Antoni Macierewicz był zawsze osobą, która budziła nienawiść opozycji i wszystkich lewicowych ruchów. Ataki na niego nabierały siły przed ważnymi wydarzeniami międzynarodowymi, takimi jak szczyt NATO w Warszawie, rozmowy na temat baz NATO w Polsce, tworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, wizyty Donalda Trumpa w Polsce.
W zależności od sytuacji, był przedstawiany w mediach jako agent Moskwy lub „kret” Waszyngtonu. Raz chce wywołać wojnę z Rosją, innym razem chce rozwalać Unię Europejską. W zależności od tego, kto pisze, ma powiązania z Putinem, lub jest zależny od lobbystów z Waszyngtonu czy Nowego Jorku. Jedno jest pewne – jest antysemitą i skrajnym nacjonalistą chodzącym na pasku ojca Tadeusza Rydzyka. Do tego zdołaliśmy się już przyzwyczaić.
Ale ostatnio za sprawą Tomasza Piątka dziennikarza „GW” i autora skandalicznej książki „Macierewicz i jego tajemnice” stał się medialną twarzą rosyjskiego agenta powiązanego z GRU i z rosyjską mafią. Piątek, promowany przez opozycyjne pisma „Gazetę Wyborczą” „Newsweek”, „Politykę”, przeżywa swoje apogeum popularności. Występuje jako dziennikarz śledczy, który niewiele ma z tą profesją wspólnego. Jego najnowszy rzekomy bestseller „Macierewicz i jego tajemnice” to szereg naciąganych tez, które niewiele mają wspólnego z faktami. Tomasz Piątek sugeruje, że minister MON Antoni Macierewicz jest powiązany z rosyjskimi służbami specjalnymi i ze światem przestępczym. Książka jest przyjmowana bezkrytycznie przez opozycję, która niedawno złożyła wniosek do premier Beaty Szydło o zawieszenie Antoniego Macierewicza w wykonywaniu funkcji szefa MON.
Wszystkie tezy Piątka oparte są na fałszywych twierdzeniach i jakimś absurdalnym łączeniu faktów. A wszystko po to, aby podważyć autorytet szefa MON w trakcie międzynarodowej wojny informacyjnej.
Wiarygodność autora najlepiej obrazuje jeden z wątków książki. Piątek zarzuca Macierewiczowi koneksje z Jackiem Kotasem, który miał być „rosyjskim łącznikiem” i któremu Antoni Macierewicz miał udostępnić wgląd do „tajnych dokumentów polskiej armii”. Kotas był w MON w czerwcu 2006 roku jako prezes Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Ale ministrem resortu był wtedy Radosław Sikorski. Działały wówczas Wojskowe Służby Informacyjne i to tam należy szukać powiązań i odpowiedzi na pytanie, dlaczego Kotas nie został należycie prześwietlony. Nie ma zresztą żadnych podstaw do twierdzenia o zgłębieniu tajemnic Sił Zbrojnych przez Kotasa.
Niedawno do warszawskiego Sądu Okręgowego wpłynął pozew cywilny od Jacka Kotasa przeciwko Piątkowi. Były podsekretarz stanu w MON i były prezes spółki Radius nie może pogodzić się z zarzutami Piątka, które przyczepiły mu łatkę zdrajcy, wysługującemu się rosyjskim gangsterom, obcym służbom. Kotas chce złożyć także w sądzie prywatny akt oskarżenia z art.212 Kodeksu karnego przeciwko Piątkowi i wydawnictwu o zniesławienie.
Wcześniej inny biznesmen Robert Szustkowski złożył w sądzie również pozew przeciwko Piątkowi.
Póki co, autor sławetnej książki bryluje na salonach dziennikarskich i skarży się na swój ciężki los osoby prześladowanej. Odwiedził już show Jakuba Wojewódzkiego, w którym dowodził o powiązaniu z rosyjskimi służbami nie tylko Antoniego Macierewicza, ale także amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. Zaliczył także internetowy program Tomasza Lisa. Piątka broni również lewicowa organizacja Amnesty International, która w ciemno, nie badając istoty rzeczy, ogłosiła, że mamy do czynienia z polityczną zemstą i autor książki musi być broniony. To młyn na wodę dla opozycji i lewicowych dziennikarzy, którzy nagłaśniają rzekome prześladowanie i kneblowanie ust autorowi książki. Choć te zarzuty są wyssane z palca, międzynarodowe organizacje dziennikarskie włączyły się w obronę „prześladowanego” Piątka. Dziwne, że organizacje te milczały, gdy za poprzednich rządów inwigilowano dziennikarzy.
Na razie Piątek ma swoje pięć minut i gdzie może buduje swoją martyrologię, opowiadając niesamowite groteskowe historie o swoim zagrożeniu.
A na koniec jeszcze humorystyczna najnowsza premiera w Teatrze Powszechnym. 16 września miała tam miejsce premiera czytania książki Tomasza Piątka. Wydawałoby się, że po premierze sławetnej „Klątwy” nie można upaść niżej. Ale idąc do teatru na czytanie Piątka, przekonamy się, że granice dna są niezgłębione.
Iwona Galińska