Prezydent dotrzymał słowa. Tak jak zapowiedział pod koniec lipca, że w ciągu dwóch miesięcy przedstawi gotowy projekt modernizacji polskiego sądownictwa, tak też zrobił.
Gdy w lipcu zawetował dwie ustawy autorstwa PiS-u dotyczące reformy Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądowniczej emocje były ogromne. Część dotychczasowych zwolenników prezydenta poczuła się zdradzona. Już poprawka, Andrzeja Dudy, aby sędziowie do KRS-u byli wybierani większością w Sejmie 3/5 głosów, budziła kontrowersje, ale prawdziwa falę goryczy dopełniło odrzucenie dwóch ustaw. Pewien emerytowany sędzia SN, jak sam siebie określa, „stary pisowiec” był zbulwersowany decyzją prezydenta i nie szczędził mu gorzkich słów. Uważał, że wszystkie niedociągnięcia ustaw można było skierować do poprawek, a nie cały, tak długo wyczekiwany projekt, zawetować. Ale cóż stało się i nie czas wylewać łez nad wylanym mlekiem.
Co obecnie zaproponował nam prezydent? Na pewno pozytywnie trzeba odnieść się do prospołecznych odniesień proponowanych w ustawach. Reforma Sądu Najwyższego wzbogaciła się o jeden bardzo ważny element, o skargę nadzwyczajną. Do tej pory nieodwołalny wyrok orzekał Sąd Najwyższy. Teraz w ramach SN ma powstać Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Tym samym będzie istniała możliwość wniesienia skargi od każdego prawomocnego orzeczenia właśnie do tej Izby SN. Skargi mają być wnoszone przez obywateli lub przez prokuratora generalnego, RPO, RPD, lub 20 senatorów i 30 posłów poprzez marszałków.
Przy orzekaniu spraw dyscyplinarnych i skarg nadzwyczajnych ma być wprowadzony czynnik społeczny, ławników wybieranych przez Senat.
Ma zostać powołana również Izba Dyscyplinarna. W dzisiejszych czasach, w których bezkarność niektórych sędziów stała się już normą, jest to bardzo ważne rozwiązanie. A wnoszenie do SN skarg nadzwyczajnych wychodzi naprzeciw tym obywatelom, którzy czują się skrzywdzeni wyrokami sądowymi. A jest ich niestety bardzo wielu. Tyle o pozytywach proponowanej reformy SN.
Kontrowersje może budzić wymiana dotychczasowego zespołu sędziów w SN. Prezydent proponuje, aby wzorem sadów powszechnych cezurą odsunięcia sędziego od orzekania był jednolity wiek emerytalny – 65 lat. Ci sędziowie, którzy chcieliby pozostać, muszą w tej sprawie skierować prośbę do prezydenta. Istnieje obawa, czy przy tak negatywnym nastawieniu sędziów do reform sadowniczych, można w ogóle wdrożyć w życie założenie reformy. Czy obawy są słuszne, czas pokaże.
Druga ustawa dotycząca KRS-u już na wstępie napotyka na liczne progi. Prezydent w obawie o jednopartyjność wyboru, chce wprowadzić nadal wybieranie sędziów do Krajowej Rady Sadowniczej większością 3/5 głosów w Sejmie. Ale sam prezydent zdaje sobie sprawę z patowej sytuacji, która w polskim Sejmie może zaistnieć, dlatego daje propozycję, aby w takim wypadku skład był proponowany przez głowę państwa. Podczas dotychczasowych konsultacji zarówno PiS jak i Nowoczesna zwróciły uwagę na niekonstytucyjność takiego zapisu. Prezydent zatem zaproponował zmianę w Konstytucji dotyczącą tego problemu. W tym celu poprosił wszystkie kluby parlamentarne o konsultacje, które odbyły się jeszcze tego samego dnia. PO zbojkotowała te konsultacje, choć jeszcze dwa tygodnie temu lider partii zapewniał, że są otwarci na rozmowy z prezydentem. Lider Nowoczesnej uznał, że Konstytucja to nie regulamin harcerski i nie można jej zmieniać. Otwarci na rozmowy pozostali przedstawiciele PiS-u, Kukiz 15 i PSL-u. Tym samym projekt upadł, bo do zmian w Konstytucji niezbędne jest 2/3 głosów. Wobec tego prezydent zaproponował, aby każdy poseł mógł głosować tylko na jednego kandydata. To również nie spodobało się opozycji, która policzyła sobie, że PiS będzie miał więcej o jednego kandydata niż oni.
Jak się można było spodziewać do boju ruszyli starzy wyjadacze opozycji. Wice szef partii ,Borys Budka, choć nie brał w konsultacjach prezydenckich udziału, nazwał projekty prezydenckie „zabawą dużych dzieci w piaskownicy”. „Zabawki” które do tej pory miał Zbigniew Ziobro, zabrał prezydent. A sam projekt, według Budki, jest upolityczniony, niezgodny z naszą Konstytucją.
Inny poseł PO, niegdyś prominentna postać lewicy, Marcin Święcicki jakby nie obudził się jeszcze z komunistycznego snu, orzekł, że wybór sędziów do KRS jest sprzeczny z Okrągłym Stołem i Konstytucją.
Propozycje prezydenckie napotykają jeszcze na dużo wątpliwości wśród partii rządzącej, która twierdzi, że są zaporowe w realiach polskiego Sejmu. Ale PiS wierzy, że można dojść z prezydentem do wspólnego stanowiska. Choć będzie to droga trudna, dłuższa od tej dotychczas proponowanej, to reforma sadów jest możliwa do realizacji.
Oby tak było i oby ludzie prezydenta i on sam nie chcieli realizować zabójczego planu powołania partii prezydenckiej. Bo podziały wewnątrz pisowskiego obozu, to jest najgorszy scenariusz, który pogrzebie wszelką dobrą zmianę. A do tego nie można dopuścić.
Iwona Galińska