Unia Europejska ma krew na rękach
Tymi słowami przewodniczący brytyjskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) podsumował zaangażowanie UE na Ukrainie i w Syrii. Wicepremier Nick Clegg natychmiast okrzyknął go agentem prezydenta Rosji Władimira Putina.
Nigel Farage ostro skrytykował politykę unijną względem tych dwóch państw oraz stanowisko Wielkiej Brytanii w tej sprawie w trakcie ostatniej debaty telewizyjnej z Nickiem Cleggiem, podczas której wyraził ubolewanie z powodu brytyjskiej polityki zagranicznej, zachęcania państw wspólnoty do prowadzenia „imperialistycznej, ekspansjonistycznej” agendy na Ukrainie, która doprowadziła do wybuchu powstania w Kijowie i zajęcia przez Rosję Krymu.
- Powinniśmy spuścić głowy ze wstydu – mówił podczas debaty, podkreślając, iż „daliśmy fałszywe nadzieje grupie osób w zachodniej części Ukrainy, w efekcie czego wybrali nowego przywódcę”. - To sprowokowało Putina i sądzę, mówiąc szczerze, że UE ma na rękach krew Ukraińców.
Ta wypowiedź na unijnych salonach spodobać się nie mogła, gdyż obnażyła przykrytą hasłami o pokoju tendencję państw europejskich do wywoływania zbrojnych konfliktów w ramach zasady: dziel i rządź. A że Nigel Farage złamał niepisaną umowę, że o UE i prowadzonych przez nią działaniach mówi się w sposób pozytywny, w samych superlatywach, natychmiast został okrzyknięty „ruskim agentem”.
Jak widać brytyjscy politycy niewiele różnią się pod tym względem od przedstawicieli mediów w Polsce. W eurokołchozie bowiem nie tylko należy działać kolektywnie, lecz również myśleć, niezależnie od tego, czy jest się politykiem, czy dziennikarzem.
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl