Koniec chrześcijaństwa w Iraku
- Na tym kończą się dzieje chrześcijaństwa w Iraku - tak jeden z posługujących tam księży określił masowy eksodus wyznawców Chrystusa, którzy często w panice, pieszo, bez pieniędzy i bez wody starają się wydostać poza granice Iraku, do pobliskiego Kurdystanu.
Brat Nawar stwierdził, iż "ludzie ci nie mogą pozostać w Iraku, ponieważ każdego, który pozostanie, czeka niechybna śmierć". Wie, co mówi, gdyż świetnie zna tutejsze realia. Wprawdzie studiował i przez trzy lata mieszkał w Rzymie, pochodzi jednak z miasta Karakosz, które było uważane za chrześcijańską stolicę kraju, dopóki nie wycofały się z niego siły kurdyjskie i nie wkroczyli skrajni islamiści z ISIS.
- Nasze życie jest bardzo trudne - mówił - bardzo, bardzo trudne. Zauważając, iż "wiele rodzin umiera teraz z powodu wysokich temperatur, umiera, ponieważ nie może jeść, ze strachu, wojny, bomb", podkreślał, iż teraz najistotniejsze jest, aby przypominać światu o ich cierpienia i być niejako "głosem dla wszystkich tych chorych ludzi".
- Chrześcijanie, aby żyć, potrzebują pokoju. Oni nie czerpią zysków z wojny. Nie potrzebują ludzi, a nawet prezydenta, nie, oni potrzebują pokoju, aby móc normalnie żyć. To jest dla nich ważne - tłumaczył.
Brat Nawar pochodzi z bogatej rodziny, którą stać było na to, aby szybko się ewakuować i wynająć dom na obczyźnie, większość irackich chrześcijan nie ma jednak takiej możliwości. - Inne rodziny są biedne. Dokąd pójdą? - zastanawiał się. Koszt wynajęcia domu w Iraku to 2-3 tys. dolarów. Jeżeli jeszcze doliczymy do tego utrzymanie, to suma ta stanie się zdecydowanie większa.
- Tak wiele jest rodzin, które nie mogą jeść, ponieważ nie mogą zdobyć chleba - nie krył smutku. Ubolewał, iż zdecydowana większość uchodźców do Kurdystanu jest zmuszona spać na ulicach, w ogrodach, w samochodach, czyli gdziekolwiek się tylko da. Z wojennej pożogi wynieśli życie, jednak nie wiadomo, czy przetrwają...
Karolina Maria Koter
Źródło: CNA
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl