Zakłamana tolerancja: homoseksualiści prześladują Żydów
Paradoks tolerancji - wojujący o tolerancję LGBT sami nie są tolerancyjni... dla Żydów.
Założyciel A Wider Bridge jest Żydem i dyrektorem wykonawczym organizacji. Ma ona na celu promocję ideologii gender na terenie Ameryki Północnej oraz Izraela. W obu tych krajach chce połączenia społeczności wyznających homoseksualizm. Wyrazem tego, jak donosi Algemeiner miał być marsz "dumy". Wskutek działań m. in. Google, czy Facebook czerwiec 2017 jest promowany na Zachodzie jako miesiąc "tolerancji" oraz "akceptacji osób LGBT". Organizatorzy "marszu dumy" homoseksualistów w Chicago nie zgodzili się, aby razem z sodomitami maszerowali Żydzi z A Wider Bridge.
Miłośnicy LGBT utworzyli Kolektyw Marszu. Znaczenie ma termin. Kolektyw jest słowem kluczem dla komunizmu. Dowodzi tego The Encyclopedia of anti-Revisionism On-Line. W Chicago ukształtowały się na przełomie 1969-1974 roku ruchy marksistowskie. Pierwszym z nich stał się Nowy Ruch Komunistyczny (New Communist Movement) z lat 60. Zasilała go organizacja Nowej Lewicy Studentów na Rzecz Demokracji (SDS).
Siłą napędową ideologii marksistowskiej w Chicago była między innymi Progresywna Partia Robotnicza oddziałująca na studentów. Pod wpływem SDS narodził się Rewolucyjny Ruch Młodych (RYM). Zrzeszał on Azjatów, czarnoskórych, czy Puerto Rican. Odwoływali się do Lenina, uznawali się za spadkobierców Kominternu i rewolucji bolszewickiej. Miłośników Mao Tse Tunga reprezentowali tutaj członkowie Bay Area Revolutionary Union. Osoby zrzeszone w tych organizacjach nazywały się kolektywem.
Marksizm w Chicago nie umarł, ale ewoluował. Założone w czasie rewolty marksistowskich studentów w 1967 Muzeum Sztuki Nowoczesnej (wtedy znane jako Kunsthalle) działa do dziś. W 2016 tutaj wystawiła się Propeller Group. Ich wystawa podjęła temat kolektywu. Jednym z "dzieł" był wydruk na płótnie zatytułowany "Manifesto For The New Communism". Tytułowy "Manifest dla Nowego Komunizmu" stanowiły słowa w barwach tęczy: "My, ludzie, uroczyście ślubujemy, że każdy jest równy, że równe szanse są w posiadaniu przez wszystkich (...) to jest nowy Komumizm". Przejawem tej "równości" są przywileje dla homoseksualistów.
Chicago Dyke March Collective, bo tak się nazywa organizator marszu progender, nie zgodzili się, aby Żydzi nieśli flagę LGBT połączoną z gwiazdą Dawida.
Członkini A Wider Bridge na łamach Haretz napisała: "Przez 10 lat maszerowałam z moją tęczową flagą z Gwiazdą Dawida. Czemu tego roku ten symbol wydał się zbyt 'ofensywny' i 'niebezpieczny' jako, że 'Bóg nienawidzi pedałów [w oryginale God hates fags]'". Wedle Grauer organizatorzy marszu powiedzieli żydowskim osobom LGBT: "Musicie odejść, bo przez was ludzie czują się zagrożeni. Wystawiacie ich na niebezpieczeństwo prze bycie tutaj".
Ubolewa nad tym faktem, że miłośnicy gender tacy jak "żydowscy aktywiści Queer". zostali wyłączeni i dodała, że wcześniej dzielili się m. in. historiami o swym wykluczeniu ze społeczeństwa w sieciach społecznościowych. Organizatorzy marszu stwierdzili, że żydowska flaga dumy homoseksualnej (Jewish Pride flag) "jest widziana jako Izraelska Flaga Dumy [homoseksualnej] i jest obraźliwa dla innych". Działaczka LGBT (teraz skrót ten jest już rozszerzany do LGBTQ) wskazuje, że wizja zjednoczonych palestyńskich i żydowskich sodomitów nie przypadła organizatorom do gustu, bo "syjonizm jest rasizmem".
Wojna na symbole dotknęła również elementów amerykańskiego patriotyzmu. Flaga USA z symboliką gender została również odrzucona na marszu jako "znak opresji", co o tyle dziwi, że ruch homoseksualny rozwinął się na gruncie Stanów Zjednoczonych (jako właśnie echo organizacji komunistycznych).
Zwolenniczka LGBT Niemka Ruthie Steiner na łamach Windy City Times zauważyła, że problem stanowi dla społeczności LGBTQ "rozdzieranie się od środka na samonienawidzące się [odłamy] czyni to wszystko bezsensownym".
Redaktor Chicagoist Rachel Cromidas zauważyła, że Chicago Dyke March Collective w swym stanowisku ogłosili, że marsz jest "antyrasistowski, antyprzemocowy, prowadzony przez wolontariuszy". Słowa te ujawniają hipokryzję i sprzeczności logiczne w gender. Marskizm zakłada wojnę klas. Po tym, jak one uległy przemianie u Nowej Lewicy w starcia płci oraz orientacji seksualnych odwoływanie się do symboliki narodowej jest w ideologii gender "rasistowskie", choć rasizm z definicji chce zwalczania ludzi w oparciu o rasę.
Środowisko nawołujące do równości samo tej równości nie przestrzega i pozbywa się Żydów homoseksualistów spoza linii kolektywu, bowiem Żydzi antysyjoniści mogą być "dumni" z bycia sodomitami w odróżnieniu od sodomitów syjonistów. Definicja słownikowa PWN tolerancji głosi, że jest to "poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych" (lewica mylnie łączy tolerancję z uznaniem). Na poniedziałkowym marszu gender w Chicago jednak wykluczono Żydów za poglądy, co podważa ideę "różnorodności" forsowaną przez ruch LGBT.
Z powyższego wynika, że homoseksualizm sam w sobie jest zakłamaniem. Głosi szczytne hasła, a ich nie przestrzega.
Jacek Skrzypacz
Źródło: prawy.pl