Poczynania KE to dowód na potrzebę reformowania UE

Nie wiem dlaczego większość Polaków zżyma się na wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa? Moim zdaniem to dobrze, że p. Timmermans z pozycji siły poucza Polskę, że grozi nam palcem, ostrzega przed możliwymi konsekwencjami... Przecież trudno o lepszy dowód na to, że KE (i zresztą cała UE) znajduje się w głębokim kryzysie! Przecież gdyby brukselscy urzędnicy "rozbrajali" Polskę powoli, poprzez nowe unijne regulacje, nie można wykluczyć, że proces ten przeszedłby niezauważony... Ot, Bruksela wdrożyła jakieś dyrektywy i należy ich przestrzegać. Powoli, powoli i by nas zakuli kajdankami do kaloryfera, zwłaszcza, że przez ostatnie 8 lat rządzili nami tacy, którzy lubią - jak to mawia pewien niezwykle postępowy prezydent jednego z pomorskich miast - gdy go "boli pupa". Tymczasem p. Timmermans w bawełnę nie owija - przekaz jest jasny i dla każdego zrozumiały: oczywiście możecie wybrać sobie kolor Forda, jaki tylko chcecie, ale pod warunkiem... że będzie to kolor czarny. Innymi słowy, Polacy mogą wybrać sobie rząd jaki chcą, ale musi on przestrzegać wytycznych płynących z Brukseli, tak jak to robiła poprzednia ekipa PO/PSL. Jeżeli ktokolwiek chce dowodu na potwierdzenie tezy, że UE potrzebuje głębokich reform, odpowiadam - posłuchajcie p. Timmermansa, a wszystko stanie się jasne. Jak zwykle nie zawiodła "nasza opozycja totalna, do której jak ulał pasuje cytat z ks. Adama Czartoryskiego sprzed 200 lat: "W ciągu całego mojego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia; tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej; i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie". Od dwóch lat stosują metodę "Ulica i zagranica". I nic! Sondaże spadają jak samolot w korkociągu. Za dwa lata wybory i jakoś jestem dziwnie spokojna... Dorota Arciszewska-Mielewczyk Poseł na Sejm RP