Nie należy sugerować się ani kiepskim polskim tytułem ani równie kiepskim plakatem. „Bodyguard Zawodowiec” w reżyserii Patricka Hughesa, z udziałem Ryana Reynoldsa, Samuela L. Jacksona, Garya Oldmana, Salmy Hayek, to świetne kino akcji, pełne czarnego humoru, ckliwego romansu, eksplozji, nieustannych pościgów, krwawych walk i strzelanin, czyli wszystkiego tego co od tysiącleci daje frajdę białemu człowiekowi.
Bohaterem filmu jest ochroniarz Jackson Smith (grany przez Ryana Reynoldsa) który musi dostarczyć z Londynu do Hagi płatnego zabójcę Dariusa Kincaida (granego przez Samuela L. Jacksona). Kincaid ma być głównym świadkiem oskarżenia w procesie o ludobójstwo przeciwko prezydentowi Białorusi Vladislavowi Dukhovichowi (granemu Garego Oldmana). W nagrodę za złożenie zeznań, z wiezienia ma zostać zwolniona żona zabójcy Sonia Kincaid (grana przez nieukrywającą swojego wieku a wciąż niezwykle atrakcyjną Salme Hayek).
Złożenie zeznań chcą uniemożliwić białoruscy najemnicy ścigający ochroniarza i zabójce przez całą Europę. Warto zauważyć dwa politycznie nie poprawne wątki w filmie. Po pierwsze wzbudzający sympatie płatny zabójca (likwidujący tylko złych ludzi) to człowiek wierzący. W trakcie drogi bohaterom pomagają sympatyczne katolickie zakonnice. Pozytywne ukazanie wierzących znacznie odbiega od politycznie poprawnego przypisywani wiary negatywnym bohaterom pop kultury.
Drugim wątkiem pozytywnym jest politycznie niepoprawny brak gejów oraz ukazanie pozytywnie monogamicznych związków kobiety i mężczyzny. Co też pozytywnie odbiega od nachalnego epatowania gender przesłaniem w politycznie poprawnej popkulturze.
„Bodyguard Zawodowiec” to niewątpliwie dobry film by poprawić sobie nastrój w deszczowe dni odchodzącego lata. Film można zobaczyć w kinach w całej Polsce w tym i w warszawskiej Kinotece mieszczącej się w Pałacu Kultury.
Jan Bodakowski