Bezczelny plagiat i głupie tłumaczenia MEN: PORÓWNAJ ZDJĘCIA!
Czytelnicy Prawy.pl mogą sami sobie wyrobić zdanie czy darmowy „genderowy” podręcznik dla pierwszoklasistów jest chamskim plagiatem, czy jedynie pracą sięgającą po „pewne schematy, wypróbowane na uczniach”. Wystarczy porównać zdjęcia podręcznika z 1993 roku i obecnie przygotowywanego „Naszego Elementarza”.
Czy autorka tego dzieła, prof. Maria Lorek, która po wydaniu podręcznika będzie prawdopodobnie najlepiej zarabiającym pisarzem w Polsce (bijąc na głowę Cejrowskiego) nie mogła przynajmniej napisać czegoś nowego? Czy musiała zrzynać z siebie samej sprzed ponad 20 lat? Zestawienie obu podręczników nie pozostawia złudzeń. To plagiat!
Tłumaczenie resortu edukacji zdaje się desperackie… - Zarzuca nam się także skopiowanie schematów wykorzystanych w podręczniku z 1993 roku. Chciałabym zaznaczyć, że podręcznik z 1993 r. i ten obecny jest podręcznikiem autorstwa Marii Lorek, która w każdym ze swoich podręczników wykorzystuje pewne schematy, wypróbowane na uczniach – powiedziała Joanna Dębek, rzeczniczka MEN, która zamiast „plagiatować” użyła słowa „wykorzystywać” i wszystko w porządeczku… Zarzuty są jednak poważne. – 30 procent pierwszej części „Naszego elementarza” przygotowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej pochodzi z podręczników Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych – powiedział prezes WSiP Jerzy Garlicki. Czy zrzynano także z powstającego właśnie podręcznika? MEN zaprzecza słowom prezesa Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, ale przyznaje, że nad „Naszym elementarzem” pracują dwie osoby będące byłymi już pracownikami WSiP. Zapewne to zbieg okoliczności, a ewentualne podobieństwa obu podręczników są przypadkowe…
Tyle, że to żaden medialny hit i żadna bomba! Już dawno wszyscy wiedzieli, że wyborcza obiecanka premiera Donalda Tuska pod hasłem „darmowy podręcznik” okaże się niewypałem. - Nie dość, że rodzicom odebrano wybór, czy posyłać dzieci do szkół w wieku 6 lat, to na dodatek będą się uczyć z podręcznika robionego na kolanie – ostrzegał już jakiś czas temu Tomasz Elbanowski, lider ruchu Ratuj Maluchy. - Czasu jest mało, a to wszystko wygląda trochę na szukanie z łapanki, pisanie na kolanie – mówiła zkolei psycholog Dorota Zawadzka. I co? Napisano podręcznik na kolanie, ale jest jeszcze gorzej. Wygląda na to, że nie tylko napisano, ale PRZEPISANO.
Na tym nie koniec. Na pewno w podręczniku nie zabraknie treści nie splagiatowanych… Idei najnowszych… Prof. Lorek, autorka „Naszego elementarza” zapowiedziała już, że podręcznik uwzględni treści równościowe i nie będzie narzucał płci swoim czytelnikom (czyli dzieciom). Gender pełną gębą! Do tego MEN dodaje swoje deklaracje o zawarciu treści dotyczących wielokulturowości.
- Dzisiaj programy równościowe, które przywoływane są w kontekście powstawania darmowego podręcznika dla pierwszoklasistów, mają inny cel: wyeliminowanie płci biologicznej – stwierdziła w rozmowie z niżej podpisanym poseł Krystyna Pawłowicz. - Tu równość postrzegana jest jak identyczność. Wówczas kobieta ma być traktowana identycznie, a skoro płeć przestaje mieć znaczenie, to zaczynamy mówić o gender, o rodzaju. Dlatego wprowadzanie tego do podręczników jest absolutnym nadużyciem reguł demokracji i skrajną bezczelnością wobec ludzi, którzy masowo protestują przeciwko takiej indoktrynacji – dodała poseł Pawłowicz.
Podręcznik ma wejść do użycia już we wrześniu. Praktycznie powinien być gotowy w czerwcu. Jakie jeszcze niespodzianki sprezentował premier Tusk z minister edukacji Kluzik-Rostkowską? Strach pomyśleć.
Robert Wit Wyrostkiewicz
for. rww
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl