Niewolnicy otwartości
Kto jest gotów do zmanipulowania ten niech wierzy w otwartość. Za tym hasłem kryje się odwracanie języka.
Słowa określają, jak myślimy o świecie. Propagandyści kują slogany, tylko po to, aby zwodziły. Tak samo czyni Nowa Lewica przez stawianie zasłony dymnej, że akceptacja ich poglądów oznacza "bycie otwartym".
Wystarczą pytania. Grupa molestująca dzieci ma posiadać przywileje prawne? Otwartość zakłada, że tak. Badacz Steve Baldwin wskazał w tekście "Child molestation and the homosexual movement" z Regent University Law Review, że homoseksualiści częściej niż heteroseksualiści są pedofilami.
21 grudnia 2009 starszy wiceprezydent Google ds. zarządzania produktami Jonathan Rosenberg oznajmił na blogu firmy: "W Google wierzymy, że otwarty system zwycięży". Otwartość w praktyce oznacza, że tekst naukowy Baldwina nie pojawia się w wynikach wyszukiwania. Za to są w Google informacje o "10 antygejowskich mitach", o molestowaniu dzieci przez biskupa, połączeniach Watykanu z pedofilią, czy braku związków homoseksualistów z pedofilami. Od pierwszych wyników pojawia się fraza "fałszywego związku" między gender a krzywdą dzieci. Tak wygląda manipulacja w praktyce. W 2012 wyszukiwarka Google miała 1216 miliardów zapytań, a w 2016 już 2 tryliony. Skala dezinformacji rośnie.
Propagandzista Joseph Geobeles rzekł: "Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą". Dlatego hasło "bycie otwartym" spotyka się z uznaniem. Szkoła Frankfurcka nie chce, aby każdy mówił o Karolu Marksie. Im zależy na zmianie myślenia. Tą drogą wpoją marksizm, ale zapakowany w inne słowa.
Otwartość z punktu widzenia zdrowego rozsądku i logiki zakłada gotowość do poznania faktów. Prawda jest tylko jedna. Nowa Lewica zaś proponuje otwartość jako brak faktów. Tylko, że ich działania wykraczają poza akademickie dysputy. Ich dysputy kształtują rzeczywistość.
Google jest przykładem. Otwartość tyczy się wizji społeczeństwa. Chrześcijaństwo zakładało, że liczy się życie w prawdzie, czyli kierowanie się faktami. Otwarte społeczeństwo jest w ujęciu George'a Sorosa pozbawione "nierówności" w oparciu o "gender, orientację seksualnej", "szybko odpowiada (...) na najbardziej krytyczne zagrożenia dla otwartego społeczeństwa", "zwiększa siłę historycznie wykluczonych grup".
W oparciu o tę ideę Soros odrzucił fakty, co robi islam z niewiernymi. Utworzył w 1985 Arab American Institute dla umacniania roli wyznawców Allacha w społeczeństwie amerykańskim. Utworzony po ataku na World Trade Center w listopadzie 2001 Bill of Rights Defense Committee blokował działania prawne skierowane przeciw muzułmańskim terrorystom. Pod hasłem "otwartość" wypromował razem z Fundacją Forda za 196 milionów dolarów pojęcie "neutralności sieci", czyli w praktyce, że biurokraci mają zarządzać Internetem.
Wedle Sorosa homoseksualizm wymaga ochrony jako "historycznie wykluczona grupa", co przekłada się na życie w kłamstwie, zacieranie efektów badań nad sodomią i ucieczką od prawdy o LGBT, jeśli nie odpowiada ideologii lewicy.
Na tym jednak "otwartość" się nie kończy, bo obejmuje też ekonomię. Doktor w zakresie technologii oraz psychologii David Willey ukuł w 1998 pojęcie "otwarta treść". Zastąpiła ona podział na "płatne" i "bezpłatne". Wprowadziła znany z marskizmu rozdział na "uspołecznione" (niczyje) i "zamknięte" (posiadające właściciela). Otwartość w tym zakresie oznacza, że cokolwiek stworzy człowiek nie jest jego własnością, ale innych. Kowalski wystrugał rzeźbę i nie jest jej twórcą, nie ma prawa do jej sprzedaży, ma ją oddać za darmo innym. Tak działa logika "otwartości" w ekonomii.
"Bądź zamknięty" dziś brzmi jak obelga. Zdrowe społeczeństwo odrzuca gwałty na dzieciach, terroryzm, przemoc jako środek rozwiązywania sporów, czy niewolnictwo. Zamyka się na nie, czyli je odrzuca. Zwolennicy "otwartości" uznają ochronę pedofilii jeśli sprawcy są homoseksualistami oraz pozwalają, aby muzułmański zamachowiec Khuram Shazad Butt korzystał z opieki społecznej i zasiłków zanim dokonał ataku na London Bridge, bo jako "mniejszość" tego wymagał.
Polski ten problem nie dotyka - brzmią niektórzy i kreślą, że jesteśmy ostoją normalności. Zarazem RMF FM 10 lipca doniósł, że w Katowicach powstał oddział leczenia zaburzeń rozwoju płci. Doktor Aneta Gawlik wypowiedziała się, że są sytuacje, iż: "dziś nie jesteśmy w stanie określić, kim w przyszłości państwa dziecko będzie się czuło, bardziej dziewczynką czy bardziej chłopcem". Pojawia się tu pytanie biologia, czy psychika określa płeć?
Musimy jednak być otwarci, głoszą przedstawiciele Nowej Lewicy, bo ukrywają, że mają do sprzedania kłamstwa. Dlatego zamachowiec ISIS Ronald Fiddler dostał 1,25 miliona dolarów z kieszeni brytyjskich podatników, bo po atakach terrorystycznych w UK nie można być uprzedzonym do więźniów z Guantanamo.
Pojęcie "otwarte społeczeństwo" wymyślił Henri Bergson w 1931. Posługiwał się nim do opisania kultur wyzwolonych z egoizmu skoncentrowania się na własnym interesie jako kraju. Urodzony w Wietnamie Karl Popper rozpropagował je, a w latach 40. stał się "duchowym mentorem" George'a Sorosa. Tak wizja świata ukształtowała człowieka odpowiedzialnego za akcje społeczne, m. in. budujące klimat wypłacanie odszkodowań za odsiadkę w Guantanamo.
Tak ceniona u lewicy "otwartość" na inne religie pozwala na czerpanie z nich "korzyści". Takim sposobem przeciekają takie formy modlitwy jak joga. Badacze Evangelos Pappas i Marc Campo w Journal of Bodywork and Movement Therapies wskazali niewygodną prawdę. Wedle ich ustaleń 10% ćwiczących jogę doświadcza bóli mięśniowo-szkieletowych, a u 21% pogłębiają się istniejące urazy. Tego osoby praktykujące jogę nie dowiedzą się przed rozpoczęciem zajęć. Tak, jak nie mówi się im o kontekście duchowym.
Ezoteryka i okultyzm torują sobie drogę za pomocą "otwartości". Lewica nabija się, że Kościół Katolicki wytykał herezję, podkreśla "nietolerancję". Pochodzący z Bułgarii Katarzy przeszli do historii jako miłośnicy homoseksualizmu. Czy w świetle ustaleń Baldwina sprzeciw wobec sodomii i ich miłośników Katarów jest czymś złym? Sprzeciw wobec pedofilów nie budzi wątpliwości.
Duchowość okultystyczna wykracza poza dyskusję w kościołach. Kult Ariów w Towarzystwie Teozoficznym przeniknął do nazizmu. Utworzył system zbrodni. Jako symbol pojawia się w dyskusjach publicznych i walki o "bycie otwartym". Kto nie wyznaje marksizmu ten jest faszystą, co wedle lewicy nie oznacza zwolenników ustroju Benito Mussoliniego, ale (błędnie) Adolfa Hitlera.
Ci sami ludzie przechodzą z obojętnością nad powszechnością homoseksualizmu w Hitlerjugend. Boją się faktów, że hitlerowcy byli okultystami. Ignorują, że NSDAP spotykało się w klubie dla homoseksualistów Bratwurstsglӧckl. Lewicowcy z Robotniczej Partii Niemiec (później NSDAP) byli tolerancyjni, co ukazuje kariera homoseksualisty Ernsta Röhma, założyciela SA w III Rzeszy. "Otwartość" zakłada, że fakty niewygodne są pomijane.
Nowy ustrój niewolniczy zakłada obojętność. Brak chęci dociekania prawdy opiera się na lenistwie. Wysiłek przegrywa z drogą na skróty i na tym opiera się "otwartość".
Bombardowanie tym hasłem opiera się na badaniach NLP - naturalnego przetwarzania języka. Kopanie danych, tak specjaliści nazywają pobieranie wpisów na Facebooku, Twitterze, blogach, forach internetowych i innych dla uchwycenia zależności statystycznych tzw. n-gramów. Tak działa Google Trends, tak określa się o czym się mówi i co myśli w sieci, tak planuje się akcje społeczne. Efektem tego są badania m. in. Samuela Goslinga i Adama Augustina z Cyberpsychology, Behavior and Social Networking o manifestowaniu osobowości w sieciach społecznościowych.
Sztandar "otwartość" obejmuje m. in. otwarte małżeństwa (poligamię), otwartą edukację (parytetów w miejsce zdolności), otwartą kulturę (pozbawioną własności dzieł kultury), otwarte rolnictwo (przydomowych komun), otwartego wojska (żołnierzy homoseksualnych) i innych.
Niewolnictwo intelektualne wyraża się u Nowej Lewicy w dawaniu rozwiązań i skrótów, gotowych odpowiedzi na pytania istotne dla ludzi, aby nie pytali dlaczego. Wtedy z uśmiechem na ustach poprą system opresji miękkiego totalitaryzmu. Kryje się on za hasłami takimi jak "otwartość".
Ładne więzienie "otwartości" jest bowiem milsze dla oka.
Źródło: prawy.pl