Gruziński parlament przegłosował już w pierwszym czytaniu ustawę przeciwko dyskryminacji. Był to jeden z warunków zniesienia obowiązku posiadania wiz do Unii Europejskiej dla obywateli Gruzji. Zdaniem wielu gruzińskich ekspertów nowe prawo to krok do legalizacji homoseksualizmu.

Dimitri Lortkipanidze, główny kandydat na burmistrza wytypowany na to stanowisko przez kilka nie znajdujących się w parlamencie partii opozycyjnych pod przywództwem Nino Burjanadze wystąpił w imieniu wszystkich, którzy potępiają przyjęcie wspomnianej ustawy stwierdzając, iż jest to wstęp do „legalizacji niemoralnych aktów”. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Lortkipanidze w 2009 roku nawoływał do uznania homoseksualizmu za czyn przestępczy.

Obecny na posiedzeniu parlamentu ksiądz Davit Iskadze, który również przysłuchiwał się wysłuchaniom na komisjach 15 i 16 kwietnia, stwierdził, że proponowana ustawa „spowoduje rozłam w społeczeństwie, ponieważ – jak wskazywał - dokument legalizuje homoseksualizm.

Swoiste kuriozum stanowi fakt, że na forum parlamentu nie było żadnego głosu sprzeciwu, natomiast za przyjęciem ustawy głosowało 110 posłów. Zapis ustawy nie wyczerpuje wprawdzie całej listy możliwych rodzajów dyskryminacji, ograniczając się jedynie do dyskryminacji z powodu płci określonej mianem lewackiego gender, rasy, koloru, języka, wieku, obywatelstwa, pochodzenia, urodzenia, miejsca pobytu, własności, społecznego statusu, religii, przekonań politycznych oraz innych wierzeń, stanu zdrowia, niepełnosprawności oraz orientacji seksualnej. Ta ostatnia wywołała powszechne oburzenie, ponieważ społeczeństwo gruzińskie, w większości przywiązane do swoich zwyczajów i tradycji bardzo źle patrzy na wszelkie przejawy dewiacji, z homoseksualizmem na czele.

Może się zatem okazać, że w zamian za wspomniane wizy oraz – generalnie – za całokształt „dokonań”, obecny rząd Gruzji w przyszłych wyborach otrzyma od społeczeństwa czerwoną kartkę.

Anna Wiejak

foto: Parlament Republiki Gruzji

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU i ZDJĘĆ ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.