Ks. prof. Waldemar Cisło: Niedługo staniemy przed takim dylematem, że Ziemia Święta pozostanie bez wyznawców Chrystusa

0
0
0
/

Problem zachowania tożsamości przez Europę, ale przy okazji również problem niekontrolowanej migracji, nie tylko z Bliskiego Wschodu zdominował VI sesję międzynarodowego Kongresu Europa Christi, która w poniedziałkowe popołudnie odbyła się w Warszawie, w słynnej Galerii Porczyńskich.   Szczególnie mocno w tym kontekście wybrzmiały słowa człowieka, który jest jednocześnie świadkiem okropieństw wojny na Bliskim Wschodzie i świadkiem szczodrości serca Polaków, nie szczędzących środków na pomoc umęczonej wojną ludności, niezależnie od jej wyznania. - Wiemy, że kryzys emigracyjny, kryzys uchodźczy spowodował wiele kłopotów. Niestety nie udało się uniknąć upolitycznienia tego problemu. Mamy różne koncepcje, które, jak państwo widzą, w Europie się zmieniają. My jako papieskie stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie od samego początku jesteśmy w naszym przekonaniu z tymi, którzy są najbiedniejsi, którzy są najsłabsi, którzy są pierwszymi ofiarami wojen, z dziećmi, kobietami i starcami, bo tak pokazuje doświadczenie. Ci, którzy mają pieniądze już dawno wyjechali z krajów dotkniętych wojnami. Wiele krajów ościennych do Syrii i Jordanii, jeżeli tylko posiadało się odpowiednią sumę na koncie, dawało obywatelstwo. Ci, którzy pozostali, nie mieli najczęściej ani środków finansowych, ani możliwości, aby wyjechać, a wielu z nich też powiedziało, że nie chce wyjechać, bo tu jest ich ojczyzna, tu są groby ich przodków i tak jak wspomniał ojciec Samir, chcieli pozostać w ojczyźnie ich przodków, do czego mają prawo – mówił na wstępie ks. prof. Cisło. - Kiedy jesteśmy w Syrii, czy w Iraku, to największym życzeniem i najczęściej powtarzanym będzie pokój, pokój i jeszcze raz pokój. Niestety my w Europie żyjemy w takim świecie, który mówi dużo o prawach człowieka, który mówi o poszanowaniu każdej osoby ludzkiej, który mówi o poszanowaniu każdego, bez względu na to, jaką religię wyznaje, czy do jakiej mniejszości, czy grupy społecznej należy. I tak staramy się postępować - relacjonował. - Ale rodzi się pytanie, jak my, mieniący się ludźmi cywilizowanymi, możemy ze spokojem patrzeć na to, czego jesteśmy świadkami. Kiedy w 2014 roku mieliśmy wielki exodus chrześcijan z Mosulu, kiedy Jazydki były sprzedawane na rynku w Mosulu z karteczkami u szyi z ceną za każdą z nich, kiedy niepełnoletnie dziewczynki były sprzedawane jako niewolnice do przybytków różnych, kiedy dzisiaj obserwujemy Egipt, kiedy dzisiaj obserwujemy Libię i widzimy te kanały przerzutowe. Kiedy organizacje międzynarodowe zaczęły mówić bardzo oficjalnie i mocno, że niemalże 90 proc. kobiet, które przechodzą kanałem libijskim, próbując dostać się do Europy, są gwałcone. Gdzie mamy przypadki sprzedaży ludzi jako niewolników, gdzie mamy sprzedaż młodych ludzi na organy, czy my możemy ze spokojem nazwać się i ze spokojem patrzeć na siebie jako na ludzi cywilizowanych? Przecież proszę państwa my mówimy najczęściej o skutkach, my mówimy o fali imigracji, my mówimy o ludziach uciekających, ratujących swoje życie. Jakże mało mówimy o tym, kto doprowadził do takiej sytuacji – zastanawiał się. - Jakże często słyszymy o tym, że powinniśmy się wsłuchiwać w głos Ojca Świętego. To ja pytam, gdzie byli ci, którzy w 2003 roku nie chcieli się wsłuchać w prorocze słowa św. Jana Pawła II, który błagał do końca: „Nie rozpoczynajcie tej wojny” - wypominał ówcześnie rządzącym Polską, jako że i ona do wspomnianej koalicji zdecydowała się dołączyć. - Stoimy przed takim dylematem, co zrobić? Co możemy uczynić? Przecież nie jesteśmy w stanie wszelkiego tego zła świata pokonać. Ale my wychodzimy z założenia, że każde uratowane ludzkie życie jest warte podejmowanych wysiłków. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie jest tylko pomostem, bo my możemy przekazywać to, co od naszych dobrodziejów otrzymujemy. Polska jest jedynym krajem, który na taką skalę w każdą drugą niedzielę listopada obchodzi Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Wiele tych niedziel było dedykowanych Syrii i Irakowi. Najbliższa, po raz kolejny, jest dedykowana chrześcijanom na Bliskim Wschodzie, bo wszyscy widzimy, co tam się dzieje – wyliczał dzieła pomocy, w które zaangażowało się całe polskie społeczeństwo. - To, co jest najbardziej potrzebne, to jest nasza wrażliwość. Kiedy tam jesteśmy, w Syrii, czy w Iraku, to czego obawiają się nasi siostry i bracia, to tego, że nam to wszystko zobojętnieje. Zobaczcie państwo, jak często nie robi na nas wrażenia pasek w kolejnej stacji telewizyjnej, gdzie czytamy: 20, 30, 60 osób zginęło w zamachu bombowym, w Iraku czy w Syrii. I to obojętność jest najgorszym, na co możemy sobie pozwolić. Za każdym ludzkim istnieniem stoi cierpienie, ból rodziny tej osoby – uświadamiał ks. prof. Cisło. - Słyszycie państwo, że wojna w Syrii kosztowała życie około 300 tys. istnień ludzkich, ale już nie słyszycie, że drugie tyle, a może więcej zmarło z powodu braku dostępu do leków albo środków na zakup tych leków - dodał. - Kiedy były oblężone miasta, Aleppo, czy Homs, tym ludziom groziła śmierć głodowa. Gdyby nie pomoc takich organizacji jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie, Caritas, ci ludzie by przymierali głodem, bo utrzymanie kuchni, miesięczne, kosztowało nieraz dziesiątki tysięcy euro, których nie mieli, a była to jedyna żywność, którą mogli otrzymać. I co należy podkreślić, nikt nie pytał kogoś, kto przychodził prosić o leki, czy o ciepłą zupę, o świadectwo chrztu, bo między innymi po to jest potrzebne chrześcijaństwo, jak prosił Benedykt XVI w Libanie, że Bliski Wschód bez chrześcijan lub z mniejszą ich ilością nie będzie tym samym Bliskim Wschodem. Nie będzie tym samym Bliskim Wschodem, bo te wartości pochylania się nad każdym człowiekiem cierpiącym, bez względu na wyznawaną przez niego religię są tak bliskie chrześcijaństwu – przyznał i naprawdę trudno się z nim nie zgodzić. - Proszę państwa, projektów jest tak dużo, jak dużo jest biedy ludzkiej tam obecnej. Na ręce pani minister [Beaty Kempy – przyp. red.] - pragnę podziękować, bo to co ostatnio przywieźliśmy to jedno wielkie podziękowanie dla Polaków za pomoc medyczną. To jest jeden z bardzo ważnych faktorów życia. Ludzie szukają schronienia, szukają też bezpieczeństwa dla swoich dzieci. Proszę państwa, przez niektóre media tak wyśmiewana pomoc, bo pierwsza transza miała 1,5 mln, w tej chwili już 5,5 mln przeznaczyliśmy na leczenie Syryjczyków, czasami potrzeba 10 dolarów, żeby ludzkie życie uratować. I naprawdę, jeżeli ktoś chce krytykować, to proszę powiedzieć to dziecku, którego życie zależy od 10 dolarów, że ta pomoc nie ma sensu. Przez wiele lat Pomoc Kościołowi w Potrzebie, teraz od niedawna Caritas robi tę piękną akcję, pomoc rodzina rodzinie. My to robiliśmy pod nazwą „Paczki żywnościowe” - relacjonował, podkreślając, iż setki ludzi zostało uratowanych od śmierci głodowej. - I my naprawdę jako kraj, może nie najbardziej zasobny, robimy bardzo wiele. Może za mało o tym mówimy, bo zbyt chrześcijańskie „niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa”, ale trzeba o tym mówić, bo pani mister robicie naprawdę bardzo wiele dobrego w imieniu Polaków. I różne organizacje, które również zbierają środki od osób prywatnych czynią bardzo wiele i trzeba naprawdę głośno o tym mówić - uwrażliwiał. - Tak jak wspomniał o. Samir, my nie czynimy tego, co udało się, lub nie udało się dokonać przez wieki różnym wrogom chrześcijaństwa na tamtym terenie, bo my proszę państwa eliminując chrześcijan z tamtego terenu, czy zabierając ich stamtąd, doprowadzamy do takiej sytuacji, jak mamy w Iraku (1,5 mln chrześcijan w 2003 r., dzisiaj – 250 tys.). Jeśli popatrzymy na Syrię, przed wojną mieliśmy 1,5 mln chrześcijan, dzisiaj wielu z nich uciekło, albo przemieściło się wewnątrz kraju. Cały Bliski Wschód w ostatnich 50 latach stracił około 40 proc. populacji chrześcijan. Niedługo staniemy przed takim dylematem, że Ziemia Święta pozostanie bez wyznawców Chrystusa w niektórych rejonach. I moi drodzy to jest ten problem, przed którym stoimy, co uczynić, żeby Ziemia Święta nie pozostała bez uczniów Chrystusa – przyznał, zaznaczając, iż kolejnym etapem będzie odbudowanie szkół, bo to jest warunek, żeby chrześcijanie tam pozostali. - Chrześcijanie, żeby przetrwać na Bliskim Wschodzie musieli być elitą, albo intelektualną, albo ekonomiczną i o to też się musimy zatroszczyć - uświadamiał. Poinformował, że od tego roku Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie może zwiększać pomoc, również w zakresie medycyny. - Kiedy rozmawiamy z Syryjczykami, czy Irakijczykami, to proszą o jedno: Proszę podziękować w naszym imieniu. My się za was modlimy, cierpimy, a wy bądźcie naszym głosem - wyznał. Fot. Anna Wiejak

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną