W swoim przemówieniu do zebranych na obchodach Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, jakie odbyły się w stolicy, ksiądz ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podkreślał, że nie są one wymierzone w Ukrainę, ale w ideologię szowinizmu ukraińskiego, która podczas wojny skłoniła Ukraińców do wymordowania Polaków, Żydów i Ormian.
W liście skierowanym do uczestników obchodów i odczytanym w ich trakcie marszałek Sejmu Marek Kuchciński z PiS podkreślił, że "prawdy i pamięci nie można zniszczyć ani zakłamać - wszyscy musimy mieć tę świadomość, kiedy decydujemy o przyszłości zarówno III RP, jak i stosunków międzynarodowych, zwłaszcza między Polską a jej wschodnimi sąsiadami”. „Mamy obowiązek przywrócić godność i honor Polakom pomordowanym na Kresach. Jest to konieczne, dopóki żyją jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń” stwierdził.
Uroczystości z okazji dnia pamięci o Polakach pomordowanych przez banderowców rozpoczęły się przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Po Hymnie, miała miejsce uroczysta zmiana warty Kompanii Honorowej i Orkiestry Reprezentacyjnej Polskich Sił Zbrojnych.
Po uroczystości na placu Piłsudskiego przeszedł ulicami stolicy marsz pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. W czasie jego trwania złożono kwiaty pod tablicami ku czci pomordowanych na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Uroczystości zakończyła Msza w Katedrze Polowej Wojska Polskiego i koncert patriotyczny.
Ponad siedemdziesiąt lat temu banderowcy wymordowali w bestialski sposób ponad sto tysięcy Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Ukraińscy naziści zabijali Polaków w niewyobrażalnie bestialski sposób. Polki w ciąży przywiązywano do drzew, rozrywano im brzuchy, by konające kobiety widziały przed śmiercią swoje umierające nienarodzone dzieci, które wypadły z ich ciał.
Po 1 września 1939 wojskowi i cywile licznie ewakuowali się z centralnej Polski na Wołyń. Już wtedy dobrze zorganizowane grupy UPA atakowały Polaków. Po wkroczeniu sowietów, komuniści i ich żydowscy kolaboranci rozpoczęli eksterminację polskiej elity. Dzięki masowym mordom i deportacjom w głąb ZSRR sowieci nie dopuścili do powstania polskiej konspiracji.
Po ataku Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 roku Niemcy powołali na terenach zamieszkałych przez Ukraińców ukraińską policję – liczyła ona 6 000 bardzo dobrze uzbrojonych i wyszkolonych mężczyzn. Podczas niemieckiej okupacji ukraińskiej policji udało się skutecznie wymordować wszystkich wołyńskich Żydów. Wiosną 1943 roku doświadczona w wymordowaniu Żydów ukraińska policja porzuciła służbę u Niemców, i wraz z bronią przeszła do nielegalnej UPA, i stała się kadrą dowódczą Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Wiosną 1943 banderowcy rozpoczęli eksterminację nic nie podejrzewającej mniejszości polskiej na Wołyniu. Apogeum akcji likwidacyjnej miało miejsce 10 i 11 czerwca 1943 roku. Równocześnie 25.000 dobrze uzbrojonych żołnierzy UPA rozpoczęło atak na 179 miejscowości zamieszkałych przez bezbronnych Polaków. Ataku nic nie zapowiadało. Celem UPA było zaskoczenie i wymordowanie wszystkich Polaków. Banderowcy wymordowali 50% zamieszkałych Wołyń Polaków, w tym całkowicie lokalną Polską elitę. UPA zniszczyło 70% parafii – spalono wszystkie zabudowania i wymordowano wszystkich Polaków. Nielicznym Polakom udało się zorganizować samoobronę i przetrwać zagładę.
Skuteczność eksterminacji dokonanej przez banderowców przejawiała się w tym, że w wielu miejscowościach nikt nie ocalał. Nie było komu pamiętać zabitych. UPA często dokonywało mordów wykorzystując ten sam schemat działań. Odział UPA otaczał z zaskoczenia wieś. Ojcowie polskich rodzin byli przez uzbrojone kilkuosobowe grupy banderowców izolowani od reszty rodziny. Pojedynczo prowadzono ich do stodoły gdzie byli bezgłośnie mordowani siekierami. Zwłoki Polaków chowano w płytkim grobie. Następnie banderowcy mordowali kobiety i dzieci. Często zgromadzone w szkole lub innym budynku ginęły w podpalonych zabudowaniach. Żołnierze UPA do mordowania Polaków wykorzystywali: siekiery, norze, młoty. Zwłoki pomordowanych kobiet i dzieci, kilka dni po odejściu oddziałów UPA były chowane przez okolicznych mieszkańców. Orgie mordu kończyła zakrapiana zabawa dla oprawców.
Dziś w odnajdywanych zbiorowych mogiłach zachowały się tylko grube kości kończyn. Po zwłokach dzieci można odnaleźć co najwyżej pojedyncze zęby. Warstwę ziemi z rozłożonych zwłok można odróżnić po odmiennym kolorze i odnajdywanych łuskach czy drobnych przedmiotach.
Jan Bodakowski
Fot. ONR Brygada Mazowiecka