W sztuce starożytnej Grecji i Rzymu nie brak wyidealizowanych sielanek, do których chętnie nawiązywali artyści nowożytni. Wpłynęły one na przyjęcie przez wielu zafałszowanego obrazu tamtej epoki i wytworzeniu jakiej pogańskiej wizji raju, który został utracony wraz z nadejściem chrześcijaństwa.
Wergiliusz jako pierwszy opisał Arkadię – fikcyjną krainę, która jest miejscem pozbawionym trosk, gdzie panuje szczęście. W nowożytności był to popularny topos literacki, do którego nawiązywali pisarze. Również malarze prezentowali Arkadię, w której beztroscy pasterze wylegują się w słońcu, pośród pięknej przyrody i wspaniałej antycznej architektury. Nazwa tej krainy miała odniesienie do rzeczywistości, bo Arkadia to także kraina w centralnej Grecji.
Teokryt z Syrakuz, który żył w III w. p. n. Chr., napisał wiele sielanek. Wśród nich jest także „Serenada pasterska III”, w której padają słowa:
Śpiewam dla Amarylis. Kozy me w tym czasie
Chodzą sobie po wzgórzu i Tytyr je pasie.
Tytyrze, mój najmilszy, pilnuj mi bydełka,
Przyprowadź je, Tytyrze, tutaj do źródełka,
A strzeż się kozła z Libii, rudego, bo bodzie!
O, Amarylii, czemu z groty nie wychodzisz,
Nie przyzywasz mnie, miła? Czy mnie nienawidzisz?
Czy może moim nosem płaskim się brzydzisz,
Czy brodą wystającą? Chcesz, bym się powiesił?!
Niosę ci dziesięć jabłek. Zerwałem je w lesie
Tam, gdzie tyś mi kazała. Jutro znów przyniosę.
Patrz, jak okropnie cierpię! Gdybyż chciały losy,
Bym był pszczółką brzęczącą i wpadł do twej groty,
Gdzie kryjesz się za bluszczu i paproci sploty!
Teraz już znam Erosa. Srogi to bóg. Może
Lwica mu mamką była i chował się w borze.
Rani mnie aż do kości i żarem zalewa.
O pięknooka, lśniąca, o ty, czarnobrewa,
Przytul mnie, warg koźlarza dotknij swymi usty!
[...]
Nie śpiewam. Tu się kładę. Wilk przyjdzie i zje mnie.
Wtedy, jak byś miód jadła, będzie ci przyjemnie!
(Przeł. Anna Świderkówna)
Ten i wiele innych utworów utwierdzał nowożytnych czytelników w tym, że faktycznie istniała jakaś kraina, gdzie królowała radość, niewinna miłość, gdzie zawsze świeciło słońce i nie istniały żadne zagrożenia. Nieprzypadkowo jednak sielanki stały się tak popularne w III w. Był to bowiem czas wielkiego zamętu, kiedy pod wpływem najazdu Aleksandra Wielkiego upadały polis, a wraz z nimi chwiała się cała ówczesna kultura, która była na nich oparta –polityka, moralność, religia. Ludzie byli bardzo zagubieni i szukali czegoś pewnego. W tych czasach zwątpienia, kiedy np. pojawili się słynni sceptycy, potrzebowano jakiegoś pocieszenia. Kryło się ono w opisach mitycznych krain, dawnych czasów, jakiegoś początku, który nigdy nie istniał. Do tego także nawiązał Wergiliusz.
Także i dzisiaj żyjemy w podobnych czasach kryzysu, kiedy idealizuje się całą starożytnośćjako czas rozwoju nauki i cywilizacji. Zapomina się przy tym, że były to także czasy religijnego barbarzyństwa, kiedy kwitła prostytucja świątynna, a podczas bachanaliów i saturnaliów oddawano się publicznym orgiom. Moralność wbrew pozorom stała wówczas często na niskim poziomie, a ci, którzy jak Sokrates zwracali na to uwagę, ponosili śmiećpod rządami światłych demokratów.
Nie chodzi przy tym o to, by teraz z kolei budować jakiś czarny wizerunek tamtej epoki, ale aby móc zachować trzeźwość i realizm w myśleniu. W środowiskach katolickich i prawicowych była wielka moda, która wciąż wydaje się nie przemijać, na szkoły klasyczne i klasyczne wykształcenie. Jeśli jest ono właściwie pojęte może wiele dać uczniom. Jeśli jednak bazuje na utopijnej wizji starożytności może doprowadzić do negatywnych skutków.
Św. Sebastian Pelczar zauważał, że wielu Francuzów przyłączyło się do rewolucji francuskiej, bo poprzez właśnie wykształcenie klasyczne, znali oni lepiej mitologię niż religię chrześcijańską. Może więc należy wyciągnąć stąd jakąś naukę i położyć większy nacisk na to, co chrześcijańskie niż klasyczne.