Zwierzęta futerkowe, kurczaki i... dzieci nienarodzone

0
0
0
/

Rozwiązanie kwestii zwierząt futerkowych wkracza w ostatnią fazę. Ich hodowla w Polsce zostanie zabroniona. Świadczy o tym publiczne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego na ten temat, które telewizja publiczna przypomniała w dniu 20 stycznia br. z okazji wystawy przeciwko takiej hodowli zorganizowanej w Brukseli przy udziale posłów PiS.

Prawie 8 000 firm, najczęściej rodzinnych (zajmujących się hodowlą zwierząt futerkowych) przestanie istnieć. Co się stanie z tymi ludźmi, którzy je prowadzili, którzy poprzez nie utrzymywali swoje rodziny, którzy w nie zainwestowali dorobek całego życia.

W tych firmach pracowało ponad 10 tys. ludzi. Stracą pracę. Z czego będą żyć?

Szacuje się, że ponad 40 tys. (w tym całe firmy) związanych w ten czy inny sposób z tą branża straci pracę i dochody ( zatrudnionych przy produkcji pasz, klatek, transporcie, usługach stolarskich, budownictwie itp.).

Warto powtórzyć tu za Jackiem Podgórskim - dyrektorem w Instytucie Gospodarki Rolnej: Polska jest drugim w Europie i trzecim na świecie producentem skór zwierząt futerkowych. Skór, które cieszą się poważaniem na istotnych rynkach, bo mówimy tu o Chinach, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych czy krajach skandynawskich. Niemal 100 proc. naszej produkcji trafia na eksport. Na próżno szukać podobnych wskaźników w innych sektorach produkcji rolnej (za: https://dorzeczy.pl/wywiady/31952/Zakaz-hodowli-zwierzat-futerkowych-to-likwidacja-branzy-w-ktorej-jestesmy-swiatowym-liderem.html).

Polskie straty będą jednak o wiele większe, dotkną wszystkich tych, których działalność związana jest z futrami. Dotkną nas wszystkich, bo dotkną przemysłu mięsnego i rybnego. Dotąd jego odpady były sprzedawane hodowcom zwierząt.

Tak mówi o tym Podgórski w wywiadzie udzielonym „Do Rzeczy”: W naszym kraju hodowle zwierząt futerkowych przyczyniają się do utylizacji około 600 000 ton odpadów poubojowych rocznie. To, jak wspomniałem, najbardziej ekologiczny sposób zagospodarowania tego surowca. Obecnie jest tak, że hodowcy odkupują od zakładów przetwórczych odpady, co przekłada się na niższą finalną cenę np. pasztetu, kiełbasy czy wędlin na sklepowej półce. Gdyby zwierzęta futerkowe zniknęły z Polski, producenci musieliby płacić firmom za zutylizowanie odpadów. Te firmy byłyby oczywiście firmami niemieckimi, bo u nas ten przemysł wciąż rozwinięty jest niewystarczająco.

Co ciekawe, w sieci znaleźć można nagrania, na których liderka jednej z wiodących organizacji walczącej (przynajmniej oficjalnie) o prawa zwierząt przyznaje wprost, że jej stowarzyszenie współpracuje z firmami utylizacyjnymi. Ta organizacja została potraktowana jak marionetka w rękach wielkich niemieckich firm. A niemieccy utylizatorzy mają o co walczyć, bo rzeczone już 600 000 tys. ton odpadów przekłada się na wartość ok. 500 mln zł w skali roku. Te pieniądze po prostu zniknęłyby z Polski (za: tamże).

O tych aspektach problemu znaleźć można liczne, kompetentne materiały w mediach i internecie. Są jednak również inne przerażają albo niepojące aspekty.

Co dokładnie powiedział Kaczyński?

W ocenie Kaczyńskiego  jest to "droga do prawdziwej europeizacji". "Bardzo często mówi się o normach europejskich, o europeizacji Polski. To jest właśnie droga do prawdziwej europeizacji. W Europie tego rodzaju praktyk się zakazuje, a często przenosi się firmy do Polski. To powinno być niedopuszczalne, my nie możemy być krajem drugiej kategorii i rzeczywiście musimy być prawdziwą Europą i to jest krok w tym kierunku" - ocenił Kaczyński. Zaznaczył, że zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce "to jest przede wszystkim kwestia stosunku do zwierząt". "To kwestia można powiedzieć serca dla zwierząt, litości wobec zwierząt i to sądzę, że każdy porządny człowiek powinien coś takiego w sobie mieć" - ocenił prezes PiS. Kaczyński zwrócił też uwagę na problem osób mieszkających w sąsiedztwie ferm. "To jest także sprawa ochrony ludzi, którzy cierpią z powodu odoru, obrzydliwego zapachu, którym się po prostu niszczy życie w ten sposób, że się tworzy tego rodzaju fermy i później skutki są wręcz straszne dla ludzi, którzy mieszkają w tej okolicy" – powiedział (za: http://www.rp.pl/Prawo-i-Sprawiedliwosc/171119037-Kaczynski-komentuje-zakaz-hodowli-zwierzat-futerkowych.html).

Czyżby z tego wynikało, że jednak PiS zrobi wszystko to, nawet wbrew interesom Polski, czego życzy sobie UE?

Kaczyński martwi się o los i cierpienia zwierząt futerkowych, ale nie przejmuje go los tysięcy dzieci nienarodzonych zabijanych legalnie w Polsce, często umierających w wielkich cierpieniach, nierzadko już po opuszczeniu ciała matki. Mijają dwa lata rządów PiS i ten problem jeszcze nie został rozwiązany, choć mógł by rozwiązany kilka tygodni po wygranych przez PiS wyborach.

Kaczyński musi wiedzieć, że polskie dzieci nienarodzone są dziś zabijane w ilości porównywalnej co w PRL-u – prawdopodobne w setkach tysięcy rocznie. Zabija się je 100, 200 czy 800 m od polskiej granicy na terenie Słowacji, Czech i Niemiec Czy PiS choćby próbuje bronić tych najsłabszych polskich obywateli?

I Kaczyński mówi tu o tym, że „każdy porządny człowiek” stanie w obronie zwierząt futerkowych. A czy człowiek, który pozwala męczyć i zabijać dzieci może zostać określony jako porządny?

Kaczyński mówi o cierpieniu zwierzą futerkowych i ludzi, którzy mieszkają w pobliżu ich ferm. Czy to nie jest skrajna obłuda?

A co z milionami kurczaków i świń hodowanych w Polsce na wielkich, często amerykańskich, fermach? Czy one się nie męczą? Czy nie męczą się ludzie, którzy mieszkają w ich pobliżu? Czy mięsem tych kurczaków i świń nie trują się Polacy? Czy za to nie warto by się zabrać? Czy nie warto by podejmować działań zmierzających do odbudowy polskiego, tradycyjnego, zdrowego, rolnictwa małych i średnich gospodarstw indywidualnych?

A może Kaczyński działa w kierunku zrobienia z nas wegetarian, tak jak chcą tego masoni, którzy wyznając panteizm uznają ludzi, ale i zwierzęta, za bogów, co w konsekwencji oczywiście prowadzi do tego, że ostatecznie bogami mają być tylko oni?

My katolicy i Polacy wiemy, że mamy uczynić sobie ziemie poddaną, że możemy w pełni wykorzystywać zwierzęta, jeść ich mięso, hodować je na skóry i futra. Wiemy też, że nie wolno ich „produkować”, traktować jak przedmioty i nie chodzi tylko o to, że to też stworzenia Boże, ale przede wszystkim chodzi o człowieka, o jego dobro, zdrowie i to, by żył w zgodzie z prawem naturalnym i Bożym (bo tylko wtedy będzie wzrastać moralnie i zachowywać swoje zdrowie).

Coraz wyraźniej widać, że Kaczyński nie reprezentuje ani myślenia katolickiego, ani myślenia polskiego, ani polskich interesów.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną