Leszek Miętek: Lekceważący bezpieczeństwo na kolei nadzorcy pozostają bezkarni, a w razie wypadku karze się szeregowych pracowników

0
0
0
/

Z Leszkiem Miętkiem, prezydentem Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce rozmawia Anna Wiejak. Przedwczoraj sąd odrzucił wniosek o wcześniejsze zwolnienie z kary pozbawienia wolności pana Tomasza Grabki, który stał się niejako kozłem ofiarnym nieprawidłowości, które były na kolei, a o których Państwo jako związek zawodowy żeście bardzo często alarmowali. Dlaczego ten wniosek został oddalony? Jakie było uzasadnienie? - Z tego co wiem, to takie uzasadnienie zostało podane, że jeszcze zbyt mało kary odbył, że Tomasz Grabka musi jeszcze więcej tej kary więzienia doświadczyć w odniesieniu do skali tej katastrofy – takie mniej więcej, a mówię własnymi słowami, było uzasadnienie sądu. Opinia o jego pobycie w więzieniu jest wzorowa, zachowuje się bardzo dobrze, wszystkie parametry związane z jego zachowaniem są oceniane bardzo pozytywnie, niemniej pani sędzia stwierdziła, że jego zwolnienie z więzienia, przedterminowe, jeszcze nie może nastąpić. Bardzo ubolewamy, bo cierpi na tym bardzo jego rodzina i on sam psychicznie bardzo to przeżywa, ale tak to wygląda. Wymiar sprawiedliwości dość sadystycznie podchodzi do tego typu, nieumyślnych zdarzeń, wypadków, dużo łaskawiej podchodzi do ciężkich przestępstw. Bardzo żałujemy, że nie zastosowano wobec Tomka Grabki aktu łaski, o który zwracaliśmy się do wszystkich instytucji w państwie. Nikt nie zechciał podać mu ręki. A jak w tej chwili wygląda sytuacja na kolei? Czy te nieprawidłowości, co do których alarmowaliście, zostały usunięte, czy też sprawę zlekceważono? - Nie, absolutnie nie. To, że w Polsce przy wypadkach kolejowych obwiniani są wyłącznie maszyniści i dyżurni ruchu, tylko rozzuchwala ludzi, którzy odpowiadają za systemy bezpieczeństwa – ich cynizm i perfidia była również widoczna w apelacji dyżurnych ruchu po katastrofie pod Szczekocinami, gdzie zarządca infrastruktury występował jako oskarżyciel posiłkowy, który żądał zwiększenia wymiaru kary dla dyżurnych ruchu. To jest cynizm i patologia najwyższej rangi, bo osoby, które odpowiadają za system bezpieczeństwa, który doprowadził do katastrofy pod Szczekocinami i w Babach nie tylko że chodzą na wolności, ale i w spółce PLK zarządzają systemami bezpieczeństwa i spółką, jak również jeśli chodzi o Instytut Kolejnictwa i innych, którzy systemowo za te rzeczy odpowiadali. Nie tylko że chodzą na wolności, ale i awansują i mają tupet występować o zwiększenie wymiaru kary dla szeregowych pracowników, którzy pewnie jakiś błąd popełnili, ale na pewno nie są jedynymi winnymi tych katastrof. Sytuacja ta musi powodować, że Państwo, jako maszyniści, czy dyżurni ruchu, mówiąc kolokwialnie nie znacie dnia ani godziny. Trudno jest mi sobie wyobrazić, jak można pracować w sytuacji, kiedy nie można ufać sygnalizacji, która kieruje ruchem. - To, że nie można liczyć na właściwe systemy bezpieczeństwa to jedno, ta bezkarność osób odpowiadających za systemy bezpieczeństwa powoduje, że coraz częściej chodzi się na skróty. Nawet w dniu wczorajszym występowałem do prezesa Urzędu Transportu Kolejowego o pilną interwencję ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa na linii w kierunku Krakowa, Kuncelnika, Turów, gdzie bez odpowiednich certyfikatów próbowano załączyć dwustawną blokadę samoczynną, gdzie pracuje się w odstępstwie od instrukcji, na podstawie jakichś aneksów do regulaminów. To po prostu rozzuchwala do podejmowania tego typu decyzji, natomiast my tutaj mamy do czynienia z wielkimi siłami, taką zmową, za którą stoją gigantyczne pieniądze, bo chodzi się na skróty w sprawach związanych z bezpieczeństwem, bo jak już się coś stanie, to jest taka zmowa, że ci wszyscy, którzy podejmują decyzje są bezkarni, natomiast karze się szeregowego pracownika. Nie ma karanych osób z tytułu nadzoru, z tytułu odpowiedzialności za te kwestie bezpieczeństwa. Również od lat zapowiadano modernizację linii kolejowych, wprowadzanie systemów bezpieczeństwa, które przeciwdziałają błędom i niestety do dzisiaj te systemy nie zostały włączone. Przecież tam wszędzie pracują tylko ludzie. Na to wszystko nakłada się torpedowanie, odwlekanie, blokowanie ustawy o warunkach zatrudnienia i czasie pracy maszynistów. Tu się chodzi przecież na skróty. Maszyniści dzisiaj zgodnie z prawem pracują 24 godziny na dobę, nie ma centralnego rejestru maszynistów, który rejestrowałby wszystkie parametry maszynistów i tak to wygląda. Ta bezkarność po prostu rozzuchwala, ale wszyscy, którzy odpowiadają za ten system milczą schowani, bo jak już się coś stanie, to każdy będzie ubolewał, że doszło do kolejnej katastrofy, a i tak ukarzą maszynistę, albo dyżurnego ruchu i wszystko wróci do normy. Dziękuję za rozmowę. Fot. ZZMKwP/facebook

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną