksiądz przypomina o podstawowych zasadach, jakimi katolik powinien się kierować. I nie mam tu na myśli tych księży, którzy namawiają do głosowania na partię Jarosława Kaczyńskiego. Nie chodzi tu bowiem o promowanie pewnych partii i postaci, lecz o ostrzeganie przed zagrożeniem.

 

Czwartym punktem jest, o zgrozo, postulat produkcji androidów i sztucznych ludzi, także drogą in vitro i zabaw genetycznych (satanizm nie krytykuje klonowania). Jakiż to cel przyświeca takiemu postulatowi? Autor programu argumentuje to tak: „sposobność (...)przywrócenia niewolnictwa - zaawansowanego, eleganckiego, dającego ludziom możliwość posiadania władzy nad kimś innym“.

 

Jak bardzo zły i przesiąknięty żądzą dominacji jest to punkt, wyjaśni może próba wytłumaczenia słów „nad kimś innym“. Skoro ma się władzę „nad kimś“, to ten ktoś musi być świadomy bycia komuś podległym. Wysuwa więc to jasne obawy co do tego, iż autor chce świadomych niewolników. Sztuczność owej istoty, głównie biologicznej (a nie tylko mechanicznej), nie ma znaczenia, nawet jeśli na chwilę zapomnimy o moralnych konsekwencjach takiego czynu i prób genetycznych na ludzkich embrionach.

 

Ostatni już, piąty punkt zaproponowanych zmian, bezpośrednio uderza w jednolitość społeczną i narodową. LaVey uważa, iż „homogeniczne“ społeczeństwo jest negatywne dla jednostki satanistycznej, dlatego każdy powinien dążyć do utworzenia „własnego środowiska życia“. Cóż to oznacza? W dzisiejszych czasach mówimy na tą koncepcję relatywizm moralny. Wszystkie hasła o tym, że darcie Biblii „w gronie ludzi na koncercie“ nie jest złe, wszelkie te próby udowodnienia, że kura przybita do krzyża nikogo nie obraża - to wszystko widzialny wpływ właśnie tego punktu z jakże obrzydliwego i nastawionego na egoizm programu Kościoła Szatana. Widzimy bardzo wyraźnie rysujące się podobieństwa z postulatami lewicy i ruchów antyklerykalnych i nie bez powodu tak się dzieje. Ojciec kłamstwa jest bowiem wciąż ten sam, Lucyfer.

 

Dla przykładu fakt dopuszczenia do głosu w publicznych mediach Adama „Nergala“ Darskiego, dopuszczanie do obrotu i sprzedaży wszelkich płyt promujących satanizm, próby udowodnienia, że niczyich uczyć religijnych nie rani nazywanie Biblii „gównem“ a jej natchnionych autorów „naprutych ziołami“ wskazują, jak bardzo nasze społeczeństwo bagatelizuje i trywializuje satanizm.

 

Niejednokrotnie ludzie ci nie zdają sobie sprawy z faktów, nie wiedzą, że LaVey uznawał istnienie magii a nawet zachęcał do jej używania: „jeśli będziesz zaprzeczał istnieniu tej mocy po swoim sukcesie, stracisz to, co uzyskałeś“. Nie pojmują, że zwierzę znaczy dla nich więcej, niż biedny i chory starzec. Odpychają od siebie myśl, że ideologia ta odrzuca miłość, wstawiając w jej miejsce „sygnały godowe“ a także stosunek satanistów do każdego martwiącego się o nich: „należy potraktować [ich] okrutnie i bez litości“. Społeczeństwo zbudowane na takich zasadach jest stanowczo sztandarowym przykładem Cywilizacji Śmierci, gdzie dobroć, empatia, miłość, prawość, bogobojność, szacunek do dziedzictwa przodków mają ustąpić miejsce silnym, egoistycznym, nastawionym na hedonizm i konsumpcjonizm, prostackim zachowaniom.

 

Apeluję więc do wszystkich polityków, działaczy, aktywistów, polityków i rodziców: strzeżcie waszych rodzin, gmin, szkół i całego narodu przed tym zepsuciem! Nie bagatelizujcie nowomowy lewicowej. Bo choć inaczej nazywa rzeczy, to zbyt wiele ma wspólnego z ideologią satanistyczną. Nie próbujcie otwierać tego pięknego, opakowanego w hasła o tolerancji i miłości pudełka. W nim bowiem jest sam fetor zepsucia i demoralizacji.

 

Maciej Kałek

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną