Powstanie galeria zasłużonych dla czerwono-czarnej Ukrainy?

0
0
0
/

Każdy obłęd ma swoje etapy. Tak też było z polowaniem na czarownice... pardon, nie na czarownice, bo przecież u nas panuje całkowita tolerancja wszelkiej maści wyznań i poglądów, ale na... ruskich agentów. Sformułowanie „Ruski agent” było łatką przypinaną każdemu, kto miał zdanie sprzeczne z poglądami panów z kręgu gazety „jedynie słusznej” za obecnej ekipy rządzącej. To oczywiście duże uproszczenie, gdyż samo sformułowanie w końcu zaczęło funkcjonować jako obelga wobec wszystkich, którzy mieli krytyczny stosunek do ukrainofilskiej, momentami zaś banderofilskiej polityki nowego rządu, a co więcej – mieli czelność wszem i wobec upominać się o pamięć o pomordowanych na Kresach Polakach. Szafowano nim tak często i tak chętnie, że w końcu większość ludzi zwyczajnie przestała zwracać na to uwagę. I tak umarłoby śmiercią naturalną, gdyby nie czeluści obłędu co poniektórych przedstawicieli mediów i polityki, których nazwisk chyba nie trzeba wymieniać, gdyż są powszechnie znane i nadal krzyczące z kolejnych programów czołowych telewizyjnych stacji o „ruskich agentach”. Na wyżyny śmieszności wzbiła się jednak dziennikarka TVP Maria Przełomiec, która krytykując nowelizację ustawy o IPN w części odnoszącej się do zbrodni ukraińskich nacjonalistów, oświadczyła, że jej zdaniem zapisy mówiące o penalizacji banderyzmu mogły stanowić rosyjską prowokację i że obwinia posłów PiS, że dopuścili do jej przyjęcia [sic!]. – Ta ustawa idealnie wpisuje się w rosyjską narrację – mówiła dziennikarka „Studia Wschód” TVP Info w rozmowie z telewizją wPolsce. Zwróciła uwagę na, jak to określiła, „najzabawniejszą rzecz” w treści ustawy, czyli ramy czasowe ukraińskich zbrodni, które mogą być ścigane, tj. o lata 1925-1950, dodając: „Zastanawiam się, czy po prostu ta ustawa nie jest rodzajem rosyjskiej prowokacji. Wziąwszy pod uwagę, kto był ekspertem. I tutaj obwiniam posłów PiS, że nie zwrócili na to uwagi”. Rzecz jasna żadnego ze szkalowanych przez siebie ekspertów z nazwiska nie wymieniła. Nie potrafiła też w sposób merytoryczny obronić swoich twierdzeń, które w zasadzie nie wytrzymują krytyki i są nie do obrony. Nie sposób przy tym stwierdzić, co widziała w zapisach nowelizacji o IPN „zabawnego”, bo sprawa jest aż nader poważna i tego typu opinie zwyczajnie kompromitują je wygłaszających. Warto w tym momencie jednak przypomnieć, że w podobny sposób zareagowało środowisko „naukowe” na Ukrainie na publikację książki „Dwa Królestwa” będącej zbiorem zapisków wielkiego ukraińskiego świętego i męczennika, bp. Grzegorza Chomyszyna, znanego z krytycznego stosunku do ukraińskiego nacjonalizmu. Jego przedstawiciele również krzyczeli, że książka jest... rosyjską prowokacją. Należy się zatem spodziewać, iż bezpośrednią konsekwencją wynurzeń pani Przełomiec, będzie uhonorowanie jej przez Ukraińców dokonane na wzór uczczenia niejakiego pana Sakiewicza, który nie tylko że przyjął odznaczenie od ukraińskiego wywiadu (SBU), ale wszem i wobec się nim chwalił. W ogóle można by stworzyć taką galerię ludzi zasłużonych dla czerwono-czarnej Ukrainy – już widzę jak co poniektórzy prześcigają się w absurdach, aby znaleźć się w tym towarzystwie czerwono-czarnej adoracji...

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną