Śląsk ma dość. Marsz Gwiaździsty to sygnał: rząd nie słucha, ludzie wychodzą na ulice

0
0
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / internet

Katowice wracają do roli, którą znają aż za dobrze — sceny gniewu. Przez miasto przejdzie Marsz Gwiaździsty, w którym tysiące ludzi powiedzą głośno to, co od dawna słychać po cichu w zakładach pracy: „ Śląsk nie będzie już milczał”.

Cztery największe centrale związkowe – „Solidarność”, OPZZ, Sierpień 80 i Forum Związków Zawodowych – znów idą ramię w ramię. To nie zdarza się często. A jeśli już się zdarza, to znaczy, że coś w państwie naprawdę się pali.

 

To pierwszy tak duży protest od pięciu lat, i nie przypadkiem. Po latach pozornego spokoju i pustych obietnic wraca Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. A z nim – ton, którego rząd nie powinien lekceważyć.

 

 

„Nie będziemy już słuchać bajek”

 

– Od miesięcy słyszymy to samo: rząd dostrzega nasze problemy, coś się robi, coś się planuje – mówi jeden z liderów „Solidarności”. – Tyle że nic się nie dzieje. W tym kraju planuje się wszystko – oprócz ratowania ludzi, którzy ten kraj budują.

 

W związkowych biurach nie ma już złudzeń. Słowo „dialog” straciło sens. „Rozmowy” z rządem kończą się jak zawsze – obietnicami i zdjęciem do mediów. A tymczasem przemysł tonie, energetyka się chwieje, górnictwo dogorywa, a ludzie – zamiast słyszeć konkrety – słyszą o „zielonej transformacji z ludzką twarzą”.

 

Tyle że tej twarzy nikt na Śląsku nie widział.

 

Marsz Gwiaździsty nie będzie tylko przemarszem ulicznym. To będzie pokaz emocji, jakich w Warszawie dawno nie słyszano. Uczestnicy ruszą z różnych stron aglomeracji, by spotkać się w centrum Katowic.

Nie po to, by zrobić wrażenie – ale po to, by przypomnieć, że Śląsk wciąż istnieje, choć od dawna czuje się spychany na margines.

Bo to nie jest protest o podwyżki. To jest protest o szacunek. O to, by rząd wreszcie zrozumiał, że bez Śląska nie ma gospodarki.

– Śląsk był zawsze sercem przemysłu, a dziś rząd udaje, że to już niepotrzebny organ – mówi przedstawiciel OPZZ. – My się na to nie godzimy.

Reaktywacja MKPS to dla władzy sygnał ostrzegawczy, czerwone światło na tablicy kontrolnej państwa. Bo gdy wszystkie centrale związkowe zaczynają mówić jednym głosem, wiadomo, że coś się rusza pod powierzchnią.

I nie chodzi tylko o gniew – chodzi o poczucie zdrady.

W kuluarach mówi się, że rząd planuje „ostatnie rozmowy” z przedstawicielami związków. Ale po tylu latach pustych deklaracji, trudno uwierzyć, że ktoś na Śląsku jeszcze w to wierzy. Katowice szykują się na paraliż – i nie tylko komunikacyjny. Na kilka godzin miasto stanie, a razem z nim stanie cierpliwość ludzi, którzy mają wrażenie, że zostali zostawieni sami sobie.

Bo Marsz Gwiaździsty to nie tylko demonstracja. To akt desperacji. To wykrzyczenie emocji, które rząd przez lata zamiatał pod dywan.

Śląsk nie prosi. Śląsk upomina się o swoje.

I jeśli Warszawa nie zejdzie z piedestału, ten marsz może być dopiero początkiem większej fali.

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną