Na kanclerz Merkel jakoś nie robią wrażenia barbarzyństwo, krwawe zamachy, zbrodnie też na dzieciach, powszechny już w Europie terror i zastraszanie, zamachy, rozboje, gwałty na kobietach masowo popełniane przez jej "gości".
Im więcej zbrodni, gwałtów, krwi, krzywdy kobiet, strachu i wściekłości bezbronnych ludzi, tym determinacja kanclerz Merkel ściągania zwyrodniałych, śmiertelnie niebezpiecznych, radykalnie obcych kulturowo ludzi do Europy i Niemiec histerycznie niemal rośnie...
Jak grozi pani Merkel, cierpliwie "przezwycięży" ona też opór w tej sprawie "niewielkich,krzyczących grupek" i "niektórych krajów".
Kanclerz Merkel bez opamiętania i współczucia dla licznych ofiar ściąga zbrodnię i agresorów, którzy krzywdzą Niemców, którymi ona powinna się przecież opiekować i dbać o ich bezpieczeństwo!!!
Jak więc zrozumieć, że Niemcy właściwie nie buntują się, dają pani Merkel mimo to miażdżące poparcie i CHCĄ, by dalej przez kolejne lata była niemieckim kanclerzem i by NADAL sprowadzała do Niemiec gwałcicieli i coraz bardziej zuchwałych terrorystów???
Chore, poprawne współczucie dla zbrodniczych "gości",żadnej empatii dla własnych obywateli, ofiar jej osobistej "gościnności"...
Czy ktoś to rozumie?
Polacy nie chcieli "gości" zapraszanych przez PO i PSL, to pogonili to towarzystwo w wyborach, a Niemców na obronę nawet swego życia i zdrowia najwyraźniej już nie stać.