Publikujemy zaskakujący, a zarazem niezwykle prawdziwy wiersz Kasi Chrzan. Nie tylko o bezsenności... Posłuchajcie...
Bezsenność Puszczy Kozienickiej
Już nie dotknie nas ramię wytchnienia
już przybite pragnienie do drzewa
choć wpadnie do serca snop cienia
przegonimy przeczekamy aż minie
i nie strawi nas zębów szczękanie
w kosmosie pod ciszą zakrystii
litość zgarnie zakłady o smutek
niech się karmią brakami naszymi
mleko będzie lecz my ciągle głodni
na zasłonach co w łąkach nie dają
położyć się chwilkę odpocząć
bo nie dane wytchnienie od zjawisk
bieg w zakręty już celu nie wejdzie
masz swe złoto? to dobrze. zachowaj.
nie sprzedawaj. ja złota wciąż nie mam.
trawiąc świat w kroplach znów nieumienia
naderwane ścięgno myślenia
spać trzeba zarazę zażegnać
tej co sięga przychylnej zbyt twarzy
zatrzęsienie niech spadnie kołyską
dla wieczności gdy czas taki ciasny
dobranoc